Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Albo oskarżenie, albo umorzenie

Treść

Czy śledztwo katyńskie ma szanse na zwieńczenie sformułowaniem aktu oskarżenia? Prowadząca je prokurator Małgorzata Kuźniar-Plota z warszawskiego oddziału IPN wskazuje na ogromną ilość materiałów oraz przesłuchiwanych świadków. Dodatkową trudność w śledztwie sprawia "chłodne" stanowisko strony rosyjskiej w kwestii udostępniania materiałów. Te z kolei mogą mieć istotne znaczenie w ewentualnym sformułowaniu aktu oskarżenia. IPN obawia się, że może dojść do takiej sytuacji, iż bez otwarcia rosyjskich archiwów śledztwo utknie w martwym punkcie.

- Śledztwo katyńskie trwa już trzeci rok. Wszczęto je 31 listopada 2004 roku. Przesłuchaliśmy do tej pory około 2200 osób, głównie w charakterze świadków pochodzących zazwyczaj z rodzin zamordowanych. Ponadto gromadzony jest materiał dowodowy w postaci różnych dokumentów archiwalnych - informuje prokurator. W jej opinii, trudno jest określić, jak długo będzie trwało śledztwo, prawdopodobnie jeszcze przez kilka lat. - Stajemy przed takim problemem, że musimy ustalić, do czego zobowiązuje nas ustawa o IPN, rodzinę każdego z tych zamordowanych, a jest ich prawie 22 tys. osób. Zatem mamy tu ogromną rzeszę ludzi, a nie dysponujemy jakimiś obszernymi danymi na ich temat, a niekiedy w ogóle nie wiemy, czy i jakie rodziny posiadali - podkreśla. Trudności w toczonym śledztwie potęguje obojętność Rosjan na udostępnienie ich materiałów. - Mam nadzieję, że zmiana nastąpi w podejściu strony rosyjskiej do naszego wniosku o udzielenie międzynarodowej pomocy prawnej, który skierowaliśmy do Prokuratury Generalnej Federacji Rosyjskiej. Prosiliśmy w nim o ukazanie nam w całości wszystkich materiałów dotyczących śledztwa. Dotychczas okazano nam 67 tomów dokumentów. Do pozostałych, według naszych doniesień, 110-180 tomów nie mamy dostępu. Jeżeli Rosjanie nie okażą nam tych materiałów, można się spodziewać, że nasza wiedza w śledztwie będzie uboższa. Należy domniemywać, iż są one bardzo istotne. Kiedyś będziemy musieli stanąć przed takim dylematem, że jeżeli strona rosyjska nadal będzie je utajniać, nie będziemy dysponować zawartymi w nich cennymi informacjami. Jeżeli Rosjanie zadeklarują się, że nigdy nam ich nie udostępnią, będzie musiała zapaść jakaś nasza decyzja końcowa, uwzględniająca ten niepełny stan naszej wiedzy - martwi się prokurator Kuźniar-Plota.
W przeciwieństwie do Rosji inne kraje nie stwarzają większych problemów z okazywaniem dokumentów dotyczących zbrodni katyńskiej. - Uzyskaliśmy wierzytelne kopie materiałów z Prokuratury Wojskowej z Kijowa na Ukrainie. Są one dosyć obszerne. Zostały uprzednio wybrane przez naszych prokuratorów, którzy byli jesienią ubiegłego roku w tamtejszej prokuraturze, gdzie zapoznali się z udostępnionymi aktami i dokonali selekcji. Następnie strona ukraińska skserowała je i przysłała do Polski. Zostaną one przetłumaczone. Wśród materiałów przekazanych przez stronę ukraińską znajduje się ważny dokument w postaci tzw. ukraińskiej listy katyńskiej. Jego doniosłość polega na tym, że nie jest to tylko kserokopia, mająca charakter nieprocesowy, ale kserokopia, której zgodność potwierdzona jest z oryginałem. Ma ona zatem znaczenie procesowe - co warto podkreślić - mówi prok. Bogusław Czerwiński, naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN w Warszawie.
Prokurator Kuźniar-Plota zaznacza, że każde śledztwo musi mieć swój kres. - Może ono być zakończone aktem oskarżenia albo postanowieniem o umorzeniu. Jeśli nie będziemy mogli zgromadzić materiałów, które pozwolą na ustalenie konkretnych sprawców, ich zakresu odpowiedzialności i tego, że one jeszcze żyją, wtedy nie będzie można sformułować aktu oskarżenia, a to oznacza umorzenie sprawy - konkluduje.
Jacek Dytkowski
"Nasz Dziennik" 2007-09-20

Autor: wa