Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ameryka przemówiła

Treść

O współpracę zaapelował do demokratów wybrany na drugą kadencję prezydent George W. Bush podczas wygłoszonego w środę pierwszego po wyborach orędzia do narodu. Prezydent podziękował również wszystkim Amerykanom, którzy oddali swój głos na niego. - To była wspaniała noc. Wyborcy dali nam historyczne zwycięstwo - powiedział w środę prezydent i podziękował wszystkim, którzy przyczynili się do jego wygranej. - Ameryka przemówiła. Jestem świadomy, że z zaufaniem, jakim mnie obdarzyliście, łączy się obowiązek służenia wszystkim Amerykanom. Komentując zwycięstwo Busha, brytyjska prasa podkreśla silny mandat, jaki dali mu Amerykanie, i przypomina, że od 1988 r. i zwycięstwa w wyborach ojca obecnego prezydenta nikomu nie udało się uzyskać ponad 50 proc. głosów poparcia. Komentatorzy zauważają, że odniosła sukces przyjęta przez ekipę Busha strategia ożywienia i uaktywnienia tej części republikańskiego elektoratu, która dotąd nie brała masowego udziału w wyborach, co w rezultacie zaowocowało zwycięstwem. "The Times" pisze, że duże poparcie, jakie uzyskał Bush, daje mu szansę na swobodne kreowanie polityki i powinien on wystąpić z "pełnym wyobraźni" programem dla siebie i swojej partii.
"The Daily Telegraph" zauważa z kolei, że po zwycięstwie premiera Johna Howarda w Australii, którego Partia Liberalna wygrała październikowe wybory parlamentarne, sukces Busha pokazuje, iż przywódcy światowej wojny z terroryzmem mają wystarczające wsparcie, by ją dalej prowadzić.
Przywódcy europejscy zareagowali na zwycięstwo Busha, starając się pogodzić z perspektywą dalszych czterech lat współpracy z nim. Sojusznicy tacy jak prezydent Rosji Władimir Putin i premier Włoch Silvio Berlusconi dostrzegli w wygranej Busha szansę na nasilenie wojny z terroryzmem. Kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder i prezydent Francji Jacques Chirac, którzy byli przeciwni wojnie w Iraku, wyrazili nadzieję na dalszą współpracę w interesie USA i Europy.
Arabowie ogólnie z obojętnością przyjęli wiadomość o reelekcji Busha. W ogromnej większości nie postrzegali oni pokonanego Kerry'ego jako korzystnej dla nich alternatywy. Wprawdzie Kerry krytykował sposób prowadzenia okupacji Iraku przez Busha, nie obiecywał jednak wycofania wojsk z tego kraju ani podjęcia działań w celu sprawiedliwego rozwiązania konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Potwierdzeniem słuszności tej opinii są słowa ministra spraw zagranicznych Izraela Silwana Szaloma, który stwierdził, że "nie ma istotnych różnic między prezydentem Bushem i kandydatem Johnem Kerrym, jeśli idzie o ich gorące poparcie dla Izraela".
PS, PAP, Reuters

"Nasz Dziennik" 05-11-2004

Autor: katka