Andrei Makine Ludzka miłość
Treść
W księgarniach już jest dostępna najnowsza książka Andreïa Makine’a, jednego z najpoczytniejszych francuskich pisarzy, którego powieści przetłumaczono dotąd na ponad 30 języków.
Bohater książki Andreïa Makine’a, Eliasz Almeida, przechodzi przez życie, będąc świadkiem bestialstwa na granicy ludzkiej wytrzymałości. Poznaje hipokryzję i okrucieństwo rewolucji. Towarzyszenie Almeidzie w jego wędrówce przez ogarnięte rewolucyjną gorączką kraje XX wieku pokazuje, że tylko dzięki miłości można pozostać człowiekiem i zachować godność wbrew barbarzyństwu otaczającego świata…
Na przykładzie aktualnych stosunków między Afryką a krajami europejskimi autor w drastyczny sposób ukazuje mechanizmy rządzące działalnością międzynarodowych organizacji pozarządowych – korupcję oraz egoistyczną walkę o wpływy.
„Ludzka miłość” jest powieścią wstrząsającą – w naturalistyczny sposób pokazuje okrucieństwo, przynosząc jednak pełne nadziei przekonanie, że podążanie za humanistycznymi ideałami jest możliwe.
Książkę można dostać w dobrych księgarniach na terenie całej Polski oraz w promocyjnej cenie w księgarni internetowej wydawnictwa Akcent http://ksiegarnia.wydawnictwoakcent.pl/.
O autorze:
Andreï Makine urodził się w 1957 r. na Syberii. W 1985 roku uzyskał doktorat z literatury na Uniwersytecie Łomonosowa w Moskwie. W 1987 roku podczas podróży do Francji uzyskał azyl polityczny i osiadł w tym kraju na stałe, poświęciwszy się wyłącznie pisarstwu. Andreï Makine pisze po francusku. W 1990 roku ukazała się jego pierwsza książka Córka bohatera Związku Radzieckiego (La fille d'un héros de l'Union soviétique). Makine jest laureatem prestiżowych francuskich nagród literackich: Goncourtów, Medicis, RTL, Laterna Magica (za najlepszą powieść, którą można przełożyć na język kina). Poza granicami Francji został uhonorowany nagrodą Eevy Joenpelto w Finlandii w 1995 roku za Francuski testament oraz nagrodą Księcia Monako za całokształt twórczości. W Polsce ukazały się dotąd następujące powieści Makine’a: Francuski testament, Zbrodnia Olgi Arbeliny, Rzeka miłości, Requiem dla Wschodu i Muzyka życia.
Fragment książki:
Bez miłości, jaką żywił do tej kobiety, życie byłoby tylko niekończącą się nocą w lasach Lunda Norte, na granicy między Angolą i Zairem.
To tam byłem dwa dni w niewoli wraz z rodakiem, radzieckim instruktorem wojskowym, oraz z czymś, co braliśmy za zwłoki Afrykanina rozciągnięte w głębi naszej celi ze ścianami z suszonej gliny. W przeciwieństwie do nas, noszących wojskowe drelichowe ubrania, Afrykanin miał na sobie ciemny garnitur i białą koszulę poplamioną krwią.
Kiedy życie jest zagrożone, ukazuje się nam całkowicie nagie i uderza nadzwyczajną prostotą swego mechanizmu. Przez godziny uwięzienia odkrywałem jego zużyte trybiki – najpierw strach zaciera naszą rzekomą złożoność psychiczną, następnie pragnienie i głód wypędzają poczucie strachu, pozostaje jedynie zaskakująca banalność śmierci. Ale nawet i ten niepokój ducha – próba zrozumienia mechanizmu życia – prędko staje się komiczny wobec niewygody przy zaspokajaniu drobnych potrzeb fizycznych (dla nas obu był to przymus oddawania moczu w obecności trupa). Wreszcie nadchodzi obrzydzenie do samego siebie, do tego indywiduum, które uważało się za istotę drogocenną, gdyż unikatową, a która zdechnie wśród innych sobie podobnych.
O zachodzie słońca bojownicy, którzy nas zatrzymali, złapali czworo zairskich chłopów – trzech mężczyzn i jedną kobietę – przechodzących przez granicę, by dostarczyć jedzenie „kopaczom”, jak się tam nazywa poszukiwaczy diamentów. Mężczyzn ograbiono i zabito, kobieta poddała się gwałtom z tak wielkim spokojem, że nadawał on brutalności spółkowania niemalże naturalny charakter. Zachowywała całkowitą ciszę, z jej ust nie wydarło się ani przekleństwo, ani jęk. Pamiętam twarz jednego z żołnierzy: wyraz obrzydzenia po kopulacji, mieszaninę złości i senności we wzroku obserwującym bez cienia ciekawości ruchy innego żołnierza, który właśnie zajął jego miejsce między szerokimi udami Zairki.
Właśnie ten zblazowany podglądacz nabrał ochoty, by nas maltretować, co było do przewidzenia, gdyż satysfakcja cielesna wywołuje poczucie niezaspokojenia. Kilka razy kopnął w długie zwłoki Afrykanina. Gdy odwracałem twarz, by uniknąć jego buciorów, zdawało mi się, że usłyszałem za drzwiami pośpieszne kroki, szczęk broni. Myśl, że miałbym za chwilę umrzeć, wyrwała z ciemności obraz wyrazisty jak czarno-biała fotografia: brudny sznur wrzynający się w moje kostki, plamy smaru na spodniach żołnierza, pozbawiony szyby otwór okienny w dole ściany, przez który właśnie podglądałem gwałcicieli. Rozległ się dziwnie radosny kobiecy głos, przerwany krótką serią z karabinu maszynowego. Żołnierz wybiegł w pośpiechu na dwór, pozostawiając każdego z nas z własnym odroczeniem wyroku: bezruch Afrykanina; kaszel instruktora, który wypił łyk alkoholu z manierki ukrytej w drelichu; moje myśli zagubione między nagłą bliskością śmierci i przyjemnością, jaką mężczyźni znajdowali w tłustym ciele Zairki.
Byłem młody i to nagłe uproszczenie życia, zredukowanie go wyłącznie do przyjemności i do śmierci spowodowało, że poczułem się lepiej. Łatwiej jest zaakceptować własny koniec, gdy się wie, że jest się tylko kawałkiem mięsa, który walczy o rozkosz (jak ci żołnierze za oknem), i ginie, jeśli przegrywa walkę.
philo
fronda.pl
Autor: au