60. rocznica śmierci Władysława Łukasiuka ps. "Młot" - najwybitniejszego partyzanta Podlasia
Treść
Są ludzie, o których nie wahamy się powiedzieć, że stanowią "sól ziemi", że są najlepszymi z najlepszych. Gdy mówimy o takich postaciach - związanych z partyzantką i z okresem walki o niepodległość, często mamy na myśli ludzi dzielnych. Jednak tak naprawdę ich wielkość wyznacza nie tylko odwaga osobista i poświęcenie, ale przede wszystkim - postawa służby i ofiarności wobec własnego państwa i Narodu. Takim człowiekiem, o którym jako historycy śmiało możemy powiedzieć, że był "solą ziemi podlaskiej", jest Władysław Łukasiuk pseudonim "Młot", którego imię przez lata wspominane było z szacunkiem przez mieszkańców Podlasia po obu stronach Bugu. Był symbolem oporu przeciw narzuconej Polakom obcej, komunistycznej władzy.
Na przestrzeni lat o "Młocie" i jego towarzyszach broni powiedziano i napisano wiele kłamstw, dlatego też warto przypomnieć podstawowe informacje na temat tego najsłynniejszego partyzanta Podlasia.
Władysław Łukasiuk urodził się 16 lutego 1906 r. we wsi Tokary, pow. Siedlce, w rodzinie chłopskiej, jako najstarszy z czworga dzieci Marcina i Marianny (z domu Swentkowskiej). Mimo że jego rodzice byli ludźmi prostymi, zadbali o wykształcenie pierworodnego syna. Po ukończeniu szkoły podstawowej w Tokarach uczył się w gimnazjum im. J. Kraszewskiego w Drohiczynie, a po krótkiej przerwie w 1923 r. spowodowanej trudną sytuacją rodzinną ponownie podjął naukę w prywatnym gimnazjum w Sokołowie Podlaskim. W efekcie ukończył 6 klas gimnazjum, co - jak na młodzieńca z niezamożnej rodziny wiejskiej - było wykształceniem znaczącym. Po zakończeniu edukacji pracował jako pisarz - buchalter w tartaku w Korczewie (pow. Siedlce). Nie uchylał się również od pracy społecznej i około 1927 r. został prezesem Ochotniczej Straży Pożarnej w rodzinnej wsi. W 1929 r. młody Łukasiuk został powołany do wojska. Służbę odbywał w 3. pułku strzelców konnych w Wołkowysku. Wykształcenie, dobra kondycja fizyczna i predyspozycje psychiczne stwarzały mu możliwość podoficerskiej, zawodowej kariery wojskowej, bardzo atrakcyjnej dla młodego chłopaka ze wsi. Niestety, podczas ujeżdżania konia na placu koszarowym uległ wypadkowi, doznając poważnych obrażeń głowy i złamania w kolanie lewej nogi. Po powrocie do zdrowia wyszedł z wojska w 1933 r. w stopniu plutonowego. Następstwem wypadku było jednak trwałe kalectwo - lewa noga na zawsze pozostała sztywna (dla człowieka żyjącego na wsi i prowadzącego gospodarkę było to wielkie utrudnienie). Życie toczyło się jednak dalej. Władysław Łukasiuk po zawarciu związku małżeńskiego z Jadwigą Oksiutówną osiedlił się w Mężeninie nad Bugiem (gm. Sarnaki, pow. Siedlce), skąd pochodziła jego żona. Miał z nią troje dzieci: synów Zbigniewa i Andrzeja (urodzonych w 1937 i 1939 r.) oraz córkę Martę (urodzoną w 1942 r.). Do wybuchu wojny pełnił funkcję zastępcy wójta gminy Sarnaki. Utrzymywał się z prowadzenia wiejskiego sklepiku, w którym miał prawo prowadzenia wyszynku, czyli sprzedaży alkoholu połączonej z możliwością konsumpcji na miejscu. Starostwo siedleckie wydzierżawiło mu także dwa odcinki rzeki Bug. Każdy, kto chciał tu łowić ryby lub uprawiać sporty wodne, musiał uzyskać zgodę Władysława Łukasiuka.
