Przejdź do treści
Przejdź do stopki

"Antychrześcijańskie oszustwa"

Treść

Dziś do księgarń trafiła niezwykle ciekawa książka pt. "Antychrześcijańskie oszustwa. Od apokryfów do Dana Browna". Jej autorem jest o. Joseph-Marie Verlinde, znawca filozofii i religii Wschodu, który w wieku 28 lat nawrócił się na katolicyzm. Od chwili uznania za swego Boga Jezusa Chrystusa poświęcił się badaniu i ujawnianiu zagrożeń wynikających z tzw. nowych duchowości.

We wprowadzeniu do książki o. Verlinde pisze: "Nasze spojrzenie nie będzie ograniczało się do dzieł Dana Browna. Jeśli bowiem 'Kod Leonarda da Vinci' stał się pewnym społecznym fenomenem - niektórzy przedstawiają go tak jak 'Harry Pottera' dla dorosłych - to dlatego, że wyraża on w formie powieści czytelnej dla wszystkich to, co jest przedmiotem 'refleksji' współczesnego nam społeczeństwa. Lub innymi słowy: jeśli dzieła te czytane są przez miliony czytelników na świecie, to wynika to z faktu, że czytelnik odnajduje w nich - w elegancki sposób sformułowane - wszystkie swe podejrzenia, wątpliwości czy pytania, jakie pojawiają się w nim w mniej czy bardziej świadomy sposób w stosunku do chrześcijaństwa. Stąd nasze pytanie: jak doszło do tego, że kultura Zachodu popadła w takie 'zapomnienie' swych własnych korzeni, i to do tego stopnia, że zaczyna gardzić religią, która tej właśnie kulturze dostarczyła wartości, na jakich kultura ta została zbudowana?". Zakonnik udowadnia w swoim dziele, że tak głośny dziś Dan Brown nie wymyślił nic nowego. Według niego, autor "Kodu Leonarda da Vinci" jedynie podjął te tematy, które w ostatnich latach rozwijane były szeroko w literaturze tzw. ezoterycznego żurnalizmu. Fakt, iż książki Browna dobrze się sprzedają, świadczy według o. Verlinde'a o tym, że współcześni nam ateiści skłaniają się ku mitowi Kościoła spiskowego, jaki jest rozpowszechniany w ostatnich dziesięcioleciach, a także fascynują się tzw. wiedzą tajemną, mającą swoje korzenie w New Age. Duchowny dodaje, że "New Age, który przedstawia sam siebie jako duchowość mającą zastąpić chrześcijaństwo w tych czasach post- czy hipermodernizmu, jest w gruncie rzeczy głęboko przesiąknięty ezoteryzmem".
U progu XXI wieku w ramach New Age wielu ateistów stara się dokonać dekonstrukcji chrześcijaństwa. Wymyślają więc najbardziej niedorzeczne historie, które mają podkopać w ludzkich duszach wiarę w Jedynego Boga. Ojciec Verlinde w swojej książce szeroko rozpisuje się na temat zgubnego wpływu New Age na współczesnych ludzi. Przestrzega przed niebezpieczeństwem poszukiwania religii, która oddala nas od Boga. "Dzisiaj ludzie poszukują boskości do natychmiastowej dyspozycji, możliwej do manipulowania do woli, którą mogliby cieszyć się w sposób zmysłowy, krótko mówiąc taką, jaka bezzwłocznie może zadowolić ich wymagania. Poszukują przede wszystkim boskości, która umożliwiłaby im znalezienie religii oszczędnej w wiarę, w dogmaty, moralność i Kościół" - podkreśla o. Verlinde. Takim ludziom, którzy nie budują swojego życia na fundamencie wiary, łatwiej jest uwierzyć w "rewelacje", które Dan Brown zawarł w swojej obrazoburczej książce pt. "Kod Leonarda da Vinci". Przypomnijmy, że są w niej treści antychrześcijańskie, podające w wątpliwość celibat i boskość Jezusa Chrystusa, a także miejsce apostołów i cel Kościoła świętego. Według Dana Browna, Jezus żył w związku małżeńskim z Marią Magdaleną, z którą miał dzieci. Ona to też, a nie Piotr, była najważniejszym apostołem. Potomstwo Jezusa i Marii Magdaleny ma być Świętym Graalem, poszukiwanym od wieków. Te i inne "fakty" podane zostały w książce w sposób sensacyjny, mający czytelnika zaciekawić i wciągnąć w lekturę.
W swojej bardzo interesującej i przystępnej książce o. Verlinde dzieli się owocami wieloletnich badań nad "nowymi duchowościami", które zagrażają współczesnymi człowiekowi. By jego wykład był bardziej jasny i czytelny, przypomina on w niej te wszystkie zgubne nurty i prądy filozoficzno-naukowe, które na przestrzeni wieków oddalały ludzkość od nauki Jezusa Chrystusa, pokazuje także wszystkie antychrześcijańskie oszustwa, jakich dopuścili się ich twórcy. Ojciec Verlinde pisze, że dzisiaj New Age czyni wszystko, by powrót do pogaństwa został ukazany nie w kategoriach regresu, ale jako prawdziwa "religijna odnowa". Naszą bronią przeciwko tym zgubnym naukom jest kroczenie za Chrystusem. "Nie ma mowy przecież, by stosować broń naszych przeciwników: kłamstwo, pomijanie, ośmieszanie, pogardę. Nie są one ewangeliczne i nie są godne ucznia Chrystusowego. Natomiast nasz Pan zachęca nas do czegoś zupełnie przeciwnego, a nawet nalega, mówiąc: 'Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają'" - podkreśla zakonnik.
Ojciec Joseph-Marie Verlinde urodził się w 1947 r. w Belgii, w rodzinie katolickiej. Zanim jednak poznał prawdziwego Boga, odbył długą podróż poprzez świat nauk i religii Wschodu. W wieku 20 lat poznał metodę medytacji transcendentalnej i został uczniem, tzw. brahmaczarinem, jej założyciela Maharishi Mahesh Yogi. W latach 1971-1974, przebywając w Himalajach, odwiedzał aśramy (indyjskie pustelnie) niedostępne dla zwykłych Europejczyków. W 1974 r. opuścił on swego mistrza i udał się do Europy, gdzie poznawał teozofię, antropozofię oraz parał się radiestezją, spirytyzmem i magnetyzmem. W 1975 r. nawrócił się na katolicyzm i po wielu modlitwach o wyzwolenie i uzdrowienie duchowe wstąpił do seminarium w Avignon, a później w Rzymie. Przez kilka miesięcy przebywał w klasztorze Ojców Trapistów Notre Dame des Neiges, gdzie odkrył swoje powołanie do życia monastycznego. W 1983 r. przyjął święcenia kapłańskie. Po uzyskaniu doktoratu z filozofii zaczął wykładać filozofię i antropologię biblijną w Instytucie Katolickim w Lyonie, a także w Międzynarodowym Seminarium Duchownym w Ars. W 1986 r. założył z grupą młodzieży wspólnotę zakonną Rodzina Świętego Józefa. Obecnie jest wykładowcą teorii poznania i filozofii przyrody w Katolickim Uniwersytecie w Lyonie, w Instytucie Chemii i Fizyki Przemysłowej w Wyższej Szkole Inżynieryjnej i w Międzynarodowym Seminarium Duchownym w Ars.
Piotr Czartoryski-Sziler
"Nasz Dziennik" 2007-05-08

Autor: wa