Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Agenci Stasi w niemieckich mediach

Treść

Nie tylko niemieccy politycy, ale także media były penetrowane przez służby szpiegowskie byłej NRD - wynika z ujawnionych ostatnio nowych dokumentów Urzędu Gaucka (odpowiednik polskiego IPN). Poprzez agentów Stasi przez wiele lat wpływała na kształtowanie zachodnioniemieckiej rzeczywistości.

Jak poinformował hamburski tygodnik "Der Spiegel" - z akt personalnych dotyczących obecnego prezydenta kraju, Horsta Koehlera, wynika, że przez wiele lat był on szpiegowany przez służby specjalne NRD, gdy pracował w federalnym ministerstwie finansów w RFN. W latach osiemdziesiątych - jak możemy wyczytać w teczce prezydenta - był on inwigilowany nie przez wywiad zagraniczny, lecz przez departament Stasi zajmujący się szpiegostwem gospodarczym.
Z kolei niemiecka telewizja publiczna ZDF wyemitowała niedawno film dokumentalny, w którym ujawniła kulisy działalności komunistycznych szpiegów w zachodnioniemieckich mediach - m.in. właśnie w tej stacji, a także w publicznym kanale ARD. Z 2-letniego śledztwa przeprowadzonego przez autorów programu wynika, że Stasi umieściła w telewizji ZDF aż 235 tajnych agentów.
Celem władz NRD było zdominowanie "Centrali Zła", jak nazywały władze ówczesną stację ZDF. Powodem takiego jej traktowania przez reżim komunistyczny było to, że na terenach przygranicznych, a także w Berlinie Wschodnim wśród enerdowskich mieszkańców oglądalność zachodnioniemieckiego programu ZDF była ogromna.
Media niemieckie ze zdziwieniem, a nawet z przerażeniem stwierdziły, że w dalszym ciągu w obecnych Niemczech czci się pamięć funkcjonariuszy tajnej komunistycznej policji Stasi. Dowodem na to był sobotni pogrzeb byłego szefa Stasi w NRD Markusa Wolfa. Ten syn żydowskiego lekarza Friedricha Wolfa, członka Komunistycznej Partii Niemiec (KPD), został w 1993 roku skazany na 6 lat więzienia za organizowanie działalności szpiegowskiej przeciwko RFN. Zmarł na początku tego miesiąca. Jego pogrzeb przerodził się w demonstrację postkomunistów oraz ich zwolenników. W sobotę na cmentarz Friedrichfelde w Berlinie, gdzie został pochowany, przybyło ponad 1500 osób różnej narodowości (niemieckiej, żydowskiej, a także rosyjskiej).
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2006-11-27

Autor: wa