Przejdź do treści
Przejdź do stopki

A. Jędrzak z IPN: Przeważająca grupa podmiotów i osób, które intencjonalnie używają terminu „polskie obozy zagłady”, przedłużają niemiecką politykę pamięci po wojnie

Treść

Niewątpliwie to, że osoby publiczne używają terminu „polskie obozy zagłady”, jeszcze bardziej je legitymizuje i utrudnia naszą walkę z tym kłamliwym określeniem (…). Utrwalanie tego niewłaściwego terminu przez osoby publiczne na pewno szkodzi tej sprawie. Trzeba stwierdzić, że jest grupa osób, która powiela ten termin ze względu na brak wiedzy historycznej i jest grupa osób, która naiwnie używa tego terminu poprzez skrót myślowy jako termin czysto geograficzny, co oczywiście oznacza brak pewnej wrażliwości (…). Ale oczywiście jest też przeważająca grupa podmiotów i osób, które tego terminu używają intencjonalnie, przedłużając tak naprawdę niemiecką politykę pamięci po wojnie – mówiła Agnieszka Jędrzak, dyrektor Biura Współpracy Międzynarodowej Instytutu Pamięci Narodowej, w programie „Polski punkt widzenia” na antenie TV Trwam.

Instytut Pamięci Narodowej zobowiązany jest do walki ze zniesławieniami pojawiającymi się w przestrzeni publicznej – zarówno krajowej, jak i zagranicznej. Mowa m.in. o formule „polskie obozy zagłady”. Jak wskazała Agnieszka Jędrzak, to zniesławienie jest najczęstsze, najbardziej popularne i najtrudniej jest go zwalczyć ze względu na to, że jego historia sięga tak naprawdę czasu powojennego i niestety zakorzeniło się w świadomości ludzi, dla których historia Polski nie jest bardzo dobrze znana. Co więcej – jak dodała – nawet osoby publiczne używają tych kłamliwych terminów.

– Niewątpliwie to, że osoby publiczne używają takich terminów, jeszcze bardziej je legitymizuje i utrudnia naszą walkę z tym kłamliwym określeniem. Mówimy o prezydencie Stanów Zjednoczonych [Baracku Obamie – red.], ale również o przewodniczącej Unii Europejskiej czy królu Karolu ostatnio w Dniu Pamięci o ofiarach Holokaustu. Niestety również o polskich ministrach zajmujących się edukacją. Utrwalanie tego niewłaściwego terminu przez osoby publiczne na pewno szkodzi tej sprawie. Trzeba stwierdzić, że jest grupa osób, która powiela ten termin ze względu na brak wiedzy historycznej i jest grupa osób, która naiwnie używa tego terminu poprzez skrót myślowy jako terminu czysto geograficznego, co oczywiście oznacza brak pewnej wrażliwości. Ale oczywiście jest też przeważająca grupa podmiotów i osób, które tego terminu używają intencjonalnie, przedłużając tak naprawdę niemiecką politykę pamięci po wojnie – wskazała Agnieszka Jędrzak.

W Biurze Współpracy Międzynarodowej IPN funkcjonuje wydział reagowania na dyfamację. Praca tego wydziału polega na monitoringu mediów. To znaczy – jak wskazała gość TV Trwam – monitoruje prasę zagraniczną pod kątem zniesławień każdego dnia, czyli każdego dnia powstaje przegląd zagraniczny, który obejmuje prasę, portale zagraniczne.

– Od roku 2021 do kwietnia 2025 mieliśmy zdiagnozowanych 70 tysięcy terminów potencjalnie zniesławiających. Przy czym, gdybyśmy się im przyjrzeli, to w podziale na hasła przeważającym hasłem jest antysemityzm. Najczęściej pod tym hasłem w artykułach z tej kategorii kryją właśnie zniesławienia (…). Najczęstszym oskarżeniem jest to, że poza sprawcą niemieckim, opresorem, aktywny udział w Holokauście wziął rzekomo naród polski. To znaczy, że Polacy aktywnie uczestniczyli w Holokauście, a źródłem, przyczyną tego rzekomego uczestnictwa w zbrodniach Holokaustu był antysemityzm. Z bieżącego przeglądu prasowego takiego z końca kwietnia można stwierdzić, że coraz częściej jest powielana jest ta teoria – podkreśliła dyrektor Biura Współpracy Międzynarodowej Instytutu Pamięci Narodowej.

Jednak w przekazach medialnych nie pojawia się informacja, iż na terytorium Polski okupowanym przez Niemcy była kara śmierci za pomoc Żydom. Jak wskazała,  nie ma też informacji o tym, że mamy najwięcej sprawiedliwych wśród narodów świata. Mimo że kara śmierci groziła za pomoc Żydom, to – jak mówiła Agnieszka Jędrzak – Polacy najaktywniej pomagali Żydom w tych trudnych i ciemnych czasach historii.

Kolejnym zniesławieniem jest powielane kłamstwo katyńskie, czyli odpowiedzialność za wymordowanie naszych elit, za wymordowanie naszych oficerów, naszych żołnierzy. Dodała, że wynika to z rosyjskiej propagandy i przenoszenia odpowiedzialności na inny naród, żeby zatrzeć prawdę historyczną i uciec od odpowiedzialności.

IPN podjął się dekomunizacji przestrzeni publicznej w Polsce, czyli usuwania symboliki reżimów totalitarnych.

– Pan dr Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej, zintensyfikował proces dekomunizacji, który rozpoczął się w 2016 roku. Wówczas powstał w Instytucie Pamięci Narodowej pion upamiętniania i zaczęła się działalność usuwania z przestrzeni publicznej symboliki reżimów totalitarnych. Również usuwano nazwy ulic, które składały tak naprawdę rodzaj hołdu naszym opresorom, w tym wypadku Armii Czerwonej, a które uwłaczały owe nazwy ulic ofiarom i narodowi polskiemu. To był początek procesu dekomunizacji – usuwanie symboliki i zmiany ulic – zaznaczyła.

Jednak w związku z tym, że prezes IPN ubiega się o najwyższe stanowisko w państwie, obecna władza nasłała na Instytut kontrolerów z Najwyższej Izby Kontroli. Jak wskazała Agnieszka Jędrzak, ma to ogromny wpływ na działalność IPN. Co więcej, kontrola objęła nie tylko centralę Instytutu, ale również regionalne oddziały Instytutu Pamięci Narodowej.

radiomaryja.pl


źródło: radiomaryja.pl, 13 maja 2025

Autor: dj