Antykatolicka wystawa w Madrycie
Treść
Zdjęcie: hyperallergic_com/ -
„Jedyny Kościół, który oświeca, to Kościół, który płonie. Wnieś swój wkład!”. Taki właśnie napis bezpośrednio przywołujący komunistyczny ruch anarchistyczny przełomu wieków XIX i XX widnieje na pudełku zapałek, które znalazło się wśród eksponatów antykościelnej i proaborcyjnej wystawy prezentowanej w madryckim muzeum narodowym.
Rosyjski, a później hiszpański anarchizm panoszący się w czasach hiszpańskiej wojny domowej posłużył za inspirację grupie argentyńskich feministek Mujeres Públicas, które przy wsparciu Unii Europejskiej zorganizowały wystawę w Museo Nacional Centro de Arte Reina Sofía w Madrycie. Skandalizująca ekspozycja, która potrwa do 9 lutego 2015 r., zgodnie ze swoim tematem ma ukazywać Un saber realmente útil, czyli „wiedzę prawdziwie użyteczną”. Jak przekonuje Manuel Borja-Villel, dyrektor państwowej placówki, jej celem jest „wspieranie myśli krytycznej”.
A myśl tę, oprócz sloganu autorstwa Piotra Kropotkina (1842-1921) jawnie nawołującego do niszczenia kościołów, wspierać ma na przykład napis „Idioci” umieszczony nad Maryją w gronie kilkorga świętych albo proaborcyjna parodia Modlitwy Pańskiej: „Ojcze nasz, daj nam prawo do decydowania o ciele naszym i łaskę, byśmy ani dziewicami, ani matkami nie były […]”. Borja-Villel powtarza, że wystawa jest „ważnym katalizatorem myśli i debaty publicznej”. Pogląd ten powiela José Ignacio Wert sprawujący w Hiszpanii urząd ministra edukacji, kultury i sportu. Również Międzynarodowy Komitet Muzeów i Kolekcji Sztuki Współczesnej oraz Międzynarodowa Konfederacja Sztuki Współczesnej i Hiszpańskie Konsorcjum Galerii Sztuk Pięknych wskazują na „wartościowość prezentacji”. Wyświechtanym już uzasadnieniem dla publicznego finansowania tego rodzaju instalacji, które ze sztuką nie mają przecież nic wspólnego, ma być rzekoma wolność artystycznej wypowiedzi i walka z cenzurą. Przypomnijmy, że identyczne hasła, które dziś klasyfikowane są jako artystyczna ekspresja, głosił podczas wojny domowej w Hiszpanii Buenaventura Durruti, kontynuator idei Kropotkina, jeden z najbardziej krwawych propagatorów palenia kościołów i mordowania katolików.
Przeciwko anarchistycznej propagandzie występuje coraz więcej środowisk w całej Hiszpanii. Krajowe Stowarzyszenie Prawników Chrześcijańskich postawiło dyrektorowi muzeum zarzut obrazy uczuć religijnych i nawoływania do nienawiści i przemocy. Prawnicy domagają się zwolnienia go z pełnienia jakichkolwiek funkcji państwowych. Na promocję antysztuki nie zgadzają się również niektórzy pracownicy samego muzeum, w większości agnostycy (jak precyzują). Wystosowali oni list do dyrekcji – anonimowy ze względu na strach przed utratą zatrudnienia – w którym sprzeciwiają się indoktrynacji oraz ideologizacji przestrzeni publicznej. „Jako pracownicy Muzeum Królowej Zofii nie chcemy mieć nic wspólnego z tego rodzaju wystawami, które poza znikomą wartością artystyczną, czy raczej właśnie z tego względu, kryją w sobie przekaz nienawiści” – piszą. Sygnatariusze listu krytykują działania dyrekcji, która w ostatnich latach propaguje i narzuca to, co w świecie zachodnim obowiązuje jako „jedynie słuszne myślenie”. „A co by się stało, gdyby jakieś dzieło wystawione w Muzeum Reina Sofía zachęcało do palenia homoseksualistów, synagog, meczetów, ludzi innych ras czy ugrupowań feministycznych? My zaprotestowalibyśmy przeciwko temu w ten sposób” – stwierdzają.
Do pracowników przeciwnych wystawie dołączyli również inni obywatele Hiszpanii. Stowarzyszenie HazteOir (daj się usłyszeć) zamieściło w internecie komunikat zbulwersowanych pracowników muzeum i zachęca do podpisywania protestu przeciwko madryckiej wystawie. Jak dotąd pod petycją skierowaną do dyrekcji muzeum oraz Ministerstwa Edukacji, Kultury i Sportu (http://www.hazteoir.org/alerta/63099-gobierno-utiliza-tu-dinero-insultar-cristianos) podpisało się już ponad 42 tys. osób.
W ubiegłym tygodniu przed budynkiem madryckiego muzeum manifestowali członkowie i sympatycy stowarzyszenia MásLibres broniącego wolności religijnej i praw chrześcijan. Miguel Vidal, rzecznik tego stowarzyszenia, ocenił, że to przerażające, iż tak prestiżowa instytucja kulturalna musi propagować antyreligijną przemoc, żeby zyskać popularność. Podkreślił, że sprawa jest tym bardziej poważna, że przecież niespełna 100 lat temu Hiszpania stała się areną prześladowań religijnych należących do najstraszniejszych w dziejach ludzkości. Protestujący trzymali m.in. zdjęcia płonących kościołów, sprofanowanych grobów, zbezczeszczonych ciał sióstr zakonnych, pochodzące z czasów wojny domowej w Hiszpanii.
Anna BałabanNasz Dziennik, 17 listopada 2014
Autor: mj