Amerykanie winni irackiej katastrofy
Treść
Iracki minister energetyki Ajham Samerei obciążył wczoraj Amerykanów - cywilnego administratora Iraku Paula Bremera oraz Pentagon - winą za katastrofalną sytuację w Iraku w dziedzinie bezpieczeństwa. Amerykański kardynał James Francis Stafford oskarżył władze USA o "moralną porażkę" w Iraku.
Samerei powiedział irackiej gazecie "Al-Maszrek", że podczas rozmów opozycji irackiej z przedstawicielami Departamentu Stanu USA przed obaleniem reżimu Saddama Husajna "nigdy nie było mowy o likwidacji państwa". Ta "fatalna koncepcja Pentagonu, którą Bremer zrealizował", wyrządziła ogromne szkody. "Bremer zrozumiał swój błąd i powiedział mi dosłownie, w cztery oczy, że jego największym błędem było rozwiązanie irackiej armii i służb bezpieczeństwa" - powiedział Samerei.
Z kolei wyższy przedstawiciel Stolicy Apostolskiej, amerykański kardynał James Francis Stafford, oskarżył władze USA o "moralną porażkę" w Iraku, ponieważ nadal brakuje dowodów, by znajdowała się tam broń masowego rażenia. - Dlaczego prezydent, wiceprezydent i minister obrony mówili, że istnieje bezpośrednie zagrożenie pokoju społeczeństwa amerykańskiego rychłym użyciem broni, która miała nadejść z Iraku, bezpośrednio lub poprzez Al-Kaidę? Dlaczego tak mówili, skoro nie mieli bezpośrednich dowodów? - zapytał ks. kard. Stafford.
W wywiadzie, który zostanie opublikowany w czerwcowym wydaniu magazynu "Inside the Vatican", emerytowany arcybiskup Denver oświadczył, że maltretowanie irackich jeńców było dziełem "barbarzyńców". Wyraził jednocześnie niepokój, że ich haniebne traktowanie spowodowało trwałe konsekwencje dla stosunków z Arabami i całym światem muzułmańskim. - Muzułmanie są oburzeni i naprawdę oszukani, ponieważ narzucamy społeczeństwu irackiemu ten sam typ życia, od którego, według naszych słów, chcielibyśmy ich uratować. To zupełne przeciwieństwo tego, co zamierzaliśmy wedle naszych słów robić. Nie tylko poniżyliśmy naród iracki, ale oszukaliśmy go. Oszukaliśmy narody arabskie. Czy to jest to, co stwarza amerykańska demokracja? Mężczyźni i kobiety, tuż pod powierzchnią, są barbarzyńcami. Czy to jest to, co stwarzamy? - pyta dramatycznie ks. kard. Stafford.
Doradczyni prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Condoleezza Rice powiedziała wczoraj, że im bliżej do zaplanowanego na 30 czerwca przejęcia władzy w Iraku przez Irakijczyków, tym częściej będzie w tym kraju dochodzić do aktów przemocy. Według niej, zwolennikom obalonego Husajna łatwiej jest działać przeciwko siłom okupacyjnym, niż przeciwstawiać się przemianom, kiedy już Irakijczycy przejmą suwerenność. - Ostrzegam więc, że w nadchodzących tygodniach sprawy mogą przybrać naprawdę zły obrót - powiedziała Rice.
Wczoraj w Iraku doszło do kolejnych walk pomiędzy siłami okupacyjnymi a oddziałami Muktady al-Sadra. Milicja al-Sadra ostrzelała z moździerzy amerykańską bazę na obrzeżach Nadżafu w polskiej strefie okupacyjnej. Z kolei w Karbali - również w polskiej strefie okupacyjnej - co najmniej ośmiu Irakijczyków zginęło, a trzynastu zostało rannych w starciach między żołnierzami amerykańskimi a szyickimi bojownikami.
JS, PAP, Reuters
Nasz Dziennik 19-05-2004
Autor: DW