Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Al-Kaida pomoże Kadafiemu?

Treść

Wojska Muammara Kadafiego kontynuują ofensywę przeciwko rebeliantom, a organizacje międzynarodowe wciąż nie mogą wypracować skutecznej formy nacisków, która doprowadziłaby do zaprzestania starć.
Wczoraj starcia trwały m.in. w mieście Brega, ważnym centrum naftowym. W ciągu kilkunastu godzin wymiany ognia obie strony kilkakrotnie podawały informacje, że miejscowość znajduje się pod ich kontrolą. Ostatecznie Brega, która stała się kolejnym celem sił Kadafiego po zajęciu przez nich miast Adżdabija i Zuwara, została odbita z rąk powstańców. - Całkowicie straciliśmy kontrolę nad Bregą. Nie daliśmy rady stawić czoła siłom Kadafiego - potwierdził jeden z powstańców. Jak donoszą korespondenci, główne siły opozycjonistów skrywają się w instalacjach przemysłu naftowego, gdyż ze względu na deklaracje rządu, iż żadne z budynków służących do produkcji i transportu paliw nie będą bombardowane, są tam stosunkowo bezpieczni. Opozycja twierdzi, że w szeregach zwolenników dyktatora pojawia się coraz więcej żołnierzy, którzy nie chcą strzelać do swoich rodaków, wobec czego nie wykonują części rozkazów.
W Libii pracują już wysłannicy ONZ, którzy apelują do obu stron o zaprzestanie walk i zapobieżenie przemocy tak, aby na teren kraju mogły bezpiecznie wjechać transporty z pomocą humanitarną, która z każdym dniem jest coraz bardziej potrzebna. Specjalny wysłannik ONZ Abdelilah Al-Khatib, który spotkał się z w Trypolisie z ministrem spraw zagranicznych ogarniętego wojną domową kraju Musą Muhammadem Kusą, wzywał do przerwania starć.
O sytuacji w Libii dyskutowali także szefowie dyplomacji krajów grupy G8. Ministrom siedmiu potęg przemysłowych i Rosji nie udało się jednak porozumieć w sprawie głównego punktu ich spotkania, jakim miało być wprowadzenie strefy zakazu lotów nad Libią. Według informacji z tego posiedzenia różnice zdań pomiędzy krajami były tak duże, iż uzgodniono jedynie to, że kolejne rozmowy w sprawie ustanowienia strefy zakazu lotów nad Libią powinny toczyć się na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ. Na wprowadzenie strefy zakazu lotów szczególnie naciskały Francja i Wielka Brytania. Tak radykalnego ruchu obawiają się jednak Rosja i USA. Mógłby on zostać odczytany jako zbyt daleko idąca interwencja zewnętrzna.
Na taki ruch ze strony społeczności międzynarodowej odpowiedź Kadafiego może być zdecydowanie bardziej brutalna. W wywiadzie dla włoskiego dziennika "Il Giornale" dyktator zagroził, że jest gotów stworzyć sojusz z terrorystami przeciwko Zachodowi. Pułkownik stwierdził, że jeśli dojdzie do rozwiązań takich jak w Iraku, wówczas Libia opuści międzynarodowy sojusz przeciwko terroryzmowi i razem z Al-Kaidą wypowie "świętą wojnę" siłom międzynarodowym. Interwencja zagranicznych wojsk budzi także kontrowersje w innym objętym zamieszkami kraju arabskim - Bahrajnie, gdzie podczas wczorajszych starć sił bezpieczeństwa z tysiącami antyrządowych demonstrantów zginęły co najmniej 2 osoby, a kolejnych 200 zostało rannych. Tam bowiem w celu uspokojenia sytuacji wysłani zostali saudyjscy żołnierze oraz oddziały policji ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. W odpowiedzi tysiące mieszkańców stolicy tego kraju - Manamy, przemaszerowało pod ambasadę Arabii Saudyjskiej.
Wysłanie do Bahrajnu żołnierzy szczególnie nie podoba się władzom w Iranie. Teheran oświadczył, że jest to nie do zaakceptowania i jedynie komplikuje sytuację w tym kraju. Władze Iranu, które same obecnie muszą poradzić sobie z protestami opozycji, wyrażają poparcie dla rewolucji na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej, nazywając ją "islamskim przebudzeniem" przeciwko despotycznym przywódcom. W związku z trwającymi od lutego w Bahrajnie antyrządowymi demonstracjami król kraju szejk Hamad ibn Isa al-Chalifa ogłosił wczoraj natychmiastowe wprowadzenie stanu wyjątkowego na trzy miesiące.
Łukasz Sianożęcki
Nasz Dziennik 2011-03-16

Autor: jc