Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Abstynencja i trzeźwość fundamentami nowej kultury życia

Treść

Z ks. bp. Tadeuszem Bronakowskim, przewodniczącym Zespołu ds. Apostolstwa Trzeźwości Konferencji Episkopatu Polski, rozmawia Katarzyna Cegielska
Rozpoczyna się sierpień, miesiąc, który co roku przypomina o trzeźwości. W apelu Zespołu ds. Apostolstwa Trzeźwości KEP podkreślił Ksiądz Biskup, że troska o trzeźwość to jednocześnie troska o rodzinę, troska o życie... Czy mógłby Ksiądz Biskup przybliżyć te wymiary?
- Rzeczywiście, w tym roku apel ukazuje zależność między trzeźwością a życiem we wszystkich jego wymiarach. Odwołujemy się w ten sposób do hasła tegorocznego roku duszpasterskiego. Jednocześnie zaś ukazujemy, jak wielką wagę ma troska o trzeźwość. W naszej Ojczyźnie wciąż bowiem ze zbyt dużym lekceważeniem traktuje się zagrożenia płynące z nadużywania alkoholu. Poprzez apel chcemy pokazać, że trzeźwość lub jej brak nie są jedynie kwestiami obyczajowości. Nie są drugorzędnymi zagadnieniami, które można zamknąć w popularnych żartach o polskim stosunku do alkoholu lub kpiących uwagach. Trzeźwość decyduje o sile i pięknie naszego życia duchowego, pozwala nam chronić i umacniać zdrowie fizyczne i psychiczne, jest niezbywalnym fundamentem budowania silnej rodziny oraz rozwijającego się społeczeństwa. Mamy nadzieję, że nasz apel otworzy serca i rozjaśni wiele umysłów, które do tej pory były zamknięte na głosy wzywające do troski o trzeźwość.
Do kogo jest on szczególnie skierowany?
- Pragniemy, by nasz apel przemówił do tych, którzy w wielu sytuacjach ośmieszają postawy abstynenckie, drwią ze ślubów trzeźwości lub promują nachalnie życie z alkoholem. Wszyscy ci ludzie powinni mieć świadomość, jak wiele szkód może przynieść ich zachowanie, które pozornie wydaje się błahe. Prosimy w pokornej modlitwie o to, by wciąż nowe środowiska włączały się w promowanie cnoty trzeźwości. Nie chodzi bowiem tu o jakiś abstrakcyjny ideał, ale o to, co najważniejsze, czyli o życie duchowe i fizyczne człowieka. Powtarzajmy jak najczęściej, że troska o trzeźwość jest w rzeczywistości troską o życie.
Gdzie, według Księdza Biskupa, należy upatrywać przyczyn wczesnego sięgania po lkohol przez młodych ludzi?
- Jest to zjawisko wyjątkowo bolesne i niepokojące, a przez to mobilizujące do natychmiastowych działań. Jeśli mówimy o przyczynach, to przede wszystkim dostrzegamy wpływ rodzin. Nieustannie zajęci lub nieobecni rodzice, lekkomyślność na rodzinnych uroczystościach, pobłażliwość, brak wzorców i notoryczne naginanie zasad - to wszystko prowadzi młodych do pewności, że można im wszystko. Poza tym jest też ogromna i niestety szkodliwa rola mediów, które utrwalają i upowszechniają taką obyczajowość. Młodym wmawia się, że mogą spróbować wszystkiego, co pozwoli im super się bawić. Zapomina się jednak o przykazaniach, odpowiedzialności i zasadach moralnych, zapomina się o szacunku do samego siebie i drugiego człowieka. Młody człowiek nie może być pozostawiony bez jasnych wymagań i precyzyjnych zasad. Wówczas skazany jest bowiem nie tyle na błędy, których nigdy się nie uniknie, ale nawet na przegrane życie.
Dlaczego alkohol staje się ucieczką przed kompleksami młodych, a także trudnościami, przed jakimi stają młodzi ludzie?
- Jeżeli wiemy, że często alkohol jest ucieczką przed nieśmiałością lub brakiem akceptacji, jeśli jest formą dowartościowania w oczach innych i włączenia do grona znajomych, jeśli jest lekiem na stres w szkole czy środkiem łagodzącym ból z domowych problemów, to rozumiemy także, że u źródeł sięgania po alkohol leży niedojrzałość i nieumiejętność radzenia sobie ze światem. Taka sytuacja jest obecna, gdyż rodzina i szkoła coraz częściej rezygnują z wychowywania i pomagania młodym w dojrzewaniu. Nasza młodzież coraz częściej przypomina nurka, którego wrzuca się do głębokiej wody bez skafandra i butli z tlenem.
Nie do przecenienia jest również kwestia organizacji czasu wolnego. Kompromitujące i tragiczne dla wielu miast w Polsce jest to, że jedyne, co młodzi mogą robić w sferze publicznej w wolnym czasie, to siedzieć na ławce przed blokiem lub iść na imprezę do pubu. To wymaga jak najszybszej zmiany.
W jaki sposób przekazywać młodym ludziom wzorce postaw trzeźwościowych?
