Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ależ dramat, półfinał nie dla nas

Treść

Polscy siatkarze nie zdobędą w Pekinie olimpijskiego medalu. Wczoraj, w niebywale dramatycznym, emocjonującym i pięknym ćwierćfinale podopieczni Raula Lozano przegrali z Włochami, tocząc heroiczny bój aż do ostatniej piłki piątego seta. Wcześniej podnieśli się z kolan, pokazali hart ducha, wydawało się, że przechylą szalę na swoją korzyść. Niestety - nie udało się. Stawka wczorajszego pojedynku była gigantyczna - wygrany czynił duży krok w stronę medalu, pokonany zostawał z niczym. Świadomość tego, w początkowych fragmentach, mocno usztywniła i sparaliżowała naszych zawodników. Wyszli na parkiet zdenerwowani, długo nie potrafili znaleźć właściwego rytmu, grali źle. Włosi wykorzystali to błyskawicznie, choć sami wcale nie prezentowali jakiejś nadzwyczajnej dyspozycji. Szybko zdobyli trzy punkty przewagi (5:8) i choć Polacy potrafili straty nieco zmniejszyć (10:11) - nie zdołali doprowadzić do wyrównania. Nasi popełniali sporo błędów, zawodzili ci, na których zwykle spoczywa ciężar gry, czyli Mariusz Wlazły, Sebastian Świderski i Paweł Zagumny. W drugiej odsłonie było już nieco lepiej. Polacy wreszcie uporządkowali własne szyki, zaczęli lepiej rozgrywać, skuteczniej bronić i atakować. Efekt był natychmiastowy: prowadzenie 5:2. Włosi jednak szybko wyrównali, a potem żadnej ze stron długo nie udawało się zdobyć większej przewagi. Przy stanie 21:22 blok rywali powstrzymał Marcina Możdżonka i Świderskiego, za chwilę ten drugi zaatakował w siatkę. Było źle. Optymizmem nie mógł napawać wynik, nie mogła i postawa Biało-Czerwonych. W tym momencie obie drużyny udały się na przerwę, którą lepiej wykorzystali Polacy: na parkiecie pojawił się zupełnie inny zespół, walczący z szaloną determinacją, grający efektownie, skutecznie, broniący się w beznadziejnych nawet sytuacjach. Do stanu 4:4 trzeci set był jeszcze wyrównany, potem nasi zaczęli przeciwnikom uciekać. Przy wyniku 10:11 Polacy zdobyli cztery punkty z rzędu, fantastycznie w tym okresie zagrywał Marcin Wika. Przed przerwą techniczną było 16:13, potem nasi dołożyli dwa punkty i odebrali rywalom ochotę do walki. Początek czwartego seta był nadzwyczajny. Włosi kompletnie nie potrafili poradzić sobie z serwisami Wiki, Polacy objęli prowadzenie 5:0. Za moment było 8:2 i wydawało się, że nic złego naszych już nie może spotkać. Niestety, rywale zdobyli cztery punkty z rzędu, potem wyrównali (13:13), lecz Biało-Czerwoni znów zwarli szeregi i uciekli na 19:15. Sytuacja była niby opanowana - niby. Kilka słabszych momentów i błędów drogo kosztowało - Włosi nie tylko wyrównali, ale i objęli prowadzenie 21:22. To był dopiero początek emocji. Polacy zdobyli dwa kolejne punkty, a gdy po asie Pawła Woickiego objęli prowadzenie 24:22, byli o krok od sukcesu. Kolejne dwa ataki Wlazłego zostały jednak zablokowane, rywale dorzucili "oczko" i mieli piłkę meczową (24:25). Polacy się obronili, za chwilę Michał Winiarski rozstrzygnął sprawę. O wszystkim miał zadecydować tie-break. Do stanu 4:4 walka toczyła się punkt za punkt. Przy wyniku 4:5 dla Włochów sędzia popełnił kardynalny błąd i niesłusznie przyznał rywalom kolejne "oczko". W szeregi naszych wdarło się zdenerwowanie, Italia odskoczyła na 6:9. Polacy się nie poddali - piękny blok Możdżonka, atak Wlazłego i wyrównali na 12:12! Potem Włosi mieli trzy piłki meczowe, ostatnią wykorzystali. Naszym pozostały łzy i świadomość straconej szansy. Pierwsze dwa sety zawalili, potem się podnieśli, walczyli fantastycznie, dali z siebie wszystko. Przegrali minimalnie, o ułamek, ale przegrali... Piotr Skrobisz Polska - Włochy 2:3 (19:25, 22:25, 25:18, 28:26, 15:17) Polska: Paweł Zagumny (1 pkt), Łukasz Kadziewicz (8), Daniel Pliński (2), Sebastian Świderski (9), Michał Winiarski (19), Mariusz Wlazły (27), Krzysztof Ignaczak (libero) oraz Marcin Wika (8), Paweł Woicki (1), Marcin Możdzonek (5), Piotr Gruszka. Włochy: Valerio Vermiglio (3), Vigor Bovolenta (14), Emanuele Birarelli (4), Alberto Cisolla (18), Matteo Martino (13), Mauro Gavotto (20), Mirko Corsano (libero) oraz Luigi Mastrangelo (6), Alessandro Paparoni, Hristo Zlatanow. "Nasz Dziennik" 2008-08-21

Autor: wa