Antypolskie ekscesy na Litwie
Treść
"Polskie przedszkola na Litwie wychowują Hitlerjugend", a szkoły są "rozsadnikami antypaństwowego elementu i wylęgarnią piątej kolumny" - takie słowa padły z ust litewskich pedagogów, którzy w poniedziałek spotkali się z posłami i przedstawicielami litewskiego wychodźstwa, by zapoznać ich z sytuacją szkół litewskich i polskich w tym rejonie. Autorami tych słów są dyrektor litewskiego gimnazjum w Ejszyszkach Vytautas Dailydka oraz nauczyciel historii w litewskim gimnazjum w Solecznikach Arturas Andriuszaitis. Przedstawiciele AWPL zażądali przeprowadzenia śledztwa w związku z szerzeniem przez pedagogów wściekle antypolskich treści.
Choć 17 marca litewski Sejm przyjął krzywdzącą nowelizację ustawy o oświacie, która godzi w status polskich szkół, jednak zdaniem litewskich pedagogów to i tak zbyt mało. Dlatego też podczas poniedziałkowego spotkania z litewskimi posłami i przedstawicielami litewskiego wychodźstwa, którego celem było zapoznanie się z sytuacją szkół litewskich i polskich w tym rejonie, posunęli się do bezczelnych i oburzających komentarzy. Tym razem antypolskie wypowiedzi pedagogów dotyczyły polskich dzieci na Litwie. Dyrektor litewskiego gimnazjum w Ejszyszkach Vytautas Dailydka oraz nauczyciel historii w litewskim gimnazjum w Solecznikach Arturas Andriuszaitis posunęli się m.in. do komentarza, jakoby polskie przedszkola na Litwie "wychowywały Hitlerjugend", a szkoły były "rozsadnikami antypaństwowego elementu i wylęgarnią piątej kolumny". Dailydka zaapelował nawet do władz Litwy, by "Polakami na Wileńszczyźnie zajął się Urząd Bezpieczeństwa Państwa". Zaniepokojeni tak agresywnymi słowami litewskich pedagogów posłowie Akcji Wyborczej Polaków na Litwie (AWPL) zażądali przeprowadzenia śledztwa w tej sprawie. "Domagamy się przeprowadzenia natychmiastowego śledztwa przez Ministerstwo Oświaty i Nauki Litwy, a do czasu wyjaśnienia sprawy zawieszenia Andriuszaitisa w prawie do wykonywania zawodu" - napisali posłowie: Michał Mackiewicz, Jarosław Narkiewicz i Leonard Talmont. Jak podkreślają wspomniani politycy, "są to nikczemne, godne najsurowszego potępienia insynuacje i pomówienia wypowiedziane publicznie przez urzędników samorządowych".
Zapewne odpowiadając na ten apel AWPL, premier Litwy Andrius Kubilius we wczorajszym wywiadzie dla rozgłośni Żiniu Radijas wezwał rodaków, aby "wyciągnęli rękę" do Polaków. - Sądzę, że naszym obowiązkiem jest wyciągnięcie ręki do mieszkających na Litwie obywateli polskiego pochodzenia, rozmawianie z nimi i rozstrzyganie wszystkich problemów - podkreślił premier. Przyznał, że ostatnio w debacie o stosunkach polsko-litewskich jest zbyt dużo emocji. - Musimy wyraźnie powiedzieć, że Litwa jest naszym wspólnym domem. Czasami również w rodzinie bywają kłótnie, nieporozumienia. Z doświadczenia wiemy, że w takich przypadkach najlepiej przemilczeć, a nie szukać winnych, gdyż najczęściej wina jest po obu stronach - ocenił szef litewskiego rządu. Takie postawienie sprawy wydaje się jednak zbyt delikatne, jeśli wziąć pod uwagę stale nasilające się i agresywniejsze ataki słowne w stronę naszych rodaków mieszkających na Litwie. Nie naprawią one także coraz bardziej napiętych stosunków polsko-litewskich.
Marta Ziarnik
Nasz Dziennik 2011-04-15
Autor: jc