Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Agora: Przeproś i płać

Treść

Publiczne przeprosiny w środkach masowego przekazu oraz nałożenie kary 5 tys. złotych na Antoniego Klusika, działacza Opolskiego Stowarzyszenia Pamięci Narodowej - tak miałoby wyglądać "polubowne" załatwienie sprawy według Piotra Niemczyckiego, prezesa zarządu Agory SA. Zdaniem prawników, było to raczej wezwanie w trybie przedprocesowym - czego wymagają przepisy prawne - a nie wyrażenie chęci zawarcia ugody.
Klusik został pozwany za nazwanie "Gazety Wyborczej" "organizacją przestępczą i wrogą naszej cywilizacji", po tym jak w opolskiej mutacji tego pisma ukazał się artykuł obrażający jego rodzinę. Wczoraj w Sądzie Rejonowym Warszawa-Śródmieście nastąpiła kolejna odsłona wytoczonej 3 marca br. sprawy o ochronę dóbr osobistych. Przesłuchano Niemczyckiego, szefa Agory, wydawcy "GW". Odbyło się to z nikłym udziałem publiczności. Zdaniem prawników, niewykluczone, że przedstawiciele Agory chcieli uniknąć rozgłosu w związku z tym, że 7 lipca zbliża się termin innej rozprawy - również o ochronę dóbr osobistych - wytoczonej tym razem poecie Jarosławowi Markowi Rymkiewiczowi. Mecenas Alicja Nabzdyk, pełnomocnik Klusika, przypuszcza, że świadomie wybrano do wczorajszego przesłuchania III Wydział Rodzinny i Nieletnich. - Jutro będzie rozprawa Agory przeciwko panu Rymkiewiczowi. Jest już takie jej nagłośnienie medialne, że prawdopodobnie stwierdzili, że przesłuchanie w sądzie rodzinnym będzie bardziej kameralne. To nietypowe postępowanie - zauważa mec. Nabzdyk.
Na przesłuchanie stawił się jednak Klusik, który chciał zadać Niemczyckiemu kilka pytań, co - jak się okazało - nie było łatwe. - W naszym pozwie chodzi o to, żeby dowieść, iż jest nieprawdą i nie ma dowodów, aby pozwany używał takich stwierdzeń - mówił sędziom Niemczycki. Klusik chciał się dowiedzieć m.in., dlaczego został pozwany przez spółkę Agora, skoro jego wypowiedź o "organizacji przestępczej" dotyczyła "Gazety Wyborczej". - Czy jest pan współwłaścicielem spółki? - spytał Klusik. - Tak, jestem akcjonariuszem, posiadam udziały - odpowiedział Niemczycki. - Czy pana celem jako współwłaściciela jest zarabianie pieniędzy? - ponownie spytał działacz OSPN. Sędzia sądu rejonowego Ewa Soból-Ganiec oddaliła to pytanie jako niemające związku ze sprawą, argumentując, że stroną powodową jest osoba prawna - spółka, a nie fizyczna - Niemczycki. Klusik nie ustępował. - Sąd ogranicza moje prawa do zadawania pytań. Czy celem spółki jest zarabianie pieniędzy? - zapytał ostatecznie pozwany. Niemczycki odpowiedział twierdząco. - Tak. Celem jest rozwój spółki, zagwarantowanie niezależności mediów, które posiadamy, gdyż ich finansowanie przez partie lub organizacje religijne powoduje, że stają się w sposób pośredni lub bezpośredni zależne - oznajmił szef Agory. - Czy celem spółki jest propagowanie pewnych idei? - kontynuował przesłuchanie Klusik. Sędzia ponownie uchyliła jego pytanie. - Czy celem spółki jest przekonanie o swoich racjach? Pragnę zaznaczyć, że w pozwie strony powodowej zarzuca się, iż nazwałem "GW" "organizacją przestępczą". Skoro sąd uchyla to pytanie, jest stronniczy - ocenił Klusik. Sędzia uznała, że to ostatnie może należeć do jego prywatnej opinii. Klusik zwrócił uwagę Niemczyckiemu, że jego słowa dotyczące działalności gazety powinny być raczej przedmiotem publicznej debaty, a nie rozprawy sądowej wytoczonej przez olbrzymi koncern medialny zwykłemu skromnemu człowiekowi, który stanął w obronie godności własnej rodziny. - Czy jest pan w stanie dostrzec biednego rencistę z Opola? Uważam, że celem procesu jest ograniczenie wolności słowa. Celem spółki jest niszczenie przeciwników ideowych i politycznych. Czy panu nie jest wstyd? - mówił. Sędzia ponownie uchyliła zadane przez Klusika pytania.
