Argumenty nie do odparcia
Treść
Bez istotnych poprawek, w atmosferze niemal zamachu stanu, parlamentarzyści dwóch komisji przyjęli wczoraj wieczorem w pierwszym czytaniu uchwałę, w której Sejm RP stwierdza, iż "wszystkie kwestie związane z przejęciem przez Polskę majątków po byłych przesiedleńcach z Ziem Odzyskanych uważa za ostatecznie zakończone i w żaden sposób nie podlegające rozpoznaniu przez Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu i Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu". Uchwałę poparli posłowie wszystkich opcji, w tym trzech z Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Reszta SLD wstrzymała się od głosu, a posłanka z Kłodzka głosowała przeciwko uchwale.
Wyłączenie drogi sądowej, zawarte w projekcie uchwały Sejmu, obejmuje wszelkie niemieckie roszczenia z tytułu majątków pozostawionych na północno-zachodnich ziemiach Polski, w tym ewentualnych roszczeń odszkodowawczych niemieckich przesiedleńców. "Sejm stwierdza, że Polska nie będzie związana jakimkolwiek orzeczeniem przyjętym przez instytucje UE, zapadłym w tych sprawach" - stwierdza Sejm w dokumencie. Niezmiernie ważny jest ostatni passus uchwały, w którym "Sejm wzywa rząd do zawarcia analogicznych zastrzeżeń w negocjowanym obecnie traktacie konstytucyjnym UE i do złożenia rządom państw UE osobnej deklaracji tej samej treści".
Uchwałę zgłosił Antoni Macier ewicz (Ruch Katolicko-Narodowy) w imieniu posłów RKN, ROP, PP, LPR, PdP, PL. - W tej sprawie nie może być podziału na prawicę i lewicę, koalicję i opozycję. Są tylko - patrioci... i ludzie bez poczucia odpowiedzialności za kraj - powiedział Macierewicz w uzasadnieniu. Tak się też stało.
Uchwała zyskała zdecydowane poparcie Marka Jurka wyrażone w imieniu Prawa i Sprawiedliwości, a także posłów Platformy Obywatelskiej i Samoobrony. Poseł PO ze Szczecina Krzysztof Zaremba podkreślił, iż są w polityce każdego kraju imponderabilia, które się nie zmieniają wraz z polityczną orientacją.
W tej sytuacji przeciwny uchwale klub SLD znalazł się w mniejszości. Mimo to do ostatniej chwili nie było wiadomo, czy powyższy tekst uda się przyjąć połączonym komisjom Spraw Zagranicznych oraz Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Spotkał się on z krytyką ze strony posła SLD ze Śląska Zbigniewa Zaborowskiego i Antoniego Kobielusza (SLD). Posłowie SLD oraz przewodniczący obradom Jerzy Jaskiernia usiłowali odsunąć decyzję, kierując uchwałę do podkomisji. Negatywną opinię wyraził też Jan Morwiński w imieniu Biura Legislacyjnego Sejmu. Napisał mianowicie, że na tego rodzaju zastrzeżenia był czas przy traktacie akcesyjnym, a teraz jest za późno - nie można ich dołączyć do unijnej konstytucji. Z ostrym sprzeciwem wystąpił też w imieniu szefa MSZ Włodzimierza Cimoszewicza wiceminister Jakub Wolski, którego zdaniem nie ma sensu przyjmować uchwały, ponieważ nie będzie miała na arenie międzynarodowej mocy prawnej. Wolski przyznał oficjalnie - a to stwierdzenie padło publicznie po raz pierwszy z ust przedstawiciela MSZ - że po wejściu do UE grożą nam roszczenia ze strony niemieckich przesiedleńców. Powiedział jednak, że "nie możemy temu w żaden sposób zapobiec, bo to naruszyłoby prawo obywateli UE do sądu". Po tym stwierdzeniu rozpętała się prawdziwa burza. - Od kiedy pan ma tę wiedzę? - zapytała posłanka Ewa Kantor (LPR). - Jeśli pan ją miał przed podpisaniem traktatu akcesyjnego, to jest ZDRADA STANU - powiedziała dobitnie.
Powołanie podkomisji Jan Łopuszański z Porozumienia Polskiego nazwał "rozmydlaniem". - Jeśli tej uchwały nie uchwalimy, nie dowiemy się, jaki będzie miała skutek. Ja sądzę, że piorunujący - oświadczył Jerzy Czerwiński. Z głośnym poparciem wystąpili też m.in. Janusz Dobrosz (LPR), Gertruda Szumska (LPR), Krystyna Grabicka (LPR), Zbigniew Sosnowski (PSL), Marian Kwiatkowski (Samoobrona) oraz Bogdan Maćkała (PO). Jaskiernia próbował nie dopuścić do głosowania. Potem podjął próbę przerwania posiedzenia, powołując się na telefon od marszałka Sejmu. Na koniec zmuszony był - punkt po punkcie - poddać tekst pod głosowanie. Wtedy stała się rzecz zdumiewająca - uchwałę poparło 25 posłów, nawet posłowie SLD, a jedyny głos przeciwny należał do posłanki SLD z Kłodzka Katarzyny Banaś. To jednak nie koniec batalii. Teraz nad tekstem będzie debatował cały Sejm, prawdopodobnie jeszcze na obecnym posiedzeniu.
Małgorzata Goss
Nasz Dziennik 4-03-2004
Autor: DW