Architektura najbardziej polska
Treść
Rozmowa z Romanem Mirowskim, dyrektorem Regionalnego Ośrodka Badań i Dokumentacji Zabytków w Kielcach, autorem wystawy "Między Wisłą a Pilicą. Kościoły drewniane", prezentowanej do końca lutego w Centralnej Bibliotece Rolniczej w Warszawie
Marian Kornecki, nieżyjący już wybitny znawca problematyki drewnianej architektury sakralnej, pisał: "Na tle sztuki europejskiej historia polskich kościołów drewnianych rysuje się w znacznej mierze jako zjawisko odrębne, o własnych uwarunkowaniach, niedające się łatwo nagiąć do schematów ogólnych syntez dziejów architektury". Dlaczego polskie kościoły drewniane uważane są przez badaczy za fenomen w skali światowej?
- Świątynie te są kwintesencją polskości w architekturze: zarówno te najstarsze i przez to najcenniejsze, jak i te najmłodsze, z początków XX stulecia. Najbardziej polskie są tak samo wielkie drewniane kościoły, jak ten w Haczowie, jak i maleńkie kościółki podhalańskie z Dębna i Grywałdu czy wieluńskie z Grębienia i Kadłuba. Są to zarówno drewniane świątynie stanowiące dla swoich epok szczytowe osiągnięcia, jak i nieco prymitywne, mocno stylowo zapóźnione prowincjonalne kościółki. Już w XIX stuleciu artykułowano słuszną tezę o narodowym charakterze polskich kościołów drewnianych, o odmienności naszego drewnianego budownictwa. Trochę "na siłę" udowadniano ją poprzez przyjęcie za punkt wyjścia pogańskich świątyń z czasów przedchrześcijańskich. Obecnie uważa się, że początki polskiej drewnianej architektury sakralnej trzeba przesunąć do czasów chrześcijańskich. Przeprowadzone w wieku XX badania, które określiły ogromną rolę i znaczenie drewnianych gotyckich kościołów małopolskich dla dalszego rozwoju tej architektury, pozwalają na przyjęcie tezy, że nasze drewniane kościoły, z racji największego udziału w nich czynników rodzimych, są architekturą najbardziej polską.
Który z polskich kościołów drewnianych uznaje się za najstarszy?
- Najstarszą z pewnie datowanych w Polsce jest świątynia w Zborówku. Zgodnie z relacją Długosza, została wzniesiona w 1459 roku. Tę datę poświadcza napis na belce tęczowej w świątyni. Istnieją natomiast przypuszczenia, że kilka obiektów może być starszych, ale nie ma dokumentów potwierdzających ich datację.
Czyli kościół w Zborówku ma już 547 lat. A przecież drewno uważane jest za bardzo nietrwały materiał budowlany. Czy nasi przodkowie mieli specjalne sposoby na jego konserwację?
- Na pewno największy wpływ na trwałość drewna miała znajomość jego obróbki. Trzeba bowiem pamiętać, że wznoszeniem drewnianych świątyń nie trudnili się jedynie twórcy ludowi, ale - podobnie jak w przypadku kościołów murowanych - wysoko wyspecjalizowani rzemieślnicy. Wiedzieli oni, które drzewo ściąć, kiedy najlepiej to zrobić, by soki odpowiednio szybko wysychały, a także jak je okorować i ociosać. Nie było wtedy pił, które rwą i niszczą wewnętrzną strukturę drewna, narażając je na niszczące działanie wilgoci, pleśni, różnych rodzajów grzybów czy też szkodników. Użycie topora sprawiało, że drewno stawało się twardsze, w pewien sposób ubite. Dlatego wiele ze świątyń mogło przetrwać i ponad 300 lat bez żadnych remontów. Niestety, coraz nowocześniejsze narzędzia sprawiały, że malała perfekcja warsztatowa budowniczych świątyń.
Prezentowana ekspozycja obejmuje drewniane kościoły istniejące między Wisłą i Pilicą. Skąd to zawężenie?
- Zabytki drewnianej architektury sakralnej występują nie tylko na tym terenie. Tego typu kościoły spotykamy także na Mazowszu, Podlasiu, w południowej Małopolsce czy w Wielkopolsce. Jednak w przypadku świątyń znajdujących się na terenie dawnego województwa kieleckiego można mówić o ich reprezentatywności w skali całego kraju. Są tam bowiem wszystkie typy architektury drewnianej, jak też budowle różnych okresów: od drewnianego gotyku po kościoły z lat 40. ubiegłego stulecia.
Jak już wspomniałam, drewno uznawane jest za materiał nietrwały. Jakie problemy wiążą się z konserwacją zabytków sakralnej architektury drewnianej?
- Są to problemy dwojakiej natury. Pierwsze wiążą się z wydatkami na ochronę świątyń przed pożarami, a także zniszczeniami przez czas czy wandali. Drugi problem jest natury świadomościowej. Ambicja niektórych księży i ich parafian to wystawienie jak największej świątyni murowanej, pokrytej blachą, mają już bowiem dość widoku starego, sczerniałego, nieraz chylącego się ku ziemi kościoła. Nie wiedzą, że to, co posiadają, jest bezcennym skarbem. Świadomość ta powoli się rozwija, ale nadal zdarza się, że koło drewnianego kościółka buduje się wielki murowany, którego rozmiar nie wynika z potrzeb parafii. Przy tym ogromnym gmachu mały drewniany kościółek wygląda wstydliwie, więc kiedy parafia wykosztuje się na nową świątynię, zaprzestaje jego remontowania. A przecież te kościółki mają swoją duszę: niezwykłe ciepło i niepowtarzalny, szlachetny zapach starego drewna. Trzeba ratować je przed zniszczeniem.
Dziękuję za rozmowę.
Ewelina Igańska
"Nasz Dziennik" 2006-01-16
Autor: mj