Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ambasadorzy polskości

Treść

W Rzeszowie rozpoczęły się doroczne, wakacyjne kursy taneczne w Polonijnym Studium Choreograficznym. Ponad 80 polonusów z 30 krajów świata szkoli swe umiejętności i zdobywa wiedzę taneczną, której trudno by szukać w podręcznikach. Dyplom tej znanej wakacyjnej uczelni honorowany przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego jest uznawany w środowiskach polonijnych na całym świecie. W tegorocznych jubileuszowych zajęciach studium biorą udział polonusi m.in. z Australii, USA, Kanady, Szwecji, jednak największą grupę stanowią tancerze w krajów byłego bloku wschodniego: z Ukrainy, Rosji, Litwy, Gruzji czy Białorusi. Polonijne Studium Choreograficzne powstało z inicjatywy rzeszowskiego oddziału Stowarzyszenia "Wspólnota Polska". Od 10 lat kształci ono instruktorów polskich tańców narodowych takich jak oberek, kujawiak, krakowiak, polonez czy mazur. W programie są także tańce ludowe z 18 regionów Polski. Studenci pod okiem najlepszych choreografów i instruktorów poznają ponadto ludowe piosenki, przyśpiewki, a także współczesną kulturę kraju swoich przodków. Uczą się również podstaw tańca klasycznego, zasad muzyki, etnografii oraz psychologii czy pedagogiki. Zajęcia z poszczególnych dziedzin kończą się egzaminami, a całość czteroletniej nauki wieńczy obrona pracy. Słuchacze muszą też ułożyć i zaliczyć przed komisją własny program choreograficzny. Absolwenci otrzymują dyplomy Instruktorów Tańców Polskich przyznawane przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, upoważniające do prowadzenia zespołów polonijnych. W ten sposób stają się ambasadorami polskości na całym świecie. Warunkiem niezbędnym uczestnictwa w zajęciach jest znajomość języka polskiego, ponieważ kursy prowadzone są tylko po polsku. W trakcie czteroletnich wakacyjnych kursów w Polonijnym Studium Choreograficznym ich uczestnicy muszą zaliczyć 820 godzin zajęć teoretycznych i praktycznych. Robią to jednak z przyjemnością, bo taniec, ich życiowa pasja, pozwala im kultywować polskość. Mariusz Kamieniecki "Nasz Dziennik" 2008-07-09

Autor: wa