Tajna misja w Mężeninie
Istnieje uzasadnione przypuszczenie, że otrzymanie koncesji na prowadzenie sklepu - w którym skupiało się życie towarzyskie Mężenina - oraz dzierżawa odcinków Bugu wiązały się z pracą Władysława Łukasiuka na rzecz wywiadu. Niektórzy towarzysze broni z powojennej partyzantki oceniali na podstawie prowadzonych z nim rozmów, że pracował dla wywiadu (lub raczej kontrwywiadu) wojskowego. Natomiast jeden z badaczy historii Podlasia, Janusz W. Nowosielski, podaje, że: "starostwo siedleckie złożyło Łukasiukowi, człowiekowi o sprawdzonej w wojsku lojalności, propozycję pracy w wywiadzie na swoim terenie". Według tej wersji, byłby zatem raczej wywiadowcą policyjnym, a nie wojskowym. Ponieważ brak jest dokumentów dotyczących tej sprawy, pozostaje ona otwarta. Praca wywiadowcza Władysława Łukasiuka wiązała się z rozpracowywaniem środowisk komunizujących, podatnych na penetrację sowieckich służb specjalnych. W tym okresie dwór w Mężeninie został bowiem zakupiony przez Zakon Wszechświatowego Zjednoczonego Wolnomularstwa "Le Droit Humain" oraz Polskie Towarzystwo Teozoficzne, występujących pod oficjalnym szyldem "Spółdzielni dla prowadzenia kolonii letnich". We dworze odbywały się rytualne zebrania wolnomularskie (masońskie). Co roku w czerwcu organizowane były w Mężeninie zjazdy dla "braci" wyższych stopni wtajemniczenia. Nasuwa się tu refleksja, że wolnomularstwo, niezależnie od głoszonych - pozornie humanitarnych i wzniosłych - haseł na przestrzeni dziejów nigdy nic dobrego dla Polski nie zrobiło, wręcz przeciwnie, zawsze stawało się instrumentem działania dla wrogów wiary katolickiej i państwa polskiego. Tak było również w dwudziestoleciu międzywojennym. W mężenińskim dworze masońscy gospodarze udzielali gościny działaczom komunistycznym pracującym na szkodę niepodległego państwa polskiego (np. przebywał tu po wyjściu z więzienia członek KPP Włodzimierz Sokorski). Stałym gościem bywała w Mężeninie komunistyczna działaczka Wanda Wasilewska, która tak złowrogo zapisała się w historii Polski. Niektóre relacje wskazują na to, że właśnie rozpracowywanie Wasilewskiej było jednym z głównych zadań Władysława Łukasiuka.
Rozpracowywanie rakiet V-2
W wojnie obronnej 1939 r. Władysław Łukasiuk nie brał udziału, gdyż ze względu na swoje kalectwo nie został zmobilizowany do wojska. Natomiast od pierwszych miesięcy okupacji uczestniczył w konspiracyjnej pracy niepodległościowej. Już 4 lutego 1940 r. został zaprzysiężony jako żołnierz ZWZ (następnie AK). Występował pod pseudonimem "Młot II" (znany był jednak zazwyczaj po prostu jako "Młot"). Dowodził drużyną konspiracyjną z Mężenina wchodzącą w skład 8. kompanii utworzonej na terenie IX Ośrodka Sarnaki - Górki Obwodu AK Siedlce. Najpoważniejszym przedsięwzięciem organizacyjnym, w którym "Młot" uczestniczył ze swą drużyną, była "akcja V" polegająca na zbieraniu elementów niemieckich rakiet V-2 (słynnej "cudownej broni" Hitlera, która miała zmienić losy wojny). Od 20 kwietnia do 7 maja 1944 r. w rejonie Mężenina stwierdzono 19 prób ze wspomnianymi rakietami. Na ogół wybuchały w powietrzu (zbierano wówczas części), zaś w jednym przypadku rakieta, nie wybuchając, wpadła do Bugu. Została zabezpieczona i ukryta przez podkomendnych "Młota", a następnie jej istotne elementy drogą lotniczą dostarczono do Londynu. Można więc śmiało powiedzieć, że to m.in. dzięki "Młotowi" i jego żołnierzom alianci szybko poznali tajniki najnowszej broni III Rzeszy.
