Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Antypolska propaganda w niemieckich szkołach?

Treść

Z oficjalnej nazwy nowo wprowadzanego do programu nauczania w szkołach Dolnej Saksonii zagadnienia "Ucieczki i wypędzenia" zniknęło co prawda określenie "z niemieckich obszarów wschodnich", ale zawartość merytoryczna pozostała bez zmian. Zastępca rzecznika prasowego ministerstwa kultury i oświaty w Dolnej Saksonii Corinna Fischer przedstawiła "Naszemu Dziennikowi" zarysy programu nauczania historii w szkołach powszechnych na rok szkolny 2008/2009. Tymczasem polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zupełnie bagatelizuje sprawę zmian programowych w niemieckich szkołach.

Jak nas poinformowała Corinna Fischer, faktem jest, że od nowego roku szkolnego w Dolnej Saksonii uczniowie będą obowiązkowo uczyli się o tzw. wypędzeniach. Jednakże, jak twierdzi zastępca rzecznika ministerstwa, nie będzie to przymusowa nauka jedynie o niemieckich przesiedleńcach. Programem ma zostać objęty problem wypędzeń po II wojnie światowej w Europie. Uczniowie będą musieli na przykładzie losów jakiejś grupy narodowościowej (np. niemieckiej) poznać migracje w Europie. Zdaniem Fischer, decyzję o tym, o jakiej grupie będą się uczyły dzieci w niemieckich szkołach, podejmą sami nauczyciele. - Wszyscy nauczyciele mają całkowicie wolną rękę w dobieraniu tego tematu, czy chcą nauczać o niemieckich wypędzonych, czy też o wysiedleniach innej grupy narodowościowej - powiedziała nam Fischer. Trudno jednak wierzyć w to, że niemieccy nauczyciele będą chcieli uczyć o czymkolwiek innym niż o niemieckich "wypędzonych".
Jak nas zapewniała rzecznik ministerstwa kultury i oświaty, nowy temat nosi nazwę "Ucieczki i wypędzenia", a nie jak informowano wcześniej "Ucieczka i wypędzenie z niemieckich obszarów wschodnich".
Jeden z inicjatorów wprowadzenia do szkół tego zagadnienia Rudolf Goetz nie jest już tak całkowicie pewien, czy nazwa nowego przedmiotu nauczania nie zawiera jednak określenia "z niemieckich obszarów wschodnich". Nie ma on wątpliwości, że głównym tematem nowych lekcji będzie właśnie los niemieckich przesiedleńców. Tłumaczył także w rozmowie z nami, że przecież nauczyciele, ucząc nawet o niemieckich "wypędzonych", będą pamiętali, kto napadł 1 września na Polskę i kto jest odpowiedzialny za holokaust. Tymczasem otrzymaliśmy informacje, że na omówienie w trakcie lekcji historii zbrodni dokonanych przez Niemców w czasie II wojny światowej "może po prostu zabraknąć czasu".
Wydaje się bardzo prawdopodobne, że do zmiany nazwy nowego przedmiotu nauczania i usunięcia przez ministerstwo kultury i oświaty w Dolnej Saksonii określenia "z niemieckich obszarów wschodnich" przyczyniło się zainteresowanie tematem mediów ("Nasz Dziennik" 23.08.2008 r.), a w dalszej kolejności także polskich władz konsularnych.
Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydaje się jednak zupełnie bagatelizować sprawę nauczania o niemieckich "wypędzeniach". "Jeśli chodzi o problem wypędzeń w programach szkolnych Saksonii oraz Nadrenii-Północnej Westfalii, pragniemy wyjaśnić, że w obydwu wymienionych krajach związkowych nie obowiązuje przedmiot poświęcony wyłącznie tej tematyce. Nie istnieją również plany, które przewidywałyby wprowadzenie obowiązkowego przedmiotu dotyczącego przesiedleń ludności niemieckiej po zakończeniu II wojny światowej" - napisało polskie MSZ w przesłanej do nas odpowiedzi na nasze zapytania w tej sprawie. Ministerstwo stwierdziło w nim także, że w obydwu krajach związkowych kwestia przymusowych przesiedleń będzie dyskutowana na lekcjach historii, natomiast tematy te, stanowiąc jedynie wycinek przekazywanej wiedzy, będą omawiane w szerszym kontekście historycznym.
Stanowisko polskiego MSZ wydaje się o tyle zadziwiające, że zadaniem tej instytucji jest obrona dobrego imienia naszego kraju za granicą. Tymczasem bagatelizowanie rozwoju niemieckiego rewizjonizmu historycznego ewidentnie godzi w wizerunek Polski.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2008-09-01

Autor: wa