Aby owce miały życie
Treść
Jestem katolikiem, ale... Wierzę w Boga, ale uważam, że... W zasadzie akceptuję przykazania, ale wydaje mi się, że... Skąd my to znamy? Toż to codzienne "Polaków rozmowy". Dogmaty, konsekwencja w wyznawaniu wiary, obowiązki chrześcijańskie, Magisterium Kościoła i jego nauczanie. "Toż to średniowiecze!" - krzyknie zgorszony niejeden "nowoczesny katolik" dumny z faktu, że przeczytał o jedną więcej niż inni książkę, wyzwolił się z ortodoksji, która go ograniczała i "odbierała" wolność... Ja jestem bramą owiec. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony. Tak mówi dzisiaj do nas Chrystus - Zmartwychwstały, Dobry Pasterz. Ten, który swoje życie oddał za owce. Nie lubimy tego obrazu: pasterz - owce. Kojarzy nam się z bezwolą, tabunem beczących, skądinąd dość sympatycznych, ale jednak bezrozumnych istot. W języku Biblii symbolizuje on jednak coś zupełnie innego, odwrotnego. Po dziś dzień na Bliskim Wschodzie pasterz idzie na czele stada - za nim idą owce. Wiedzą, że pasterz bezpiecznie doprowadzi je na pastwisko, napoi, w razie potrzeby obroni przed drapieżnikiem. Tu nie ma nic z przymusu - jest bardzo prosta ufność, poddanie swojego losu. Dla człowieka Wschodu jest to obraz bardzo czytelny, Biblia posługuje się nim nader chętnie. Jezus wykorzystuje obraz owczarni często - także wtedy, gdy pokazuje troskę i ofiarność pasterza, który wyrusza na poszukiwania jednej, zagubionej owcy. Wywarł on tak wielkie znaczenie, że pierwsi chrześcijanie, zanim upowszechnił się krzyż jako symbol zbawienia, na ścianach (np. katakumb rzymskich) jako znak rozpoznawczy kreślono obraz Chrystusa - Pasterza w postaci młodzieńca, niosącego na ramionach owieczkę. Ważne jest to, aby przebić się dziś przez ową symbolikę. Słowa, obrazy nie są najważniejsze - najistotniejsze są treści, które one w sobie niosą. Nie ma innej drogi do zbawienia poza tą, którą proponuje nam Jezus. Problem polega na tym, że tylu dziś jest samozwańczych pasterzy, tylu pretendentów do miana nowych proroków, mesjaszy, wodzów. A wizje, które proponują, wydają się takie atrakcyjne i kolorowe! Tylko co z tego? "To są czasy - ktoś napisał - kiedy człowiek ma jakby mnóstwo rzeczy na wystawie, ale pustki w magazynie". Taka jest współczesna kultura. Im dalej od Chrystusa, Kościoła, tym pustka ta jest bardziej dojmująca, bardziej boli. Jezus nigdy nie obiecywał, że pójście za Nim będzie łatwe, że nie będzie już wtedy dylematów, pokus, cierpienia, grzechu. "Kto chce pójść za mną, niech weźmie krzyż swój i niech mnie naśladuje" - powiedział. Taka jest nasza droga do nieba i nie ma innej. Pisał Norwid: Krzyż stał się Bramą! Ci wszyscy, którzy próbują otwierać inne furtki, ciągle mają na wierzchu jakieś "ale", którzy uważają, że dysponują wytrychem, który otwiera wszystkie drzwi - także te do wieczności, grubo się mylą. Bóg jest miłosierny, Jego miłość i miłosierdzie są większe, niż jesteśmy w stanie to pojąć, ale nie zbawi człowieka, jeżeli ten się od Niego odwróci, jeżeli Nim wzgardzi. Modlimy się dzisiaj w całym Kościele o mądrość odnajdywania Bramy. W światowy dzień modlitw o powołania pamiętamy także o tych, którzy w imieniu Chrystusa "pełnią jakby posłannictwo Boga samego", o kapłanach, biskupach, o naszych pasterzach - często utrudzonych, umęczonych pracą na niwie Bożej, nieraz sponiewieranych, odrzuconych. Niech będą zawsze wierni, silni mocą swojej wiary i naszej modlitwy i naszego towarzyszenia. Marcin Jasiński "Nasz Dziennik" 2008-04-12
Autor: wa