W oddziale "Szumnego"
"Młot" wraz ze swymi podkomendnymi został zmobilizowany do akcji "Burza", co automatycznie spowodowało ich dekonspirację wobec osób niezorganizowanych, w tym także wobec agentury komunistycznej. Po mężenińskich akowców grupa operacyjna NKWD przyjechała już 4 października 1944 roku. "Młot", nieobecny w domu, cudem uniknął aresztowania, inni mieli jednak mniej szczęścia. Od tego dnia nasz bohater zmuszony był do końca życia pozostawać w konspiracji. Wkrótce zebrała się wokół niego grupka podobnych mu "spalonych". Zimą na przełomie 1944 i 1945 r. "Młot" nawiązał pierwszy kontakt organizacyjny z Obwodem Bielsk Podlaski należącym do Białostockiego Okręgu AK. 18 marca 1945 r. patrol "Młota" wspólnie z bielskim oddziałem Tadeusza Chomki "Gerwazego" rozbił grupę operacyjną NKWD na drodze Mężenin - Figały, zadając jej wysokie straty i uwalniając kilkunastu aresztowanych. Wkrótce potem grupa "Młota" weszła w skład oddziału partyzanckiego AK - AKO Bielsk Podlaski dowodzonego przez ppor. Teodora Śmiałowskiego "Szumnego", gdzie "Młot" objął funkcję zastępcy komendanta i zarazem dowódcy pierwszego plutonu, który wyróżniał się bojowością na tle innych pododdziałów tej jednostki. W szeregach oddziału "Szumnego" "Młot" i jego żołnierze uczestniczyli w wielu udanych akcjach bojowych, m.in. w walce z grupą operacyjną NKWD, KBW i MO w rejonie Ostrożan. Najsłynniejszą akcją oddziału ppor. "Szumnego", w której pluton "Młota" odegrał główną rolę, było uderzenie 11 maja 1945 r. na kompanię 11. pułku KBW kwaterującą w Siemiatyczach (akcję wykonano w odwecie za zbrodnie popełniane przez KBW na ludności, zdobyto ponad 100 sztuk broni).
"Młot" podczas służby w oddziale "Szumnego" złożył egzamin Kursu Szkoły Podchorążych Rezerwy Piechoty zorganizowanego dla kadry dowódczej Obwodu Bielsk Podlaski (otrzymał stopień sierżanta podchorążego). Dwa miesiące później, w sierpniu 1945 r., został awansowany do stopnia podporucznika. Opinia na jego wniosku awansowym była sformułowana następująco: "W czasie akcji 'Burza' odznaczył się odwagą i inicjatywą. Następnie był dowódcą plutonu partyzanckiego, dokonał szeregu pomyślnych akcji, zlikwidował wielu szpiclów, był wzorem odwagi w walce". Kolejne awanse "Młota" do stopnia porucznika miały miejsce w październiku 1946 r., a do stopnia kapitana 11 listopada 1947 roku. W sierpniu 1945 r. został też odznaczony Krzyżem Walecznych.
Pod rozkazami "Łupaszki" w 6. Brygadzie Wileńskiej
Po śmierci ppor. "Szumnego" 26 lipca 1945 r. w walce z grupą operacyjną 1. Brygady Pancernej im. Bohaterów Westerplatte dowodzony przezeń oddział został rozformowany. Jednak "Młot" wraz ze swoim plutonem już kilka dni potem dołączył do 5. Brygady Wileńskiej AK, dowodzonej przez mjr. Zygmunta Szendzielarza "Łupaszkę". W sierpniu 1945 r. walczył zwycięsko wraz z 1. szwadronem por. Zygmunta Błażejewicza "Zygmunta" z komunistycznymi grupami operacyjnymi pod Sikorami, Zalesiem i w Miodusach Pokrzywnych (w tym ostatnim boju zniszczono ekspedycję karną NKWD terroryzującą ludność). Po demobilizacji 5. Brygady Wileńskiej Władysław Łukasiuk pozostał wraz z ppor. Lucjanem Minkiewiczem "Wiktorem" w polu - na czele oddziału kadrowego. Na zlecenie Obwodu WiN Bielsk Podlaski wykonał jesienią 1945 r. szereg udanych akcji bojowych (najbardziej spektakularną z nich był zwycięski bój z grupą operacyjną NKWD 30 listopada 1945 r. pod Łempicami). Od lutego 1946 r. oddział dowodzony przez "Wiktora" i "Młota" przeszedł ponownie pod rozkazy mjr. "Łupaszki" i otrzymał nazwę 6. Brygada Wileńska (stając się tym samym jednostką partyzancką eksterytorialnego Okręgu Wileńskiego AK).