Niemczycki zdecydował się w końcu zabrać głos. Wskazał, że darzy szacunkiem "wspólną" w okresie komunistycznym opozycyjną "przeszłość z pozwanym". - Mniemam, że chodziło nam wówczas o to samo. Widać obecnie, że różnimy się światopoglądowo. Pozwany powiedział, że jesteśmy "organizacją przestępczą", co w mojej ocenie nie ma nic wspólnego z debatą publiczną. Skoro kogoś się tak określa, trzeba mieć na to dowody - stwierdził szef Agory.
Sędzia przystąpiła ostatecznie do odczytania protokołu z przesłuchania Niemczyckiego, w którym ten ostatni zeznał, iż celem każdego medium "jest niezależność i wiarygodność". "Wypowiedź nazywająca spółkę "organizacją przestępczą" ewidentnie narusza nasze dobra osobiste" - czytała sędzia. Jak wynikało z protokołu, szef Agory tłumaczył, że takie publiczne oświadczenie Klusika naraża spółkę na utratę wiarygodności, ponieważ dowiadują się o tym następnie udziałowcy i reklamodawcy, "którzy nie chcą mieć nic wspólnego z organizacją przestępczą". Niemczycki podkreślał również, że pełnomocnicy spółki chcieli załatwić sprawę polubownie, aby Klusik przeprosił za swoje słowa w środkach masowego przekazu. To ostatnie stwierdzenie wywołało zdziwienie pozwanego. - Agora wysłała propozycje ugody, ale warunkiem było zapłacenie 5 tys. złotych - zauważył Klusik. Niemczycki zapewnił natomiast, że nie pamięta, "czy powód żądał pieniędzy w ramach polubownego załatwienia sprawy". - Niemniej z jego strony nie doszło do żadnej dyskusji na ten temat - dodał Niemczycki.
Jego argumenty zaskoczyły mec. Nabzdyk. Według niej, chęć polubownego załatwienia sprawy była zwyczajnym blefem. - Przepisy nakazują, że należy wystąpić do przeciwnika o przeprosiny i zadośćuczynienie. Strona powodowa to zrobiła, ale jak można traktować to działanie jako chęć zawarcia ugody? To było po prostu wezwanie w trybie przedprocesowym - zaznacza mecenas.
Zwraca uwagę, że materiał dowodowy dotyczący dotychczasowej działalności "GW" nie został uwzględniony w procesie. - Skoro dziennik nazywa pewne osoby np. "faszystami", to trudno oczekiwać, żeby były one wobec tego pisma "poprawne". Chodzi o nastawienie pewnego środowiska do "GW", która też obraża różnych ludzi, a zatem jej występowanie sądowe jest mniej uprawnione ze społecznego punktu widzenia. Jest to w mojej opinii okoliczność łagodząca, której sąd nie wziął pod uwagę - konkluduje mec. Nabzdyk.
Zaskarżona wypowiedź Klusika została wywołana ukazaniem się w październiku 2010 r. artykułu w "GW", gdzie zarzucono OSPN, PiS oraz "środowiskom skrajnej prawicy", iż chcą wykorzystać politycznie śmierć brata pana Antoniego - Jana Klusika. Ten ostatni został poturbowany 15 lipca 2010 r. przez nieznanego napastnika, kiedy modlił się z ludźmi pod krzyżem upamiętniającym ofiary katastrofy smoleńskiej ustawionym przed Pałacem Prezydenckim. Klusik niespełna miesiąc później zmarł.
Jacek Dytkowski
Nasz Dziennik 2011-07-06

Autor: jc