Antypolska histeria w Rosji
Treść
Władze Rosji histerycznie zareagowały na napad na dzieci rosyjskich dyplomatów, do jakiego doszło w niedzielę w jednej z warszawskich dzielnic - na Mokotowie. Prezydent Władimir Putin polecił MSZ i swej administracji "nawiązać kontakt z polską stroną, aby dowiedzieć się, co robią polskie władze, by odpowiednio zareagować" na incydent z dziećmi rosyjskich dyplomatów. Wkrótce potem rosyjska dyplomacja zażądała od Polski przeprosin i wezwała na rozmowę polskiego ambasadora. Moskwa stara się też przeforsować twierdzenie, że nie był to bandycki napad, ale wyraz antyrosyjskiego nastawienia w Polsce.
Polskie MSZ takim powiązaniom zaprzecza. Polscy dyplomaci podkreślają, że napad na dzieci pracowników rosyjskiej ambasady trzeba traktować jako całkowicie pozbawiony podtekstów politycznych czy międzynarodowych incydent, "ubolewania godny akt bandytyzmu i chuligaństwa". - Tego nie należy w żaden sposób łączyć z jakąkolwiek akcją polityczną przeciwko Federacji Rosyjskiej - stwierdził rzecznik MSZ Aleksander Chećko. Takie stanowisko zaprezentował też władzom w Moskwie polski ambasador Stefan Meller, wezwany w celu złożenia wyjaśnień do rosyjskiego MSZ.
Podobnego zdania jest stołeczna policja, która zauważa, że chuligani prawdopodobnie w pierwszej chwili nie zdawali sobie nawet sprawy, iż mają do czynienia z Rosjanami. Troje dzieci pracowników rosyjskiej ambasady i młody Kazach w wieku 16-17 lat zostali zaatakowani w jednym z warszawskich parków przez grupę 15 osób. Zostali pobici, skradziono im telefony komórkowe i pieniądze. W związku z napadem stołeczna policja zatrzymała 9 osób. Zostały one jednak zwolnione do domów, ponieważ poszkodowani nie rozpoznali w nich napastników.
Nerwowa reakcja władz rosyjskich może być wyrazem obaw, że władze w Polsce - na zlecenie USA - przygotowują kolejną "kolorową" rewolucję na Białorusi, chcąc wyrwać ten kraj z rosyjskiej strefy wpływów.
RP
"Nasz Dziennik" 2005-08-03
Autor: ab