Przejdź do treści
Przejdź do stopki

AIDS? Wina homofobów

Treść

Homofobia - oto według "Lanceta" ukryta przyczyna 18-krotnie częstszej zapadalności homoseksualistów na AIDS.

Nawet lobby homoseksualne nie wymyśliłoby tezy, z którą wystąpiło prestiżowe pismo medyczne "Lancet". Mimo niezbitych dowodów na to, że osoby żyjące w układach jednopłciowych zapadają na AIDS z powodu ryzykownych zachowań seksualnych i częstej zmiany partnerów, periodyk twierdzi, że w istocie za podwyższoną zachorowalność odpowiada jakoby homofobia.

Chodzi o propagandowy konstrukt, według którego nieschodzący z ekranów telewizorów homoseksualiści poddawani są w społeczeństwie nieustannym prześladowaniom. "Lancet" nawołuje do zaprzestania tego rodzaju dyskryminacji.

W cyklu artykułów pt. "HIV u mężczyzn, którzy uprawiają seks z mężczyznami" pismo analizuje rozmaite przyczyny pandemii tego wirusa wśród homoseksualistów, punktując biologiczne, behawioralne i strukturalne ryzyko, na jakie narażone są osoby angażujące się w tego typu kontakty płciowe. Po raz pierwszy analizy te zaprezentowano na sympozjum poświęconym AIDS w Waszyngtonie, ich autorem jest prof. Chris Beyer.

Portal LifeSiteNews podaje szereg przykładów, które pokazują, że wnioski wyciągane przez Beyera są wewnętrznie sprzeczne. Choć badacz ogłasza, że głównym podłożem zachorowań na AIDS wśród homoseksualistów jest homofobia, to jednak przytoczone przez niego fakty pokazują, że to ich zachowanie jest przyczyną zachorowalności. Z danych przedstawionych przez Beyera wynika, że homoseksualiści są aż 18 razy bardziej narażeni na zainfekowanie HIV niż ogół społeczeństwa. Ponadto badacz przypomina, że w tej grupie także znacznie częściej występują choroby weneryczne, przypadki nadużywania narkotyków lub leków oraz inne szkodliwe czynniki. Homoseksualiści częściej popadają również w depresję.

Wytropić homofoba

W ostatnich latach nieznacznie udało się zmniejszyć liczbę zakażeń HIV, w szczególności w krajach rozwijających się. Jednak istnieje kohorta, w której ilość infekcji stale wzrasta. Beyer mówi wprost - to grupa mężczyzn, którzy decydują się na obcowanie płciowe z innymi mężczyznami. Powołując się na te dane, "Lancet" stwierdza, że ryzyko zakażenia HIV podczas stosunku jednopłciowego wynosi 1,4 procent. To, że odsetek ten jest tak wysoki, wynika zarówno z charakteru współżycia, jak też faktu, że obie strony są w równym stopniu narażone na zakażenie.

Sytuację pogarsza rozwiązły tryb życia i częste zmiany partnerów charakterystyczne dla tej grupy. "Te trzy czynniki powodują wzrost prędkości i efektywności, z jaką HIV rozprzestrzenia się wśród homoseksualistów" - czytamy w medycznym periodyku.

Serię rzetelnych artykułów naukowych podsumowuje jednak nietypowy, niemedyczny esej poświęcony tzw. homofobii. Jego autorzy stwierdzają, że to właśnie owo sztucznie kreowane zjawisko jest rzekomo kluczowym czynnikiem pandemii HIV, zwłaszcza wśród homoseksualistów czarnoskórych. Podczas gdy we wcześniejszych rozprawach naukowcy prezentują, w jaki sposób ograniczenia prawne mogą utrudniać dostęp do informacji dotyczących HIV czy też do opieki zdrowotnej, to w podsumowaniu brak danych, które uzasadniałyby tezę o rzekomej winie homofobii za rozprzestrzenianie się HIV.

Mimo to miejsce dla tej tezy znalazło się na łamach "Lanceta". Znaleźli się nawet ludzie z tytułami naukowymi, którzy nie zawahali się pod nią podpisać, stwierdzając, że to prawo, kultura, dominująca w społeczeństwie "hegemoniczna męskość", a przede wszystkim tradycja religijna są winne, że młodzi mężczyźni setkami umierają na AIDS. Tak oto ideologia wzięła górę nad faktami.

Łukasz Sianożęcki

Nasz Dziennik Środa, 8 sierpnia 2012

Autor: au