Antykoncepcja za publiczne pieniądze
Treść
Przyjęty wczoraj przez rząd projekt nowelizacji ustawy zdrowotnej przewiduje refundację środków antykoncepcyjnych. Przeciwko takiemu rozwiązaniu protestują ruchy obrony życia i organizacje kobiece.
Ginekolodzy ostrzegają, że wszystkie środki antykoncepcyjne mogą mieć działanie wczesnoporonne i nie mają nic wspólnego z leczeniem, a wręcz przeciwnie - często szkodzą zdrowiu kobiet. Rząd proponuje refundację antykoncepcji, ograniczając jednocześnie chorym dostęp do nowoczesnych leków, gdyż nowelizacja ustawy zdrowotnej przewiduje wyodrębnienie grupy leków tzw. specjalistycznego stosowania, które będą mogły być wypisywane w bardzo ograniczonym zakresie.
Przeciwko wpisaniu środków antykoncepcyjnych na listę leków refundowanych protestowały m.in. Forum Kobiet Polskich i Polska Federacja Ruchów Obrony Życia. - Propozycja rządu, zmierzająca do dofinansowania środków antykoncepcyjnych, jest skandaliczna. Pojawia się ona w obliczu bardzo trudnej sytuacji wielu szpitali, ograniczonych środków na badania diagnostyczne i leczenie pacjentów, stale wydłużających się kolejek do specjalistów, a także niskich zarobków pracowników ochrony zdrowia - wskazuje Paweł Wosicki, prezes PFROŻ.
- To już kolejne podejście lewicowej ekipy do wprowadzenia refundacji antykoncepcji. Jest to szokujące, tym bardziej że ta nowelizacja przewiduje, iż nie każdy lekarz będzie mógł przepisać i nie każdy pacjent będzie mógł otrzymać refundowaną receptę na leki, które znajdą się w nowej grupie, nazwanej "lekami specjalistycznego stosowania" - mówi Ewa Kowalewska, prezes FKP. - A więc nie będzie swobodnego dostępu do leków specjalistycznych, a będzie szeroki refundowany dostęp do antykoncepcji, która szkodzi zdrowiu kobiet - dodaje. Według szacunków ruchów obrony życia, refundacja antykoncepcji może kosztować obywateli około pół miliona złotych rocznie. Badania medyczne potwierdzają, że u kobiet stosujących antykoncepcję hormonalną wzrasta ryzyko raka szyjki macicy i raka piersi. Dostępność środków antykoncepcyjnych jest jedną z przyczyn katastrofy demograficznej, załamania się struktury demograficznej naszego społeczeństwa, która charakteryzuje się małą i wciąż malejącą liczbą urodzeń. W 2004 r. urodziło się w Polsce 356 tys. dzieci, czyli o mniej więcej 35 proc. mniej niż w 1990 r., u progu tzw. transformacji.
Beata Andrzejewska
"Nasz Dziennik" 2005-05-25
Autor: ab