Albo cięcia, albo bankructwo
Treść
Grecki parlament zaakceptował wczoraj po długiej i trudnej debacie rządowy program oszczędnościowy, redukujący wydatki budżetowe. Jego przyjęcie było warunkiem otrzymania pomocy międzynarodowej na obsługę długu, którego kraj nie jest w stanie spłacać. Rządowy pakiet reform jest bardzo niepopularny w społeczeństwie i wywołuje ostre protesty. We wtorek rozpoczął się z tego powodu 48-godzinny strajk generalny.
Przez pięć lat mają być obcinane wydatki rządowe, podnoszone podatki, będą też zwolnienia w sektorze publicznym. Razem ma to przynieść 78 miliardów euro oszczędności. Grecy nie chcą jednak zaakceptować decyzji parlamentu. Podczas głosowania grupa lewaków zaatakowała gmach ministerstwa finansów. Około 30 osób z kijami i metalowymi prętami wybijało okna w pobliżu wejścia. Policja odparła je, używając gazu łzawiącego. Do zamieszek doszło także w centrum Aten, gdy siły porządkowe starły się z grupą 400 manifestantów, którzy zebrali się przed hotelem "Hilton". Radykalne wystąpienia inspirują oprócz związków zawodowych organizacje skrajnie lewicowe, w tym komunistyczne i trockistowskie. - Rząd w ubiegłym roku postanowił zniszczyć sektor publiczny i uniwersytety. Domagamy się wyborów, w przeciwnym razie zostaniemy na ulicy przez miesiąc - ostrzegał jeden z protestujących. Manifestanci zamierzali udać się na centralny plac Syntagma, ale zostali rozproszeni przez policję za pomocą gazu łzawiącego. Kilkudziesięciu demonstrantów próbowało też podpalić jeden z biurowców znajdujących się przy placu. Wybrali akurat ten, w którym ma siedzibę Eurobank, jeden z największych wierzycieli Grecji. Jednak policja wyparła protestujących z budynku. Jak podał na swojej stronie internetowej hiszpański dziennik "El Pais", dziewięciu przechodniów mających problemy z oddychaniem trafiło do szpitali w Atenach.
Do przyjęcia planu oszczędnościowego wezwała Christine Lagarde, nowa dyrektor zarządzająca Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Zaapelowała do opozycji w greckim parlamencie, "aby stanęła ramię w ramię z rządem". - Opozycja powinna w poczuciu narodowej jedności wesprzeć rząd. Chodzi o los kraju - powiedziała Lagarde we francuskiej telewizji. Prezes greckiego banku centralnego Jeorjos Prowopulos ostrzegł, że odrzucenie planu przez grecki parlament miałoby "katastrofalne konsekwencje". - Gdyby parlament zagłosował przeciwko, byłoby to przestępstwo, kraj głosowałby za własnym samobójstwem - oświadczył na łamach "Financial Times". Ekonomiści twierdzą, że bez pomocy z zewnątrz Grecja stanie się natychmiast niewypłacalna i zbankrutuje.
Grecja ma otrzymać kolejną transzę pomocy z MFW i UE w wysokości 12 miliardów euro w postaci kredytów i gwarancji, negocjowany jest kolejny pakiet pomocy zagranicznej o podobnej wielkości. Łącznie plan zagranicznej pomocy dla Aten opiewa na 110 miliardów euro. Socjalistyczny rząd Jeorjosa Papandreu planuje także podwyższenie podatków i prywatyzację, która powinna do 2015 roku zasilić budżet państwa o 50 miliardów euro.
Dlatego zwycięstwo socjalistycznego rządu Jeorjosa Papandreu zostało bardzo dobrze przyjęte przez unijnych przywódców, którzy obawiali się, że niewielka większość, jaką dysponuje PASOK w parlamencie, może nie wystarczyć. Wspólne oświadczenie w tej sprawie wydali przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy i szef Komisji Europejskiej José Manuel Barroso, chwaląc Greków za odpowiedzialność. W podobnym tonie wypowiedziała się kanclerz Niemiec Angela Merkel.
Piotr Falkowski, PAP
Nasz Dziennik 2011-06-30
Autor: jc