W 6. Brygadzie Wileńskiej "Młot" początkowo pełnił funkcję zastępcy dowódcy (odpowiedzialnego za organizację zaplecza w terenie), zaś od 18 października 1946 r. mianowany został przez mjr. "Łupaszkę" jej dowódcą. Przez dalsze trzy lata dowodził brygadą, stale w polu, nawet w najtrudniejszych okresach. To, że oddziały "Młota" przez tyle lat utrzymały się w terenie, walcząc z całą machiną państwa komunistycznego, stało się możliwe głównie dzięki umiejętnej współpracy z miejscową ludnością, która widziała w nich swych obrońców przed bezprawiem "bezpieki" i przestępcami pospolitymi (jeden z pododdziałów "Młota", zwany żandarmerią, zajmował się głównie zwalczaniem złodziejstwa i bandytyzmu). Bez autentycznego poparcia ludności żaden oddział nie byłby w stanie utrzymać się w polu przez tyle lat! Wieś widziała w "Młocie" i jego podkomendnych jedynych obrońców przed terrorem i bezprawiem władz komunistycznych, a także przed spodziewaną kolektywizacją rolnictwa, której wszyscy się bali - wiedząc, że przyniesie, tak jak w Rosji - głód, terror, wywózki i śmierć.
Po tzw. amnestii 1947 r.
Komendant "Młot" dał swym podkomendnym możliwość wyboru - kto chciał, mógł wówczas odejść z oddziału. Większość żołnierzy pozostała jednak ze swym dowódcą, mając świadomość, iż nie będzie już miała drogi odwrotu "z lasu". Po "amnestii" "Młot" zbudował silną organizację terenową, włączając do niej pozostałości po strukturach AK-WiN oraz NSZ-NZW w powiatach: Bielsk Podlaski, Wysokie Mazowieckie, Sokołów Podlaski, Siedlce, Węgrów, Mińsk Mazowiecki, Ostrów Mazowiecka, a nawet Biała Podlaska. W Wysokomazowieckiem podporządkował się mu słynny dowódca oddziałów AK-WiN, kpt. Kazimierz Kamieński "Huzar", a w Sokołowskiem - por. Józef Małczuk "Brzask" z oddziałem Kazimierza Wyrozębskiego "Sokolika". W Bielskopodlaskiem siatkę terenową "Młota" tworzył Władysław Korzeniewski "Ryg".
Do najpoważniejszych operacji bojowych oddziałów "Młota" należy zaliczyć ciężkie walki prowadzone wspólnie z oddziałem PAS NZW kpt. Romualda Rajsa "Burego" w powiecie Wysokie Mazowieckie w kwietniu 1946 r. (Muzyły, Śliwowo - Czochania Góra), opanowanie Łosic i ciężkie walki z operacją przeciwpartyzancką w rejonie tego miasteczka w lipcu 1946 r., rozbicie szeregu posterunków MO jesienią 1946 r. (m.in. Sterdyń, Kosów Lacki, Prostyń, Łapy, Łosice, Janów), likwidację tzw. robotników z Chodakowa w grudniu 1946 r. (aktywistów PZPR oddelegowanych do pracy w PUBP Sokołów Podlaski przy fałszowaniu wyborów do Sejmu), rozbicie kolejnych posterunków MO w Międzylesiu, Brańsku, Wyszkach, Klukowie i Nurze zimą i wiosną 1947 r., rozbicie garnizonu KBW ochraniającego most na Bugu w marcu 1947 r., opanowanie Wisznic i Rossosza oraz walkę pod Utrówką w czerwcu 1947 r. oraz rozbicie grupy operacyjnej KBW pod Krynicami w lipcu 1947 roku. W 1948 r. oddziały "Młota" stoczyły szereg ciężkich i krwawych walk z obławami i grupami operacyjnymi UB i KBW (operacja "Z", do której komuniści rzucili kilka tysięcy funkcjonariuszy KBW, UB i MO). Poległo wówczas wielu partyzantów, a kilka oddziałów uległo zniszczeniu (m.in. szwadrony por. Waleriana Nowackiego "Bartosza" i por. Antoniego Borowika "Lecha"). Po rozbiciu głównych sił brygady wiosną-latem 1948 r. kpt. "Młot" raz jeszcze podjął próbę sformowania większej jednostki polowej, łącząc niedobitki 2. szwadronu "Bartosza" z oddziałem kpt. Kazimierza Kamieńskiego "Huzara" (łącznie około 30 żołnierzy w zwartym oddziale). Na ich czele stoczył kilka dalszych walk z obławami w powiecie Bielsk Podlaski. Jednak już w okresie wrzesień-październik 1948 r. oddział ten podzielony został na małe patrole, które miały większe szanse przetrwania zimy w warunkach bezustannych obław i operacji przeciwpartyzanckich prowadzonych przez UB i KBW. Sam komendant Władysław Łukasiuk skrył się w lasach rudzkich, gdzie przezimował na czele niedużego zespołu podkomendnych.
