Agenci WSI w parlamencie
Treść
Dwóch współpracowników Wojskowych Służb Informacyjnych pracowało w kancelariach Sejmu i Senatu - ustaliła komisja likwidacyjna WSI. Byli ważnymi urzędnikami i mieli wpływ na parlamentarną administrację. Tymczasem stołeczny sąd aresztował warszawskiego adwokata Janusza Sz. - mężczyzna miał brać udział w porwaniu biznesmena Jana Z. Nieoficjalnie wiadomo, że za sprawą porwania stali funkcjonariusze WSI.
- Agenci pracujący w kancelariach Sejmu i Senatu mieli wpływ na parlamentarną administrację łącznie z najważniejszymi komisjami parlamentarnymi - ujawnił w rozmowie z Radiem Zet Antoni Macierewicz, szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
Obu agentów wykryli eksperci Komisji Likwidacyjnej WSI. Informacje o nich mają się znajdować w sprawozdaniu komisji. Nieoficjalnie się mówi, że obaj współpracownicy WSI mogli mieć wpływ na kształt ustaw tworzonych po 1991 roku.
Z kolei WSI są być może zamieszane w porwanie w 2001 r. biznesmena Jana Z. W związku z tą sprawą aresztowano adwokata Janusza Sz. Areszt będzie jednak uchylony, jeśli do końca listopada podejrzany wpłaci 400 tys. zł kaucji.
Nieoficjalnie się mówi, że Jana Z. porwali ludzie powiązani z WSI, a tłem uprowadzenia miała być próba przejęcia przez WSI kontroli nad Rafinerią Trzebinia. W 2001 r. Janusz Sz. był pełnomocnikiem Rafinerii Trzebinia. Jak wynika z akt śledztwa, Jana Z. uprowadzono zaraz po spotkaniu z Januszem Sz.
WW
"Nasz Dziennik" 2006-11-23
Autor: wa