Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ahmadineżad napisał do Busha

Treść

Prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad wystosował specjalny list do prezydenta Stanów Zjednoczonych George'a W. Busha, w którym zaproponował "nowe rozwiązanie" kwestii dzielących Teheran i Waszyngton. Według rzecznika irańskich władz, prezydent Iranu zaproponował "inne podejście do rozwiązania aktualnych problemów międzynarodowych oraz kruchej i złożonej sytuacji na świecie".

List Ahmadineżada został wysłany za pośrednictwem szwajcarskiej ambasady, która reprezentuje interesy Stanów Zjednoczonych w Iranie. Obserwatorzy zwracają uwagę, że jest to pierwszy list irańskiego prezydenta do przywódcy Stanów Zjednoczonych od czasu rewolucji irańskiej w 1979 r. Gholam Hossein Elham, rzecznik władz w Teheranie, nie poinformował, czy list dotyczył toczącej się dyskusji na temat irańskiego programu atomowego, co jest najważniejszą kwestią w stosunkach między Waszyngtonem a Teheranem.
Sekretarz irańskiej Najwyższej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Ali Laridżani, który przybył do Turcji, by szukać poparcia Ankary w sporze z Zachodem na temat programu atomowego Teheranu, powiedział wczoraj, że list prezydenta Iranu do prezydenta USA może być "szansą na dyplomatyczne otwarcie". Także i on nie ujawnił szczegółów listu. W wywiadzie dla tureckiej telewizji NTV powiedział jedynie, że list daje szansę na dyplomatyczne otwarcie i że potrzeba na to czasu. - Trzeba poczekać z ujawnieniem zawartości tego listu, pozwolić, aby działał drogą dyplomatyczną - powiedział Laridżani.
Zastrzegł, że "ton listu nie ma nic wspólnego ze złagodzeniem irańskiego stanowiska", i ostrzegł również przed atakiem amerykańskim na Iran. - Iran to nie Irak. Irak był słabym państwem, nie miał prawowitego rządu. Iran jest potężnym krajem - powiedział Laridżani i zapewnił, że Teheran chce, aby "kwestie irańskiego programu jądrowego zostały rozwiązane w pokojowy sposób", i że właściwym do tego miejscem jest Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej.
Stany Zjednoczone od dłuższego czasu oskarżają Iran o próbę pozyskania broni nuklearnej, czemu władze w Teheranie gwałtownie zaprzeczają. W niedzielę irański parlament w liście do sekretarza generalnego ONZ Kofiego Annana zagroził, że wymusi na rządzie wypowiedzenie układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej, jeśli Waszyngton nie zaprzestanie presji, by Teheran wstrzymał wzbogacanie uranu. Wczoraj Laridżani stwierdził, że Iran nie ma takiego zamiaru, ale jeśli jego kraj poczuje się zagrożony, wtedy Teheran zareaguje stosownie do zagrożenia.
W Waszyngtonie krajowy dyrektor wywiadu John Negroponte powiedział wczoraj, że moment wystosowania listu przez Ahmadineżada do prezydenta Busha wskazuje na to, iż Teheran chce wpłynąć na stanowisko Rady Bezpieczeństwa ONZ podczas dyskusji na temat irańskiego programu jądrowego.
Wizyta Laridżaniego w Turcji odbywa się w momencie, gdy Stany Zjednoczone usiłują wyizolować Iran, jeśli ten nie wstrzyma wzbogacania uranu i nie wyrazi zgody na monitorowanie jego programu atomowego. Turcja, która graniczy z Iranem, dotychczas zajmowała stanowisko umiarkowane, broniąc prawa Teheranu do rozwijania energii atomowej w celach pokojowych, a jednocześnie wzywając ten kraj do "zachowania przejrzystości".
Bez względu na wątpliwości na gest Ahmadineżada pozytywnie zareagowały zachodnie rynki. Agencja Reutera poinformowała, że cena ropy naftowej spadła wczoraj na giełdzie londyńskiej poniżej 70 USD za baryłkę. Eksperci przypominają, że jest to o 5 dolarów mniej od rekordu ustanowionego dwa tygodnie temu. Wciąż jednak około 15 proc. więcej niż na początku tego roku.
JS

"Nasz Dziennik" 2006-05-09

Autor: ab