"Anna Karenina" według Ejfmana
Treść
Na 10 września zapowiedziano na scenie Opery Narodowej - Teatru Wielkiego w Warszawie europejską premierę "Anny Kareniny", najnowszego baletu Borisa Ejfmana w wykonaniu tancerzy Sanktpetersburskiego Teatru Baletu. Zakończona głośnym sukcesem premiera światowa odbyła się w maju tego roku w nowojorskim City Center.
Po "Braciach Karamazow" według Dostojewskiego sięgnął Ejfman po kolejne znane dzieło rosyjskiej literatury. "Anna Karenina" to bodaj najbardziej znana i najczęściej opracowywana choreograficznie i filmowo powieść Lwa Tołstoja. Przed Ejfmanem balet oparty na tej powieści skomponował Rodion Szczedrin, jego prapremiera odbyła się w moskiewskim "Bolszoj", rolę tytułową tańczyła Maja Plisiecka, prywatnie żona kompozytora. Balet cieszył się dużą popularnością i był wystawiany w wielu miastach Europy. Polska premiera miała miejsce w czerwcu 1979 roku w Bydgoszczy.
Ejfman, pomijając w swojej adaptacji całą problematykę społeczną, koncentruje się na historii przeżyć i przemian głównych bohaterów dramatu. Tłem muzycznym baletu jest szczególnie przez tego artystę ceniona muzyka Piotra Czajkowskiego.
Tegoroczne tournée Sanktpetersburskiego Teatru Baletu Borisa Ejfmana będzie trwało od 10 do 14 września i obejmuje również przedstawienia wspomnianych wyżej "Braci Karamazow" do muzyki Musorgskiego i Rachmaninowa oraz "Czerwonej Giselle". Ten drugi balet to znakomicie skonstruowany spektakl poświęcony Oldze Spiesiwcewej, jednej z najwybitniejszych tancerek XX wieku. Była gwiazdą Teatru Maryjskiego w Petersburgu i "Baletów rosyjskich" Diagilewa. Urzekała publiczność w Nowym Jorku, Londynie, Mediolanie, Moskwie, Petersburgu, Paryżu i Monte Carlo. Jej wieloletni partner, legendarny tancerz i choreograf Serge Lifar, zaliczył ją do trzech gracji XX wieku. Była wstrząsającą Giselle w balecie o tym samym tytule. Mówi się wręcz, że podniosła ten balet do rangi arcydzieła. Z równym mistrzostwem tańczyła rolę Księżniczki w "Śpiącej królewnie" i Odetty w "Jeziorze łabędzim" P. Czajkowskiego oraz tytułowej Sylfidy.
Adam Czopek
"Nasz Dziennik" 2005-09-08
Autor: ab