Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Arabski poza Sejmem

Treść

Jeśli po podliczeniu wszystkich głosów utrzymają się takie proporcje poparcia dla partii politycznych, rozkład mandatów poselskich niewiele będzie się różnił od tego sprzed czterech lat, a Platforma Obywatelska i PSL będą miały większość parlamentarną niezbędną do wsparcia swojego rządu. Każda z partii, która dziś jest w parlamencie i będzie w nowym, utraci najwyżej kilku posłów. Poza SLD, którego miejsca w Sejmie w znacznym stopniu przejął Ruch Palikota. Według jeszcze niepełnych wyników Platforma powinna mieć 206 posłów (przed czterema laty 209), Prawo i Sprawiedliwość - 158 (166), Ruch Palikota - 40, Polskie Stronnictwo Ludowe - 28 (31), Sojusz Lewicy Demokratycznej - 24 (przed czterema laty politycy SLD startowali z komitetu Lewicy i Demokratów, który zdobył 53 mandaty poselskie). Jedno miejsce w Sejmie zarezerwowane jest dla mniejszości niemieckiej.

W Senacie będzie dominować Platforma Obywatelska. Przed czterema laty PO miała w Senacie 60 swoich ludzi, PiS - 39 senatorów, a skład wyższej izby parlamentu uzupełniał jeszcze Włodzimierz Cimoszewicz. W nowym Senacie rozkład sił będzie podobny, choć pewne straty poniosło Prawo i Sprawiedliwość. Według podanych przez Państwową Komisję Wyborczą informacji, Platformie przypadną 63 miejsca, a Prawo i Sprawiedliwość uzyska 31 miejsc. Dwóch senatorów będą mieć ludowcy. Skład Senatu mają uzupełnić ci, którzy startowali z list niepartyjnych: wiceprezydent Wrocławia Jarosław Obremski, Kazimierz Kutz, Marek Borowski i Włodzimierz Cimoszewicz.
Biorąc udział w głosowaniu, wyborcy mieli okazję wystawić ocenę dotychczasowym parlamentarzystom i ministrom rządu, którzy zdecydowali się kandydować. I nie chodzi tylko o zmianę preferencji co do wybieranej partii, lecz także zmianę preferencji pomiędzy kandydatami z tej samej listy partyjnej.
Jedni zostali przez wyborców swoich partii docenieni, jak np. Donald Tusk, Radosław Sikorski, Antoni Macierewicz czy Beata Kempa. Innym znanym wyborcy pokazali czerwoną kartkę i nie pozwolili na pracę w parlamencie. W ławach poselskich nie zasiądzie np. minister pracy Jolanta Fedak (PSL) oraz minister w kancelarii premiera Tomasz Arabski. Ostrzeżenie dostał także minister infrastruktury Cezary Grabarczyk. Biorąc pod uwagę, iż to Grabarczyk miał być jednym z głównych rozdzielających miejsca na listach PO, jego wynik można określić jako kompromitujący. Uznanie warszawiaków zdobył premier Donald Tusk. Kandydat PO uzyskał w Warszawie 36,61 proc. wszystkich głosów (361 tys.). Premier wyprzedził prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który uzyskał 19,93 proc. (196,7 tys.) głosów i Janusza Palikota 9,22 proc. (91 tys.). Warszawiacy chyba niezbyt uwierzyli w ostatni ranking "Polityki" stwierdzający, że najlepszym posłem jest Ryszard Kalisz. Ten "najlepszy" otrzymał bowiem jedynie 5,29 procent. Niewielu głosujących w stolicy zawierzyło ministrowi finansów. Jan Antony Vincent-Rostowski otrzymał 1,04 proc. poparcia (to trzeci wynik PO w Warszawie).
Znacznie gorzej niż szef Platformy poradził sobie lider drugiego ugrupowania koalicyjnego. Startujący w okręgu płockim Waldemar Pawlak (8,94 proc.) przegrał nie tylko z minister Julią Piterą (10,53 proc.), ale także z posłem PiS Wojciechem Jasińskim (9,5 proc.). Najlepszy w swoim okręgu - siedleckim, był natomiast inny polityk ludowców, minister rolnictwa Marek Sawicki (6,98 proc.).
