Alternatywą dla Gruzji może być Turcja
Treść
Z Pawłem Nieradą, ekspertem w dziedzinie energetyki z Instytutu Sobieskiego, rozmawia Anna Wiejak
Jak obecna sytuacja w Gruzji wpłynęła na rynek surowców energetycznych?
- Wydaje mi się, że raczej nie fundamentalnie. Można powiedzieć, iż jak każde tego typu zdarzenie, konflikt w rejonach krytycznych na pewno stanowi przyczynek do prób dyskontowania niepewności, stanu zagrożenia na rynkach surowcowych. Natomiast, o ile ten konflikt nie wymknie się jakoś diametralnie spod kontroli czy nie przerodzi się w jakieś potencjalne starcie gigantów, to wpływ na rynki surowcowe powinien być raczej ograniczony zarówno w skali, jak i w czasie.
A jeśli chodzi o projekt rurociągu Odessa - Brody - Płock. Czy należy spodziewać się jakichś zmian?
- I tak, i nie. Wydaje się, że po pierwsze: żeby zupełnie mówić o zablokowaniu tego projektu, władze w Tbilisi musiałyby zostać zamienione przez Rosjan na rząd marionetkowy, całkowicie posłuszny rozkazom z Kremla. Tymczasem, jakkolwiek by nie oceniać obecnego prezydenta Gruzji, to jednak widać, że ma on poparcie społeczne. W związku z tym bez siłowego wprowadzenia nowego gabinetu przez Rosjan raczej nie spodziewałbym się tutaj jakichkolwiek zmian. Prawdopodobieństwo takiego zdarzenia też wydaje mi się dosyć ograniczone. Bo bądź co bądź do tej pory jednak Gruzja miała dosyć silne i jednoznaczne poparcie Zachodu, zatem inwazja czy jakiś przewrót inspirowany przez Rosjan nie wydaje się, przynajmniej dzisiaj, prawdopodobnym scenariuszem. A nawet jakby tak się zdarzyło, to zawsze można patrzeć na Turcję, z którą Polska ma bardzo dobre kontakty, a która także może być krajem tranzytowym dla płynącej tą rurą ropy.
Czy sytuacja w Gruzji nie może wpłynąć w sposób istotny na dotychczasową postawę Kazachstanu?
- Wydaje mi się, że nie. Ekipa rządząca w Kazachstanie jednoznacznie postawiła na Rosję i nie sądzę, żeby nastąpiła tu jakakolwiek zmiana.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2008-08-14
Autor: wa