Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Akta konfidentów jednak jawne

Treść

Władze klubu Prawa i Sprawiedliwości zdecydowały wczoraj o wycofaniu się z poparcia dla większości zmian przygotowanych przez senatora Zbigniewa Romaszewskiego, których przyjęcie groziłoby zablokowaniem lustracji. Senatorom mają zostać zaproponowane poprawki dające osobom inwigilowanym możliwość zastrzeżenia swoich akt przy jednoczesnym pełnym ujawnieniu dokumentów osób współpracujących z SB.

Rozpoczynające się dziś posiedzenie Senatu zdominują debata i głosowanie nad ewentualnymi poprawkami do ustawy lustracyjnej.
Jeszcze przed zaplanowanym na wczorajszy wieczór posiedzeniem klubu senackiego PiS władze tego ugrupowania wycofały się z poparcia większości poprawek przygotowanych przez senacką Komisję Praw Człowieka i Praworządności. Uznanie zyskały tylko projekt dotyczący zwiększenia ochrony prywatności osób inwigilowanych przez SB oraz kilkanaście poprawek redakcyjnych. Po piątkowej publikacji "Naszego Dziennika" kierownictwo PiS wycofało się również z niepokojącego projektu przygotowania poprawki uzależniającej ujawnienie akt SB zawierających informacje na temat osób pełniących funkcje publiczne i wykonujących zawód zaufania publicznego, niepiastujących jednak wysokich funkcji państwowych, od ich zgody.
- Narobiliście niezłego zamieszania tą publikacją. Najpierw zaczęto szukać, gdzie mógł być przeciek, a później jednak zastanowiono się nad zmodyfikowaniem poprawki, tak by zapewniając inwigilowanym ochronę, nie wprowadzać tajności akt - mówi nam jeden z parlamentarzystów PiS.
W końcu przygotowano alternatywny projekt poprawki mówiący o tym, że osoby znajdujące się w katalogu osób lustrowanych, niepełniące wysokich funkcji państwowych, a więc m.in. dziennikarze, będą mogły zastrzec sobie utajnienie dotyczących ich dokumentów tylko i wyłącznie w przypadku, jeżeli były w okresie PRL inwigilowane i szykanowane przez SB. Ujawnione - w myśl tej poprawki - mają być natomiast dokumenty i akta tych spośród lustrowanych, którzy byli współpracownikami SB lub stanowili tzw. osobowe źródło informacji.

Dwie listy
Poparcie władz PiS zyskał również projekt przygotowania - obok listy funkcjonariuszy SB, co zgodnie z przyjętą przez Sejm ustawą ma wykonać Instytut Pamięci Narodowej - również listy osób inwigilowanych, z kategorycznym zastrzeżeniem jednak, że nie mogą się na niej znaleźć osoby, które w pewnym okresie swojego życia współpracowały z SB.
- Nie będzie poparcia dla poprawek przywracających status pokrzywdzonego, sąd lustracyjny czy kłamstwo lustracyjne, czyli tych, których przyjęcie - naszym zdaniem - zaszkodziłoby lustracji - tłumaczy poseł Arkadiusz Mularczyk (PiS), współautor ustawy.
O kształcie poprawek do ustawy miał wczoraj debatować klub senacki PiS, a dziś rano - parlamentarny. Jednak - jak przekonują posłowie zaangażowani w przyjęcie ustawy - wobec zdecydowanego stanowiska władz PiS trudno spodziewać się, by pojawiły się poprawki mogące zaszkodzić lustracji.
- Oczywiście wszystko teraz zależy od senatorów i tego, jak będą głosować, ale jestem dobrej myśli - mówi Mularczyk.
Poprawki do ustawy o udostępnianiu informacji organów bezpieczeństwa państwa komunistycznego przygotowane przez senatora Zbigniewa Romaszewskiego - zdaniem autorów ustawy blokujące lustrację - wzbudziły niemało emocji wewnątrz klubu. O ile zdecydowana większość parlamentarzystów uważała, że ustawa powinna osobom pokrzywdzonym dawać zdecydowanie większą ochronę ich prywatności, o tyle w przypadku pozostałych propozycji takiej jednomyślności już nie było. - Dokumenty dotyczące osób pełniących funkcje publiczne powinny być jawne - powiedziała nam wczoraj posłanka Jolanta Szczypińska, członkini prezydium klubu PiS.
Parlamentarzystka, która już wcześniej otrzymała od IPN możliwość wglądu we własne akta, zapowiada zdecydowanie, że jeśli tylko wejdzie w życie ustawa o udostępnianiu informacji organów bezpieczeństwa państwa komunistycznego, natychmiast ujawni cały materiał. Również i inny członek prezydium klubu PiS Stanisław Szwed był zdania, że wprowadzając ochronę prywatności osób pokrzywdzonych, nie można jednocześnie doprowadzić do utajniania akt SB.
- Trzeba dać pokrzywdzonym większą ochronę, niech będzie lista agentów SB i osobno lista inwigilowanych, ale dokumenty SB, za wyjątkiem tych dotyczących życia prywatnego i zdrowia, powinny być ujawnione - tłumaczy Szwed.
Wojciech Wybranowski

"Nasz Dziennik" 2006-08-22

Autor: wa