Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Afrykańscy partyzanci mordują katolików

Treść

Grupa rebeliantów napadła na kościół katolicki w Demokratycznej Republice Konga, zabijając 45 modlących się w nim osób. Ugandyjskie siły zbrojne twierdzą, że masakry dokonali najprawdopodobniej bojówkarze z Armii Oporu Pana (Lord's Resistance Army - LRA), organizacji zbrojnej działającej na pograniczu trzech państw: Ugandy, Konga i Sudanu. Ofiarami mordów padły głównie kobiety i dzieci.

Rebelianci zaatakowali wiernych z miejscowości Doruma w czasie nabożeństw odbywających się w ramach drugiego dnia Świąt Bożego Narodzenia. Żołnierze, którzy zostali wezwani na miejsce zdarzenia, relacjonowali, iż to, co tam zastali, było przerażające. Kapitan Armii Ugandy Chris Magezi stwierdził, że widok był okropny. - Dziesiątki ciał pociętych na kawałeczki, głównie kobiet i dzieci - powiedział oficer.
O zbrodni poinformowały lokalne służby medyczne, które otrzymały anonim stwierdzający, że to LRA dokonała rzezi na katolikach z leżącej ok. 40 km od granicy z Sudanem Dorumy. Także świadkowie zdarzenia są przekonani, iż to właśnie rebelianci z tego ugrupowania stoją za masakrą wiernych. Zdradzał ich charakterystyczny język Acholi i specyficznie ułożone włosy, a także duża liczba młodych chłopców wśród napastników.
To kolejny tego typu zamach w ostatnich tygodniach na pograniczu tych trzech afrykańskich państw. ONZ donosi, że zginęło w nich co najmniej 189 osób. Z kolei miejscowa Caritas informuje, że ofiar mogło być ponad 400. Jak dodają przedstawiciele tej organizacji, rebelianci ponadto uprowadzili co najmniej 20 dzieci i nieznaną liczbę dorosłych. Rzecznik LRA David Nekorach Matsanga zaprzeczył jednak, jakoby jego ugrupowanie ponosiło odpowiedzialność za te ataki. Dodał, że twierdzenia, iż stoi ono za mordowaniem niewinnych, są jedynie propagandą ze strony rządu Ugandy. Sugerował, że to właśnie żołnierze tego kraju mogli dokonać mordów na katolikach, aby usprawiedliwić stacjonowanie swoich wojsk w Kongu i czerpanie stamtąd bogactw naturalnych.
W połowie grudnia zjednoczone armie Ugandy, Południowego Sudanu i Konga rozpoczęły ofensywę przeciwko bojówkom Armii Oporu Pana po tym, jak jej lider Joseph Kony odmówił podpisania porozumienia pokojowego. Kony, który od kilku lat ukrywa się w dżungli na terenie północno-wschodniego Konga, jest ścigany przez Międzynarodowy Trybunał Karny. Sędziowie oskarżają go o zbrodnie wojenne oraz zbrodnie przeciwko ludzkości.
Łukasz Sianożęcki
"Nasz Dziennik" 2008-12-31

Autor: wa