Apel o opamiętanie
Treść
W obliczu protestów światowej opinii publicznej amerykańska dyplomacja stara się bronić strony izraelskiej, tłumacząc, że Izrael opuści południe Libanu dopiero wówczas, gdy wejdzie tam armia libańska. - Próbujemy dojść do takiego właśnie rezultatu - tłumaczył doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Steven Hadley w wypowiedzi dla CNN. Jednak bliskowschodnią politykę amerykańską ostro krytykuje większość polityków arabskich. W samym Izraelu również słychać głosy domagające się respektowania przez ten kraj protestów dochodzących z różnych stron świata i wstrzymania działań wojennych.
Po raz pierwszy od początku działań wojennych w Libanie król Jordanii Abdullah II wystąpił z ostrą krytyką Izraela. Podczas spotkania ze studentami Uniwersytetu w Ammanie monarcha oświadczył, że rdzeniem wszystkich problemów na Bliskim Wschodzie jest okupacja przez Izrael ziem arabskich. - Od początku izraelskich ataków na Liban nasze stanowisko było jasne. Kategorycznie potępiamy izraelską agresję przeciwko Libanowi i bratniemu narodowi libańskiemu i wzywamy do bezzwłocznego wstrzymania ognia, nie oglądając się na to, kto pierwszy rozpoczął działania wojskowe czy kto komu zagrażał - powiedział Abdullah II.
Agencja Cursor podała, że również lider żydowskich ortodoksów askenazyjczyków i partii "Degel a-Tora" rabin Josef Szalom Eliasziw skrytykował stanowisko władz izraelskich wobec konfliktu i krytyki światowej opinii publicznej. Rabin wezwał rząd do ponownego przeanalizowania propozycji wstrzymania ognia i ostrzegł, że swoimi działaniami w Libanie "Izrael rzuca wyzwanie społeczności światowej". Przekonywał on, że "nie należy lekceważyć zdania narodów świata". "Jeżeli USA wysuwają propozycję, której realizacja może doprowadzić do wstrzymania wojny, należy ją rozważyć i nie odrzucać kategorycznie" - radził rabin.
Żeby do Libanu mógł wrócić trwały pokój, trzeba najpierw rozwiązać problem bliskowschodni. Kluczowym punktem jest tu powstanie suwerennego państwa palestyńskiego - powiedział pracujący od wielu lat w Bejrucie ks. Kazimierz Gajowy SDB. Polski salezjanin podkreślił przy tym, że Libańczycy nie wierzą dziś w szybkie zakończenie konfliktu izraelsko-libańskiego. Zaznaczył, że "żeby rozwiązać ten problem, musi nastąpić wspólne wypracowanie takiego modelu, na który zgodzą się wszyscy".
WM
"Nasz Dziennik" 2006-08-08
Autor: wa