W tym czasie kpt. "Huzar" operował w powiecie Wysokie Mazowieckie na czele niedużego oddziału lotnego, a por. "Brzask" na nowo organizował siatkę i patrole partyzanckie na lewym brzegu Bugu, w powiecie sokołowskim i siedleckim. Wiosną "Młot" planował reorganizację i połączenie sił. Zamiaru tego nie zdołał jednak już zrealizować.
Dwa strzały z broni krótkiej
Władysław Łukasiuk zginął zupełnie nieoczekiwanie 27 czerwca 1949 r. na kolonii wsi Czaje Wólka, w przeddzień połączenia się z "Huzarem" w celu ponownego wyjścia w pole. Kapitan "Młot", nieuchwytny dla komunistów bohater Podlasia, za którego głowę bezpieka wyznaczyła 100 tys. złotych nagrody i przeciwko któremu "nastawiono" setki agentów i informatorów, zginął nie w walce, lecz z ręki jednego ze swych podkomendnych. Do dziś mamy problem z oceną opisanego powyżej zdarzenia. Na obecnym etapie badań musimy jednak poprzestać na przyjęciu tezy, że do tragedii zakończonej śmiercią "Młota" doszło w wyniku nieporozumienia, które możemy sobie wytłumaczyć jedynie skrajnym wyczerpaniem psychicznym "ostatnich leśnych". Zachował się protokół z obdukcji zwłok dokonanej w PUBP w Bielsku Podlaskim. Wynika z niego, że Władysław Łukasiuk został zabity dwoma strzałami z broni krótkiej. Jeden postrzał otrzymał w klatkę piersiową, drugi - w głowę. Pierwszy strzał spowodował wylew wewnętrzny, drugi - uszkodzenie mózgu. Śmierć musiała nastąpić bardzo szybko. Co funkcjonariusze UB zrobili z ciałem "Młota" - nie wiadomo. Miejsce ostatniego spoczynku najsłynniejszego partyzanta Podlasia do dziś pozostaje nieznane, nie wiemy, gdzie ubecy je zakopali. Śmierć "Młota" nie zakończyła walki ostatnich grup i patroli partyzanckich na Podlasiu. Komendę nad pozostałością 6. Brygady Wileńskiej AK objął kpt. Kazimierz Kamieński "Huzar". Odbudował i zreorganizował oddział, dzieląc go na szereg niedużych lotnych patroli i kontynuował walkę z komunistami do jesieni 1952 r. (został ujęty przez UB w wyniku prowokacji i zdrady tzw. V Komendy WiN, utworzonej przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego, i zamordowany 11 października 1953 r. w więzieniu w Białymstoku).
Człowiek legenda
To, co zostało napisane powyżej, charakteryzuje komendanta "Młota" przede wszystkim jako żołnierza i dowódcę jednostki partyzanckiej. Warto jednak wspomnieć o nim jako o człowieku. Najsłynniejszy partyzant Podlasia był znacznie starszy od swych podkomendnych, miał większe niż oni doświadczenie życiowe, na które składały się: służba wojskowa przed wojną, praca w wywiadzie państwowym przeciw komunistom w okresie międzywojennym, założenie rodziny, wreszcie długotrwała służba konspiracyjna w ZWZ-AK. Z rozmów, które przeprowadziliśmy z osobami znającymi go, zwłaszcza z jego żołnierzami, wyłania się bardzo interesujący obraz. Był człowiekiem solidnym, odpowiedzialnym i opanowanym, mającym przy tym doskonały instynkt partyzancki. Wyróżniała go mocno zarysowana osobowość i bardzo silny charakter. Odbiciem jego rzetelności w sprawach codziennych jest drobiazgowo prowadzona księgowość 6. Brygady Wileńskiej (nie było mowy o lekkomyślnym szafowaniu ciężko zdobywanymi środkami finansowymi). Z zachowanych dokumentów wynika, że Władysław Łukasiuk cały czas troszczył się o rodzinę, która narażona była na represje bezpieki (wśród zapisków o wydatkach - "na krzyż dla poległych", "na adwokata dla aresztowanych", "na żywność dla patrolu" - znajdujemy zapisy, takie jak: "buciki dla Martusi").
