Antypolski serial w białoruskiej telewizji
Treść
Bandy terroryzujące ludność i mordujące niewinnych ludzi, którym nie była w głowie wolność Polski, ani jakiekolwiek inne ideały - tak zakłamany obraz Armii Krajowej prezentuje najnowszy białoruski serial telewizyjny "Smiersz". Jego producentem jest rosyjska wytwórnia filmowa "Faworit" z Irkucka, a współproducentem białoruska wytwórnia "Biełarusfilm". Polacy na Białorusi są zbulwersowani, reszta społeczeństwa - ani trochę.
Emisja antypolskiego serialu "Smiersz" rozpoczęła się we wtorek, w najlepszym czasie antenowym - przed wieczornymi wiadomościami. Jest to opowieść o trzech funkcjonariuszach radzieckiego kontrwywiadu Smiersz (Smiert Szpionam - Śmierć Szpiegom), którzy napotykają na Grodzieńszczyźnie tzw. bandytów z AK, którymi dowodzi czarny charakter Józef. W zamyśle rosyjskiego reżysera Zinowija Rojzmana serial jest ponoć jedynie przygodowym filmem opowiadającym o miłości.
Nie zgadzają się z tym Polacy na Białorusi. Ich zdaniem, "Smiersz" jest nie tylko straszliwym przekłamaniem, ale także wyrazem przyjętego wcześniej przez władze białoruskie stanowiska i formą ataku. - Ten film to utrwalanie starych radzieckich kłamstw o "zbrodniarzach z AK" - stwierdził w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" lokalny dziennikarz, Polak, Andrzej Poczobut. Zdaniem Józefa Porzeckiego, historyka z wykształcenia i wiceprezesa Związku Polaków na Białorusi, to nie przypadek, że filmowano w Grodnie - Polacy z pietyzmem myślą o Grodzieńszczyźnie i chodzi o zszarganie tej świętości. - Przez film "Smiersz" władze chcą zniekształcić historię i przede wszystkim propagandowo namącić ludziom w głowach, szczególnie młodzieży - uważa Porzecki. Dodaje, że "propaganda widoczna jest również w innych filmach, mediach, białoruskiej historiografii".
Zgorszenie Polaków nie znajduje zrozumienia u Białorusinów. Trudno, żeby było inaczej, skoro do prawdy na Białorusi nadal niełatwo dotrzeć. Wiktor Wojtczuk, Polak z Białorusi, opowiedział nam o niezwykłych trudnościach, jakich doświadczał ze strony białoruskich władz, gdy próbował dociec prawdy o procesie swojego dziadka - Akowca. - Nie chcieli udzielić mi żadnej informacji. Odsyłali tu i tam, wymawiali się, kłamali - relacjonował.
Żołnierze Armii Krajowej są na Białorusi uznawani za zbrodniarzy, tak więc w dalszym ciągu nie można ich rehabilitować, a domagających się sprawiedliwości rodzin nie traktuje się poważnie.
Małgorzata Lebiediuk
"Nasz Dziennik" 2008-01-11
Autor: wa