W okręgu szczecińskim listę Platformy pociągnął niedawny nabytek Donalda Tuska - minister w kancelarii premiera Bartosz Arłukowicz. Zdobył 101 tys. głosów (25 proc. w całym okręgu). Niedawny szef Arłukowicza w SLD, Grzegorz Napieralski, który wczoraj zapowiedział rezygnację z dalszego przewodzenia SLD, tylko 6,28 procent. To, że w ogóle dostanie się do Sejmu, Napieralski zawdzięcza tylko bardzo słabemu wynikowi PSL w okręgu szczecińskim. Wszyscy ludowcy razem wzięci zdobyli tam zaledwie 4,34 procent. Wyborcy czerwoną kartkę pokazali szefowi kancelarii premiera Tomaszowi Arabskiemu. Arabski startował z drugiego miejsca w okręgu gdańskim, gdzie Platforma zawsze mogła liczyć na pokaźną reprezentację parlamentarzystów. Wydawało się pewny mandat dla Arabskiego pozostanie jednak w sferze marzeń. Choć PO ma otrzymać w tym okręgu aż 8 mandatów, szef kancelarii premiera zdobył za mało głosów, aby znaleźć się w tym gronie. W okręgu bydgoskim wyborcy PO docenili natomiast szefa MSZ Radosława Sikorskiego. Wynikiem 24,95 proc. (91 tys. głosów) Sikorski zdeklasował innych konkurentów. Bezapelacyjnym zwycięzcą został również minister kultury Bogdan Zdrojewski - w okręgu wrocławskim otrzymał 30,17 proc. (148 tys. głosów), minister zdrowia Ewa Kopacz w okręgu radomskim - 16,07 proc., i marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna - w legnickim - 19,66 proc. głosów (67 tys.). O tym, ile znaczy poparcie partii, przekonał się Zbigniew Chlebowski. "Grzesiek" z afery hazardowej, którego Platforma postanowiła wspierać, ma się dobrze. "Zbycho" przeciwnie. Startując do Senatu, zajął 5. miejsce, na 6 kandydujących, z poparciem 10,13 proc. (11 tys. głosów). Senatorem została natomiast minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska oraz były szef MON Bogdan Klich, w przeciwieństwie do szefa Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Edmunda Klicha. W swoich okręgach białostockim i tarnowskim zwyciężyli ministrowie Barbara Kudrycka i Aleksander Grad. W Łodzi "jedynka" Platformy - minister infrastruktury Cezary Grabarczyk (6,79 proc.) przegrał nie tylko z partyjnymi kolegami - ministrem sprawiedliwości Krzysztofem Kwiatkowskim (19 proc.) i czarnoskórym posłem Johnem Godsonem, lecz również z kandydatem PiS Witoldem Waszczykowskim. W ocenie wyborców z okręgu zielonogórskiego, egzaminu nie zdała minister pracy Jolanta Fedak (1,41 proc.), choć była "jedynką" na liście PSL, do Sejmu się nie dostanie.
Ale spektakularne zwycięstwa nie zostały jednak zarezerwowane tylko dla partii, która wybory wygrała. W okręgu piotrkowskim równych sobie nie miał Antoni Macierewicz. Kandydat PiS, otrzymując 16,03 proc. poparcia (41 tys. głosów), zdobył ponad dwa razy więcej głosów niż druga kandydatka PO - Elżbieta Radziszewska. Trochę mniejszą przewagę nad konkurentką z PO miała posłanka PiS Jadwiga Wiśniewska, która z poparciem 15,36 proc. zwyciężyła w okręgu częstochowskim. Konkurentów w okręgu nowosądeckim znokautował Arkadiusz Mularczyk (16,43 proc.). Od drugiego - Andrzeja Czerwińskiego (PO) miał blisko trzy razy więcej głosów. Żadnej konkurencji w okręgu świętokrzyskim nie miała też Beata Kempa (16,2 proc.). W rybnickim zwyciężył Bolesław Piecha (PiS), pokonując m.in. "jedynkę" Platformy Joannę Kluzik-Rostkowską. W okręgu okołokrakowskim nie potrafił zwyciężyć rzecznik rządu Paweł Graś (15,45 proc.), który ustąpił wiceprezes PiS Beacie Szydło (18,22 proc.). Również w Krakowie zwyciężył kandydat PiS, były minister w kancelarii Lecha Kaczyńskiego Andrzej Duda (15,79 proc.). Drugi w okręgu krakowskim - Jarosław Gowin (12,35 proc.) "rozprawił" się z partyjnym kolegą z PO, ale konkurencyjnej frakcji partyjnej "jedynką" Platformy - Ireneuszem Rasiem (6,21 proc.). Sprawa związana z umieszczeniem billboardów Zbigniewa Girzyńskiego (PiS) w Częstochowie, a nie w Toruniu, za bardzo posłowi nie przeszkodziła. Choć został przez władze PiS umieszczony dopiero na 3. miejscu na liście, zdobył dla Prawa i Sprawiedliwości w okręgu toruńskim najwięcej głosów (7,08 proc.), tylko nieznacznie ustępując zwycięzcy w okręgu Tomaszowi Lenzowi z Platformy (8,25 proc.).
Do parlamentu powróci Jan Maria Jackowski, który wygrał wybory do Senatu w okręgu płockim. Do Sejmu wejdzie też Mariusz-Orion Jędrysek. Choć we Wrocławiu startował z listy PiS z odległego 14. miejsca, wśród kandydatów Prawa i Sprawiedliwości ustąpił jedynie pierwszym dwóm na liście: Kazimierzowi Michałowi Ujazdowskiemu i Dawidowi Jackiewiczowi. Uzyskał 14 474 głosy.

Artur Kowalski

Nasz Dziennik Wtorek, 11 października 2011, Nr 237 (4168)

Autor: au