Ani marszałek, ani minister
Treść
Minister Ewa Kopacz już na zawsze będzie się kojarzyć Polakom z opowieściami o nienagannej pracy na miejscu katastrofy smoleńskiej i przy identyfikacjach ciał ofiar w Moskwie. Podobno przekopano i przesiano ziemię na metr głębokości oraz zidentyfikowano każdy najmniejszy skrawek ludzkiej tkanki. Wszyscy pamiętamy też, co znajdowali tam polscy pielgrzymi udający się na Siewiernyj, aby uczcić ofiary tragedii. Dziś wiemy już z całą pewnością, że przy sekcjach zwłok ofiar tragedii smoleńskiej oraz przy ich identyfikacji nie było polskich lekarzy. Nie było ich także przy sekcji zwłok prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Teraz słyszymy, że Ewa Kopacz miałaby awansować na marszałka Sejmu, a więc na drugą osobę w państwie. Ale Polacy mają dobrą pamięć. Może dlatego z sondażu TNS OBOP przeprowadzonego dla "Wiadomości" wynika, że pomysł ten popiera zaledwie 12 proc. respondentów. A 40 procent ankietowanych nie chce widzieć Kopacz ani na miejscu szefowej resortu zdrowia, ani w roli marszałka.
Anna Ambroziak
Nasz Dziennik Wtorek, 25 października 2011, Nr 249 (4180)
Autor: au