Przejdź do treści
Przejdź do stopki

ABW bierze się za przecieki

Treść

Odtajnienie raportu z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych nastąpi w pierwszej połowie lutego. Taką deklarację złożył premier Jarosław Kaczyński. Zdaniem szefa rządu, przesunięcie terminu publikacji dokumentu nie jest przewlekaniem sprawy, lecz wynika z troski o jego lepszą jakość. Tymczasem Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadząca śledztwo dotyczące przecieków informacji z raportu z likwidacji WSI zleciła Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego wykonywanie wszystkich czynności w ramach tego postępowania.
- Nie potrafię w tej chwili powiedzieć, kiedy raport zostanie ostatecznie ogłoszony. Na pewno do 15 lutego, ale czy akurat 15, czy bliżej 1, to jeszcze nie jest rozstrzygnięte - mówił premier Jarosław Kaczyński w radiowych "Sygnałach dnia". Jak twierdzi szef rządu, przesunięcie terminu publikacji dokumentu nie jest przewlekaniem sprawy, lecz wynika z troski o jego lepszą jakość. Z kolei minister koordynator służb specjalnych Zbigniew Wassermann jest zdania, że odtajnienie raportu z likwidacji WSI "może być sporym uderzeniem dla niektórych polityków".
- Ja myślę, że sam fakt, że WSI działały w interesie i na rzecz polityków, to już jest związek taki, który wystarczy, aby obejrzeć go w kategoriach odpowiedzialności, nawet karnej - przekonuje minister. Według Zbigniewa Wassermanna, w raporcie znajdą się informacje wskazujące na sprzeczną z prawem działalność WSI, w tym fakty mówiące m.in. o tym, że wojskowe służby zajmowały się handlem bronią i szpiegostwem na szkodę państwa.
Tymczasem ujawnionymi przez media przeciekami z raportu z likwidacji WSI zajmuje się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. - W kompetencjach Agencji mieści się rozpoznawanie, zapobieganie i wykrywanie przestępstw naruszenia tajemnicy państwowej - twierdzi rzecznik ABW ppłk Magdalena Stańczyk.
Śledztwo w sprawie przecieku zapowiedział w poniedziałek prokurator krajowy Janusz Kaczmarek. Tego samego dnia Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła z urzędu śledztwo z artykułu Kodeksu karnego przewidującego karę od 3 miesięcy do 5 lat więzienia dla tego, kto ujawnia lub wbrew przepisom ustawy wykorzystuje informacje stanowiące tajemnicę państwową.
Rozpoczęte jesienią 2006 r. przecieki do mediów dotyczyły związków z WSI m.in. Andrzeja Grajewskiego oraz zwerbowanych jeszcze przez tajne służby wojska PRL Milana Suboticia i Krzysztofa Mroziewicza, a także rzekomych związków Marka Borowskiego z cywilnym wywiadem PRL. W sobotę "Wiadomości" TVP, powołując się na raport komisji weryfikacyjnej WSI, podały, że WSI na początku lat 90. próbowały przejąć kontrolę nad mediami w Polsce. Według "Wiadomości", WSI miały pozyskać 115 agentów spośród przedstawicieli mediów, a także korzystać z pomocy jeszcze większej liczby nieformalnych współpracowników.
Były szef Prasowej Agencji Telewizyjnej Zygmunt Kościelski zaprzeczył wczoraj, że kiedykolwiek był oficerem Wojskowych Służb Informacyjnych. Kościelski domaga się od TVP przeprosin za wyemitowany w sobotę program, w którym zasugerowano, że pełniąc funkcję dyrektora w TVP, był on w rzeczywistości oficerem WSI o pseudonimie "Burski". Z kolei tego samego dnia były szef Teleexpresu Sławomir Prząda przyznał się do współpracy z WSI.
Prokurator Janusz Kaczmarek nie wykluczył konieczności przesłuchań dziennikarzy. Według niego, za przestępstwo ujawnienia tajemnicy państwowej w równej mierze odpowiada urzędnik państwowy zobowiązany do jej chronienia, jak i dziennikarz, który ją dostaje od takiego urzędnika i opisuje w mediach.
Wojciech Wybranowski
"Nasz Dziennik" 2007-01-31

Autor: wa