Aborcyjna pomoc dla Tanzanii
Treść
Łukasz Sianożęcki
Projekt rekomenduje międzynarodowa organizacja Care International. - Niektóre zachodnie kraje chcą eksploatować nasze surowce naturalne i zdają sobie sprawę, że mogą to osiągnąć tylko wtedy, jeśli zatrzymają dynamiczny rozwój populacji Tanzanii. Dlatego chcą uderzyć w młodych ludzi i następne pokolenia - twierdzi Emil Hagamu z Human Life International.
Ustawa znana też pod nazwą "Bezpieczne Macierzyństwo" ma na celu całkowitą zmianę sposobu myślenia i postrzegania przez Tanzańczyków małżeństwa, rodziny i potomstwa. Projekt przedstawiony przez organizację Care International, zajmującą się (przynajmniej w teorii) dostarczaniem pomocy humanitarnej do biednych regionów świata, w istocie sprowadza się do próby narzucenia na szeroką skalę różnorodnych programów promujących aborcję i antykoncepcję. Implementacją tego typu programów zajęłoby się Planned Parenthood mające już spore doświadczenie w zasypywaniu innych afrykańskich krajów prezerwatywami oraz dostarczaniem na ich tereny usług aborcyjnych.
Zabijanie jako usługa medyczna
Ustawa depenalizuje dzieciobójstwo, czyniąc z niego usługę medyczną na życzenie. Obecnie w Tanzanii aborcja jest dopuszczalna w przypadku zagrożenia życia matki. Nowe przepisy mają zezwalać na pozbawienie życia dziecka w prenatalnej fazie jego życia, jeśli "posiada ono poważną wadę fizyczną lub psychiczną", zostało poczęte w wyniku gwałtu, czynu zabronionego bądź kazirodztwa. Ponadto będzie dopuszczalna w przypadku, jeśli matka jest osobą upośledzoną umysłowo lub co najdziwniejsze - "nie będzie w stanie ocenić ważności ciąży". Do wyznaczenia listy placówek spośród istniejących już szpitali i klinik aborcyjnych ma być zobligowany minister zdrowia. - Ustawa ta podcina korzenie kultury afrykańskiej wraz z wszystkimi jej wartościami dotyczącymi wychowania dzieci. Całkowicie lekceważy nasze prawa religijne oraz praktykę życia małżeńskiego - twierdzi Hagamu. W jego ocenie, projekt w szybkim tempie doprowadzi do "kryminalizacji" chrześcijańskiego nauczania na temat poszanowania życia ludzkiego. Tanzania jest krajem, w którym chrześcijanie stanowią nieco ponad 30 proc. obywateli. Podobny odsetek to muzułmanie. Nieco więcej niż jedna trzecia mieszkańców deklaruje się jako wyznawcy wierzeń plemiennych.
-Ten cały dokument to tylko i wyłącznie parcie na popularyzację tzw. zdrowia reprodukcyjnego ze szczególnym naciskiem na propagowanie antykoncepcji u jak najmłodszych osób - zauważa Hagamu. Stojąca za ustawą Care International starała się doprowadzić do wejścia jej w życie w jak największym sekrecie. Dopiero zdecydowana reakcja aktywistów pro-life wyciągnęła sprawę na światło dzienne. Organizacja proponuje m.in., aby antykoncepcja, w tym także leki hormonalne, była "uniwersalnie dostępna i obowiązkowa dla nieletnich bez wiedzy i zgody ich rodziców". Obowiązek dostarczenia produktów, usług antykoncepcyjnych i porad również spocząłby na rządzie.
Tanzania pod presją
Drastyczny projekt antynatalistyczny to odpowiedź na ubiegłoroczną konferencję poświęconą bezpieczeństwu kobiet w ciąży i umieralności niemowląt. Presja na rząd Tanzanii w tej kwestii ze strony lewicowych środowisk jest ogromna. Do przyjęcia ustawy zagrzewa "New York Times", który stwierdził, że obecne prawo w tym kraju doprowadziło do ogromnej liczby zgonów z powodu nielegalnie wykonywanych aborcji, czy środowiska proaborcyjne, które już oferują swoje usługi w "bezpiecznym"... zabijaniu nienarodzonych dzieci. Z drugiej strony oenzetowskie agendy, takie jak UNICEF czy UNFPA (Fundusz Ludnościowy), twierdzą, że Tanzania doświadcza obecnie niezwykle wysokiego przyrostu naturalnego i postulują jego zastopowanie. Jednakże - jak wskazują dane tanzańskiego rządu - te alarmujące dane są zdecydowanie wyolbrzymione. Ze wskaźnikiem 4,16 dziecka na rodzinę Tanzania plasuje się tuż poniżej średniej urodzeń pośród rozwijających się krajów Afryki. Dla porównania: w sąsiadującej z tym krajem Kenii jedna kobieta rodzi średnio 4,19 dziecka, a w Zambii - 5,98, i, o dziwo, nikt nie wzywa do zastopowania urodzeń w tych państwach.
To, co rzeczywiście jest dość alarmujące, to wskaźnik umieralności kobiet przy porodzie. W Tanzanii na 100 tys. porodów umiera 790 matek. Jak twierdzą jednak lekarze pracujący w Afryce, propozycje lobby aborcyjnego nie mają nic wspólnego z rzeczywistymi powodami śmiertelności matek. Najwięcej zgonów następuje w wyniku powikłań poporodowych. Dochodzi do nich najczęściej w małych wioskach, gdzie bardzo trudno na czas dotrzeć z pomocą. Jak wyjaśnia organizacja Matercare International, większość kobiet umiera w wyniku krwotoku i powikłań patologii ciąży.
Nasz Dziennik Środa, 22 lutego 2012, Nr 44 (4279)
Autor: au