Afera grozi dymisją premiera
Treść
Coraz trudniejsza staje się sytuacja premiera Francji Dominique'a de Villepina. Po burzliwych listopadowych rozruchach na przedmieściach Paryża, konflikcie z powodu tzw. umowy o pierwszą pracę (CPE) dochodzi nowa, poważna kwestia: tzw. afera Clearstream. Szef rządu zapewnia jednak, że nie zamierza podać się do dymisji.
Afera wybuchła w ubiegłym tygodniu, gdy gazeta "Le Monde" napisała, że w styczniu 2004 roku Dominique de Villepin, ówczesny minister spraw zagranicznych, zlecił potajemnie generałowi Phillippe'owi Rondot, rezydującemu w ministerstwie obrony, sprawdzić, czy kilku liczących się francuskich polityków nie posiada nielegalnych kont w bankach luksemburskich. Od nazwy jednej z takich instytucji - Clearstream International, w której rzekomo mieli mieć konta podejrzewani politycy, pochodzi określenie afera Clearstream.
Według będącego obecnie na emeryturze Philippe'a Rondot, polecenie inwigilacji było konsultowane z prezydentem Jacques'em Chirakiem. Politykami, którzy mieli być sprawdzeni przez wywiad wojskowy, są znani socjalistyczni politycy - Dominique Strauss-Khan, Jean-Pierre Chevenement, ale także działacze tzw. centroprawicy, w tym Alain Madelin (rządząca UMP) i Nicolas Sarkozy, minister spraw wewnętrznych.
Według "Le Monde", premierowi chodziło o zdyskredytowanie przede wszystkim Sarkozy'ego, bezpośredniego konkurenta de Villepina zarówno w rządzącej partii UMP, jak i na szczytach władzy.
Premier twierdzi, że chociaż wydał takie polecenie, to nie dotyczyło ono ludzi francuskiej polityki. Natomiast Nicolas Sarkozy, nie atakując bezpośrednio szefa rządu, twierdzi od kilku dni, że był ofiarą spisku, mającego na celu wyeliminowanie go z wyborów prezydenckich w roku 2007. W tej sytuacji mnożą się apele o dymisję premiera. Domaga się tego przede wszystkim socjalistyczna opozycja. Głosy takie słychać też wśród deputowanych UMP. Jednak we wtorek premier oświadczył, że nie zrezygnuje z urzędu.
Franciszek L. Ćwik, Caen
"Nasz Dziennik" 2006-05-04
Autor: ab