A Niemcy stawiają na geotermię
Treść
Zarówno władze niemieckie, jak i eksperci przyznają, że źródła geotermalne to wielka szansa na ekologiczną i skuteczną dywersyfikację pozyskiwania energii. To energetyczna przyszłość Niemiec i Europy - twierdzi Ministerstwo Środowiska, Ochrony Przyrody i Bezpieczeństwa Reaktorów Republiki Federalnej Niemiec.
Już od wielu lat Niemcy traktują bardzo poważnie możliwości pozyskiwania energii ze źródeł geotermalnych. Tutejsi fachowcy z branży energetycznej mają świadomość, że geotermia może ułatwić dywersyfikację energii, a po drugie, jest skuteczną i ekologiczną metodą, co w dzisiejszym zniszczonym środowisku jest nie do przecenienia.
Jak nas poinformowało ministerstwo ochrony środowiska, od 2000 roku rząd niemiecki położył wyjątkowo duży nacisk na badania geotermalne. Od kilku lat w Niemczech odbywają się co roku międzynarodowe sympozja, seminaria i konferencje związane z geotermalnymi źródłami pozyskiwania energii. (Najbliższa międzynarodowa konferencja odbędzie się 28 kwietnia 2009 roku we Freiburgu.)
W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" prof. Horst Reuter ze stowarzyszenia geotermalnego przyznał, że geotermia jest obecnie bardzo poważnie traktowanym przez niemiecki rząd źródłem pozyskiwania energii.
- Władze od kilku lat intensywnie wspomagają finansowo liczne geotermalne projekty, co pozwoliło na wybudowanie już trzech elektrowni geotermalnych produkujących prąd i wielu mniejszych geotermalnych zakładów produkujących ciepło - powiedział nam prof. Reuter, dodając, że kilkanaście innych jest już w budowie. Horst Reuter przyznał, że nie można stawiać jedynie na rozwój geotermalnych źródeł energii, ale wspólnie z innymi źródłami odnawialnymi jest znakomitym dodatkiem do bilansu energetycznego.
Marcus Brian z Agencji Energii Odnawialnej w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" stwierdził, że pozyskiwanie energii z głębi ziemi w ostatnich latach uzyskało w Niemczech duży priorytet. - To jest duży potencjał energetyczny, który teoretycznie może zostać wykorzystany w różnorodny sposób jako ważne źródło energii - powiedział Brian. Zdaje sobie on sprawę, że obecny stan technologii nie pozwala na bardzo szerokie spektrum działań, ale w przyszłości geotermia może zostać poważną alternatywą pozyskiwania energii.
- Politycy także to widzą - powiedział nam Brian, o czym świadczy nowelizacja przez Bundestag tak zwanego prawa odnawialnej energii (EEG - Erneuerbare Energien Gestetz), która daje zielone światło także geotermii i umożliwia jej dofinansowanie.
Zainteresowanie niemieckiego rządu geotermalnymi źródłami energii potwierdził w rozmowie z nami rzecznik prasowy Federalnego Ministerstwa Środowiska, Ochrony Przyrody i Bezpieczeństwa Reaktorów Tobias Duenow. Zapewnił nas, że zarówno wiercenie płytkie (do 400 m), jak i głębokie (do 3500 m) jest intensywnie wspierane przez niemiecki rząd.
- Rząd niemiecki ma w planie osiągnąć do roku 2020 możliwość pozyskiwania z geotermalnych źródeł (czyli z głębi ziemi) aż 280 megawatów energii w postaci prądu i 17 000 gigawatów na godzinę (Gigawattstunden) mocy, jako energii cieplnej. W sumie 20 procent energii produkowanej w Niemczech w ciągu 10 lat ma pochodzić ze źródeł odnawialnych - powiedział "Naszemu Dziennikowi" Duenow.
Badania geotermalne wspierane są między innymi przez federalne ministerstwo ochrony środowiska i ministerstwo gospodarki. Federalne Ministerstwo Środowiska, Ochrony Przyrody i Bezpieczeństwa Reaktorów tylko w latach 2004-2007 przeznaczyło na rozwój geotermii, czyli na badania naukowe, ale także na odwierty w ziemi, w sumie 45 milionów euro. Niemieckie ministerstwo nie ma najmniejszych wątpliwości, że inwestycje w geotermię są po prostu opłacalne i na pewno się zwrócą.
- Wykorzystanie źródeł geotermalnych na pewno się opłaca - zapewnił nas Duenow, ale przyznał, że geotermia nie jest jedynym środkiem na problemy energetyczne. To nie może być jedyne źródło energii, lecz powinno być wykorzystane jako część całego systemu energetycznego kraju. Geotermia to wielka przyszłość energetyki - twierdzą niemieccy fachowcy i politycy.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2008-11-08
Autor: wa