Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Arie Renée Fleming

Treść

Amerykańska diwa operowa Renée Fleming lubi podejmować nowe wyzwania. Nagrała już wspaniałe albumy z Mozartem, Ryszardem Straussem, "Rusałkę" Dworzaka, nie tak dawno album z belcanto, muzykę współczesną André Previna. Teraz nadszedł czas na repertuar barokowy.

Wydany album zawiera muzykę XVIII-wieczną, pisaną z myślą o najwybitniejszych śpiewakach tamtych czasów. Oprócz tego okazją do powstania tego albumu jest przygotowywanie na grudzień premierowej inscenizacji opery Haendla "Rodelinda" na deskach Metropolitan Opera, w której tytułową rolę będzie śpiewała właśnie ona. Mamy okazję usłyszeć na tym kompakcie najsłynniejsze arie: "Ombra mai fu" i "Lascia chi'o pianga" oraz wyjątkowo piękną, niemal brawurową arię z "Rodelindy". Jaki jest zatem efekt artystyczny tego albumu? Znakomity i rewelacyjny w każdym calu!
Wyjątkowo pięknie w ariach Haendla prezentuje się skala głosu Fleming, jej możliwości techniczne, a przede wszystkim umiejętność przechodzenia barwy głosu od ciepłej i spokojnej liryki do nastroju dramatyzmu, który niekiedy ociera się nawet o histerię. Sopran śpiewaczki brzmi świeżo, zadziwia elastycznością i doskonałością emisji oraz dbałością o szczegół. Renée Fleming wykonuje arie ze stylistycznym umiarem, bez nadmiernej emfazy i historycznego puryzmu, za to z ogromną finezją i absolutną doskonałością.
Cały Haendlowski recital wypada bardzo naturalnie, jakby był wprost stworzony dla Fleming. Naturalna jest jej sztuka wykonawcza, szczególnie niczym nieskażona muzykalność. Zasługa w tym zapewne orkiestry pod dyrekcją specjalisty od muzyki Haendla - Harry'ego Bicketa, który m.in. zasłynął prowadzeniem "Rodelindy" na Glyndebourne Festival i będzie prowadził premierę tego dzieła w MET. Polecam ten album, jest znakomity!
ks. Arkadiusz Jędrasik

"Nasz Dziennik" 05-11-2004

Autor: katka