Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Anglicy przeciwni głębszej integracji

Treść

Brytyjska prasa raczej niechętnie odnosi się do podpisanego w czwartek w Lizbonie traktatu reformującego. Euroentuzjastów ostrzega przed zbyt dużym optymizmem, przypominając, że Irlandia może zrobić im jeszcze psikusa.

Istnieje obawa, że traktat może na nowo otworzyć dyskusję nad charakterem unijnych instytucji, a taki rozwój sytuacji nie podoba się Wyspiarzom. Brytyjski premier podczas wczorajszego szczytu postulował, by powołana z inicjatywy Francji "Grupa Refleksji" nie stała się organizacją wywierającą naciski na rzecz coraz ściślejszego zjednoczenia - podał "The Independent". "Należy skupić się na tym, co dla nas teraz najważniejsze, czyli na gospodarce światowej i zmianach klimatycznych" - cytował premiera dziennik.
"Sny liderów mogą być jeszcze zniszczone przez irlandzkie NIE". Tak swój artykuł dotyczący podpisania traktatu zatytułował "The Times". Wczorajsze uśmiechy i uściski dłoni przywódców europejskich państw miały maskować rzeczywiste obawy, że wyborcy mogą ich jeszcze zaskoczyć i zniweczyć ich "wielki projekt". Gazeta przywołuje wydarzenia sprzed dwóch lat, kiedy w podobnej atmosferze podpisywano ówczesną eurokonstytucję, a referenda we Francji i Holandii wstrzymały procedury ratyfikacyjne. Podkreśla przy tym, że i dzisiejsze obawy unijnych entuzjastów nie są bezpodstawne, ponieważ ponad 60 procent Irlandczyków nie wie jeszcze, jak zagłosuje w planowanym referendum.
Zarówno "Telegraph", jak i "Financial Times" wypomniały premierowi Gordonowi Brownowi, że przybył na uroczystość z ponadtrzygodzinnym spóźnieniem. Liberalni reformatorzy Europy postrzegają Browna, samotnie podpisującego dokument, jako symbol odsuwania się Wielkiej Brytanii na margines Europy. Przy tym twierdzą, że pozostał on jedynym politykiem na europejskiej arenie, prezentującym takie zamknięte stanowisko - możemy przeczytać w "FT".
Łukasz Sianożęcki
"Nasz Dziennik" 2007-12-15

Autor: wa