Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Aktualność myśli Étienne'a Gilsona

Treść

Z profesorem Piotrem Jaroszyńskim, kierownikiem Katedry Filozofii Kultury na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler Étienne Gilson położył podwaliny pod odmianę tomizmu zwaną tomizmem egzystencjalnym. Czym się ona wyróżnia? - Przeciętny człowiek nie ma o filozofii najlepszego wyobrażenia, uważa, że są to jakieś oderwane od rzeczywistości spekulacje, w dodatku nikomu niepotrzebne. I jest w tym sporo racji. Bo z jednej strony filozofowie dążyli do poznania rzeczywistości w jej najszerszym zakresie (taka jest geneza filozofii, której twórcami są Grecy), z drugiej jednak, odpowiadając na pytanie, co to jest rzeczywistość, podawali odpowiedzi, które najczęściej mijały się z rzeczywistością! Z jednym wyjątkiem. Étienne Gilson, człowiek o niezwykłej kulturze i erudycji, z całą determinacją i wiedzą z zakresu historii filozofii zwrócił uwagę na to, że właściwie dopiero św. Tomasz z Akwinu w pełni rozpoznał to, co stanowi o tym, że rzeczywistość jest rzeczywista. Tym elementem jest istnienie (łac. existentia), stąd właśnie, chcąc uwypuklić nurt filozofii, w którym istnienie traktuje się jako naczelny akt bytu, mówi się o tomizmie (od imienia Tomasza) egzystencjalnym. Czy fakt, iż w uznaniu zasług dla odrodzenia zainteresowania filozofią św. Tomasza Gilson otrzymał w 90. rocznicę urodzin list gratulacyjny od Papieża Pawła VI, świadczy o tym, że ta filozofia jest dzisiaj szczególnie ważna? - Tak, zdecydowanie, ponieważ współczesna filozofia, zamiast szukać odpowiedzi na pytania dotyczące rzeczywistości, analizuje myśli, idee, wyobrażenia, uczucia, słowa... wszystko, byle nie rzeczywistość. W efekcie filozofia przestaje być filozofią, jest poezją, hermeneutyką, dialektyką, sofistyką, a także ideologią, jeśli zajmują się nią politycy, zwłaszcza nawiedzeni, a tym samym bardzo groźni. Zdaniem filozofa, namysł nad istnieniem powinien, poprzez akceptację jego tajemnicy, w naturalny sposób prowadzić ku teologii, bo tylko w ten sposób można osiągnąć mądrość. Czy nie taki powinien być jeden z celów filozofii? - Tajemnica polega właśnie na tym, że odkrywając istnienie nas samych, innych osób, świata, uświadamiamy sobie równocześnie, że przecież nic sobie nie zawdzięcza istnienia! My ani nie istniejemy z konieczności, ani sami sobie istnienia nie udzielamy. Odkrywamy, że istnienie jest jakimś darem. Ale czyim? Szukając odpowiedzi na to pytanie, myśl naszą zaczynamy kierować ku Bogu, który choć wprost dla nas jest nieprzenikniony, to jednak poznajemy Go pośrednio, poprzez stworzenie. W ten sposób filozofia otwiera się na teologię, która ukazuje to, co Bóg ma człowiekowi do przekazania. Czy to prawda, że Gilson dostrzegł zaczątki dokonującego się w czasach św. Tomasza rozdziału filozofii i nauki, co - jego zdaniem - oznaczało odarcie człowieka z jego boskości i uczynienie go "zwyczajnym" tworem natury? - Tak, ten proces odrywania nauk szczegółowych od filozofii i teologii rozpoczął się nie w czasach nowożytnych (Franciszek Bacon), tylko już w średniowieczu. Wprawdzie intencją nie było traktowanie człowieka w sposób czysto naturalistyczny, niemniej jednak nauki szczegółowe, nie mając oparcia w filozofii, musiały w końcu doprowadzić do wizji człowieka jako bytu pozbawionego ducha (duszy), a tym samym nieróżniącego się istotnie od zwierząt. Pod wpływem kampanii przeciwko średniowieczu ("ciemne średniowiecze") wielu naukowców nieznających historii nauki próbuje przypisać odkrycia czasom nowożytnym, gdy one pojawiły się już w średniowieczu. A znając genezę, można łatwiej zidentyfikować źródła mylnej wizji człowieka. Filozof pozostawił po sobie ponad 800 prac naukowych i 60 książek. Czy jego dzieła są dzisiaj dobrze znane? - Choć cała spuścizna nie jest przetłumaczona na język polski, to warto podkreślić, że ukazało się jednak sporo dzieł, głównie dzięki inicjatywie Wydawnictwa PAX, które wyszło naprzeciw sugestiom ojca profesora Mieczysława Krąpca. Ojciec profesor, wielki znawca św. Tomasza z Akwinu, wcześnie rozpoznał wartość prac Gilsona, a choć nigdy go osobiście nie spotkał, to jednak przyczynił się do tego, że myśl francuskiego historyka filozofii mogła pomóc w formacji intelektualnej wielu pokoleń polskich filozofów. Które z nich są warte szczególnego polecenia? - Niektóre dzieła są bardzo filozoficzne, takie jak "Byt i istota" czy "Tomizm. Wprowadzenie do filozofii św. Tomasza z Akwinu", a także "Duch filozofii średniowiecznej", "Realizm tomistyczny", "Bóg i filozofia". Inne z kolei to perełki literackie, ukazujące bogactwo kultury średniowiecznej, jak "Abelard i Heloiza". My z kolei jako Fundacja "Lubelska Szkoła Filozofii Chrześcijańskiej" wydaliśmy niedawno listy Gilsona do jego ucznia i przyjaciela, też historyka filozofii, H. Gouhiera ("W kręgu filozofii Malebranche'a"). Mówiąc o tekstach Gilsona, warto docenić jego niezwykle błyskotliwy język, który sprawia, że czytając, nie możemy się nudzić (tłumaczenia polskie, zwłaszcza B. Zalewskiego, są doskonałe). Warto czytać Gilsona jako odtrutkę na zalew dzieł filozoficznych, których zadaniem jest odarcie nas z dziedzictwa myśli średniowiecznej, a także zasłonięcie przed nami świata realnego, w którym żyjemy i który jest. A jeśli jest, to rozum nasz może racjonalnie pytać o istnienie Boga. W innym wypadku łatwo odrywamy się nie tylko od rzeczywistości, ale od Boga, jako racji istnienia kosmosu, świata i człowieka. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-04-18

Autor: wa