Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Amerykanie szturmują miasta

Treść

Siły amerykańskie oraz irackie prowadzą ofensywę w wielu irackich miastach, chcąc odzyskać kontrolę nad nimi przed styczniowymi wyborami. Tymczasem na północy kraju demonstrowali Kurdowie, domagając się formalnej autonomii, choć nie ukrywali, że chcieliby całkowitej niepodległości.

- W Samarze, 100 km na północ od Bagdadu, gdzie siły USA i irackie od dwóch dni prowadzą ofensywę, zginęło 125 rebeliantów, a 88 zostało schwytanych - tłumaczył w sobotę generał John Batiste, dowodzący 1. Dywizją Piechoty USA. Zapowiedział też, że ataki w rejonie Samarry potrwają jeszcze kilka dni. Batiste zapewniał, że miasto jest pod kontrolą sił amerykańskich i irackich. W ofensywie w Samarze uczestniczy ok. 5 tys. żołnierzy amerykańskich i irackich. Także w sobotę w mieście słyszano wybuchy pocisków artyleryjskich i wymianę strzałów z broni maszynowej. Ofensywa stanowi część większego planu, o którym Amerykanie poinformowali w komunikacie wojskowym w czwartek w Bagdadzie. Celem jest przejęcie kontroli w głównych miastach irackich, jak właśnie Samarra, a także Faludża, Ramadi oraz bagdadzka dzielnica slumsów Miasto Sadra. Operacja ma doprowadzić do ustabilizowania sytuacji w tych miastach przed planowanymi na styczeń wyborami w Iraku.
W sobotę armia amerykańska poinformowała też o nowym nalocie na Faludżę, bastion sunnickich rebeliantów na zachód od Bagdadu, wymierzonym w członków zbrojnej organizacji terrorystycznej Jordańczyka Abu Musaba al-Zarkawiego, znanego m.in. ze ścinania głów porwanym zakładnikom. Amerykański komunikat wojskowy głosi, że nalot przeprowadziły siły wielonarodowe i uderzyły w dom, w którym było 15-20 bojówkarzy. W poprzednim, piątkowym ataku powietrznym 7 osób zginęło, a 13 zostało rannych. Według lekarzy z głównego szpitala w Faludży, wśród ofiar śmiertelnych były kobiety i dzieci. Amerykańscy wojskowi oskarżyli lekarzy o zawyżanie liczby ofiar.
Z kolei na północy kraju dziesiątki tysięcy Kurdów demonstrowały w sobotę w wielu miastach, domagając się autonomii i ogłoszenia Kirkuku stolicą kurdyjskiego regionu. W Sulejmanii około 60-70 tysięcy ludzi przyszło przed siedzibę lokalnych władz, niosąc transparenty i domagając się "oddania" Kirkuku irackim Kurdom. Zasobny w ropę naftową obszar, na którym leży Kirkuk, znajduje się obecnie poza terytorium, zamieszkanym głównie przez irackich Kurdów. Demonstranci wzywali też rywalizujące od dziesięcioleci główne partie kurdyjskie - Patriotyczną Unię Kurdystanu i Demokratyczną Partię Kurdystanu - do zjednoczenia się i wystąpienia jednym frontem o niepodległość Kurdów.
WP, PAP

"Nasz Dziennik" 04-10-2004

Autor: Ku8a