Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Adamek górą

Treść

Tomasz Adamek pokonał na ringu w Newark Amerykanina Michaela Granta i otworzył sobie drzwi do pojedynku o mistrzostwo świata królewskiej kategorii ciężkiej. Polak, choć ambitny, nie powinien jednak dążyć do niego za wszelką cenę już teraz.
Jednogłośny werdykt sędziów, którzy punktowali zdecydowanie na korzyść naszego pięściarza (117:111, 118:111, 118:110), nieco myli. Adamek był lepszy, to nie budzi wątpliwości, ale nie tak wyraźnie. Dużo wyższy, cięższy i posiadający większy zasięg ramion Grant dwa razy był blisko posłania Polaka na deski. W końcówce szóstej rundy Adamka uratował gong, w dwunastej z trudem obronił się przed naporem rywala. Ale obronił, to ważne. W ogóle pochodzący z Gilowic bokser miał od początku trochę problemów ze znalezieniem recepty na zaskakująco zachowawczo bijącego się Amerykanina. Przyczajony Grant czekał na ruch i błąd Adamka, a ten nie potrafił znaleźć skutecznej recepty. Był oczywiście szybszy, zadawał więcej ciosów, imponował charakterem i ambicją, co ostatecznie przesądziło o sukcesie. Czy to jednak wystarczy na kolejnych rywali, choćby braci Kliczków? Wydaje się, że nie, przed Polakiem długie miesiące ciężkiej pracy, by sprostać silniejszym fizycznie, dwumetrowym gigantom. - Walka z Grantem była ważnym testem, ale nie była najtrudniejszym pojedynkiem w mojej karierze. Teraz chcę odpocząć, a za kilka miesięcy powinienem być gotowy rywalizować o mistrzostwo świata - powiedział Adamek, który odniósł 42. zwycięstwo na zawodowym ringu. Przegrał tylko raz.
Pisk
Nasz Dziennik 2010-08-23

Autor: jc