Aferzyści kierują UE
Treść
Za aferę w unijnym biurze statystycznym Eurostat odpowiadają obecni urzędnicy Komisji Europejskiej, decydujący m.in. o rozszerzeniu Unii Europejskiej i jego warunkach. Takie wnioski zawiera raport wewnętrznych służb audytorskich KE, do którego dotarł "Nasz Dziennik". Podważa to tłumaczenia unijnego quasi-rządu, który odpowiedzialność za wybuchłą niedawno aferę zrzucał na poprzednią ekipę.
Nadużycia i nieścisłości w unijnym biurze statystycznym Eurostat miały miejsce już podczas obecnej kadencji Komisji Europejskiej, której przewodniczy Włoch, Romano Prodi. Poufny raport wewnętrznych służb audytorskich KE, jeden z trzech kluczowych dokumentów w aferze korupcyjnej Eurostatu, rzuca cień na najwyższe władze w Brukseli. Do tej pory unijni komisarze zrzucali winę na poprzednią ekipę unijnego quasi-rządu pod kierownictwem Jacques'a Santera, która wobec oskarżeń o korupcję podała się do dymisji na początku 1999 roku.
"Nasz Dziennik" dotarł do poufnego raportu służb audytorskich Komisji Europejskiej, sporządzonego w związku z największą aferą korupcyjną ostatnich miesięcy w Brukseli - afery urzędu Eurostat.
Z liczącego blisko 1000 stron dokumentu wynika, że niejasne praktyki przyznawania kontraktów bez przetargów "zaprzyjaźnionym" firmom miały miejsce do 2002 roku, czyli już po objęciu władzy przez nową ekipę komisarzy. Firmy-wykonawcy kontraktów zajmowały się między innymi pomocą techniczną przy opracowywaniu danych statystycznych w krajach Afryki, Karaibów i Pacyfiku. Między 1997 a 2003 rokiem tylko jedna z nich - określona w raporcie jako "AE" - otrzymała w ten sposób ponad 50 mln euro z pieniędzy unijnych podatników. Środki te pochodziły nie tylko z kont Eurostatu, ale także unijnego biura EuropeAid, w którego radzie nadzorczej figurują nazwiska pięciu unijnych komisarzy, w tym Pedro Solbesa (odpowiedzialny za Eurostat) i Guentera Verheugena.
Podobne praktyki, jak wynika z raportu audytorskiego, miały miejsce również w innych departamentach Komisji Europejskiej. Poufny raport, który został w tym tygodniu przedstawiony wąskiej grupie eurodeputowanych z Komisji Kontroli Budżetowej Parlamentu Europejskiego, podważa główny argument obrony przed odpowiedzialnością unijnych komisarzy. Zarówno przewodniczący KE Romano Prodi, jak i odpowiedzialny za Eurostat komisarz Pedro Solbes utrzymywali bowiem do tej pory, że za wszystkie nieścisłości odpowiedzialni są ich poprzednicy.
Tymczasem niektórzy unijni deputowani, którzy czekają na kompletną dokumentację w sprawie Eurostatu, i tak podważają bezstronność wewnętrznego serwisu audytorskiego Komisji Europejskiej. W przyszłym miesiącu aferą wokół unijnego biura statystycznego zajmie się po raz kolejny Parlament Europejski. W tej sprawie toczy się również niezależne postępowanie prokuratorskie we Francji, ponieważ jedna z podejrzanych firm-wykonawców ma siedzibę w tym kraju.
Piotr Wesołowski, Bruksela
Prof. Adam Biela, senator LPR, polski obserwator w Parlamencie Europejskim, w tym w Komisji Kontroli Budżetowej
Obecna afera korupcyjna to wynik złych tradycji, które w biurze statystycznym Eurostat miały miejsce. Nieprawidłowości w Eurostacie doprowadziły do zmiany wszystkich odpowiedzialnych komisarzy. Natomiast po zmianie kierownictwa korupcyjne nawyki pozostały i niejasne powiązania wciąż funkcjonowały. Zmiana komisarzy nie spowodowała zmiany postaw ludzi na niższych stanowiskach. Stąd też zaobserwowaliśmy przeciąganie się całej afery.
JS
Nasz Dziennik 30-10-2003
Autor: DW