- Przede wszystkim trzeba młodym przypominać, że abstynencja i trzeźwość to piękne postawy. Tymczasem coraz częściej młodzi wstydzą się, że jeszcze nie pili, że nie lubią bawić się z alkoholem, a piwo tak naprawdę ich brzydzi. Zbyt silne jest przekonanie, iż abstynent to dziwak. Chyba doskonale rozumiemy, co czuje młody człowiek, gdy na spotkaniu towarzyskim odmawia alkoholu i spotyka się z kpinami, śmiechem lub ironicznymi komentarzami. Jeżeli to się nie zmieni, to nie uda się młodych przekonać do trzeźwości, bo będzie się ona jawić jako coś nieatrakcyjnego lub wręcz społecznie stygmatyzującego.
Wielkie znaczenie ma w tym przypadku przykład ludzi znanych i powszechnie lubianych. Ostatnie badania społeczne pokazują, iż autorytetami dla młodych są zazwyczaj postaci obecne w mediach. Dlatego od tych ludzi trzeba wymagać, by dawali świadectwo trzeźwości. Jeżeli idole masowej wyobraźni są wciąż przyłapywani na gorszącym zachowaniu pod wpływem alkoholu, jeżeli w popularnych programach drwi się z trzeźwości, a pijaństwo przedstawia jako dobrą zabawę, to nie liczmy, że programy profilaktyczne prowadzone np. w szkołach przyniosą upragnione efekty.
Lepiej prowadzić działania profilaktyczne, niż później leczyć uzależnienia... Co szkoły, uczelnie mogą zrobić, aby odciągnąć młodzież od tak popularnej mody na picie, która prowadzi do uzależnień?
- W tej sferze także osobisty wzór nauczyciela i wykładowcy powinien być dominujący. Niestety, wiemy, że często na szkolnych uroczystościach, studniówkach czy wycieczkach nauczyciele także sięgają po alkohol. Panuje przekonanie, że w tych półoficjalnych sytuacjach jest to usprawiedliwione. Tymczasem w apelu przypominamy bardzo dobitnie: żaden uczeń nigdy nie powinien widzieć pijącego nauczyciela, pedagoga czy wychowawcy. Ponadto szkoły powinny bardzo uściślić współpracę z rodzicami. Problemy z nadużywaniem alkoholu powstają na tle całej złożoności problemów obecnych w życiu młodego człowieka. Dlatego wychowawcy klas powinni bardzo odpowiedzialnie współpracować z rodzicami w tych sytuacjach, które w konsekwencji mogą się skończyć sięganiem po alkohol. Przechodząc zaś do bezpośredniej odpowiedzi na pani pytanie, trzeba powiedzieć, że szkoły mogą podejmować tysiące konkretnych działań. Przede wszystkim chodzi o organizację zajęć dodatkowych. Dajmy młodym ludziom szansę na realizację ich talentów, spróbujmy kanalizować te wielkie pokłady energii, które są w młodych. Jeżeli w mniejszych miastach lub na wsiach po szkole młody człowiek nie ma nic, czym mógłby się zająć, to w konsekwencji kończy na weekendowej zabawie, na której poi się alkoholem. Gdyby zaś w tygodniu uczniowie mieli szansę na zajęcia w kole teatralnym, chórze czy zespole muzycznym, mogliby grać w zespołach sportowych lub rozwijać swoje talenty plastyczne, to iluż mniej szukałoby urozmaicenia. Iluż mniej pijących gimnazjalistów lub licealistów mielibyśmy wówczas, gdyby szkolne dyskoteki w młodszych klasach nie polegały jedynie na rozstawieniu głośników i włączeniu muzyki, ale na próbie animacji zabawy, tak jak animowana jest ona podczas wesel bezalkoholowych. Trzeba młodym pokazywać w konkretny i wyrazisty sposób, że dobra zabawa jest możliwa bez alkoholu.
Inaczej sytuacja wygląda na uczelniach. Studenci w dużych miastach raczej nie narzekają na brak oferty związanej z wypełnieniem czasu wolnego. Tutaj problemem jest natomiast powszechna akceptacja, a wręcz przymus do picia w sytuacjach towarzyskich. Alkohol odgrywa rolę socjalizacyjną. Studenci sądzą, że ułatwia rozmowę, poprawia humor, a wielu wręcz dopiero po alkoholu potrafi wyjść na parkiet i zatańczyć ze znajomymi. Dlatego rolą uczelni jest coś, co nazwałbym "nauką trzeźwej zabawy". Uczmy studentów, że bez alkoholu można normalnie i radośnie się bawić. Oni bowiem, z racji na swój wiek, są najbardziej narażeni na uzależnienie. Uczelnie powinny zatem zabronić dystrybucji alkoholu na juwenaliach i innych studenckich wydarzeniach organizowanych na uczelnianych obiektach lub współorganizowanych przy pomocy samorządów poszczególnych wydziałów. Powinno się także wprowadzić rygorystyczne przepisy dotyczące obecności alkoholu w akademikach. Trudno wręcz zrozumieć, dlaczego panuje tak szkodliwa pobłażliwość dla pijackich libacji, które regularnie odbywają się w akademikach, a często wręcz kończą dramatami, o czym niejednokrotnie informowały media.
Serdecznie dziękuję Księdzu Biskupowi za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-08-01

Autor: wa