Jego żona Jadwiga, mimo że nie należała do organizacji podziemnej i zajmowała się wychowaniem dzieci, została skazana na 10 lat ciężkiego więzienia (gdy odzyskała wolność, odszukała dzieci i zadbała o ich dalsze wychowanie; cała trójka ma wyższe wykształcenie!). Osobiście Władysław Łukasiuk był bardzo odważny. Miał doskonały kontakt z podwładnymi, dla których stanowił niekwestionowany autorytet. Pomimo kalectwa zawsze maszerował z oddziałem. Starzy mieszkańcy Podlasia pamiętają, że poruszanie się sprawiało mu trudność, często opierał się na używanym przez siebie dziesięciostrzałowym karabinie SWT (tzw. samozariadce). Z pozornie niewyróżniającego się niczym szczególnym terenowego dowódcy niskiego szczebla w ciągu kilku lat "wyrósł" na najwybitniejszego partyzanta Podlasia. Jego autorytetowi ulegali najlepsi partyzanci i konspiratorzy, zdecydowani na kontynuowanie zbrojnej walki o niepodległość po amnestii lutowej 1947 r. - kpt. "Huzar", por. "Brzask", plut. "Sokolik", plut. Ryg" i inni. Cenił go i bardzo się z nim liczył sam major "Łupaszka". Władysława Łukasiuka charakteryzował poprawny stosunek do ludności, bez względu na pochodzenie narodowe, stanowe czy religijne. W oddziale rekrutującym się głównie z ludności wiejskiej i małomiasteczkowej służyli zgodnie zarówno żołnierze pochodzenia drobnoszlacheckiego, jak i włościańskiego; w tym także prawosławni. Dbałość o ludność (przejawiająca się m.in. w skutecznym zwalczaniu bandytyzmu i złodziejstwa), dyscyplina panująca w 6. Brygadzie, a także konsekwencja w walce z kolejnymi okupantami sprawiły, że jeszcze za życia stał się wśród ludności Podlasia postacią niezwykle popularną, można powiedzieć - legendarną. Wśród podkomendnych był niezwykle lubiany i szanowany. Z kolei władze komunistyczne przez pół wieku budowały oszczerczą "czarną legendę" "Młota", której pokłosie zbieramy do dziś. Dla współczesnych historyków kpt. Władysław Łukasiuk "Młot" jawi się po latach urzędowych kłamstw jako ktoś doprawdy niezwykły. Podejmując próbę scharakteryzowania go, można o nim śmiało powiedzieć: dobry obywatel, odważny żołnierz, świetny oficer obdarzony charyzmą i naturalnymi zdolnościami przywódczymi, a także - a może przede wszystkim - uczciwy i szlachetny człowiek. Nie zawahał się stanąć w obronie wartości najwyższych - niepodległości swej Ojczyzny, wiary przodków i wolności człowieka, choć przyszło mu walczyć z dwoma najstraszniejszymi, nieludzkimi systemami - hitleryzmem i komunizmem.
Przez oddziały "Młota" przewinęło się łącznie około 300 żołnierzy walczących w polu z bronią w ręku (nie licząc setek uczestników siatki terenowej). Ponad 140 zginęło w walce, w katowniach UB lub przed lufami plutonów egzekucyjnych. Pozostali w większości przeszli przez okrutne śledztwa i odbyli wieloletnie wyroki więzienia. Dziś żyją już tylko nieliczni. Spośród dowódców pododdziałów podlegających "Młotowi" nie przeżył ani jeden. Stało się tak, jak zapisano w jednej z ulotek 6. Brygady Wileńskiej: "Do ostatniego legniemy, by wyrzucić precz z naszej Ojczyzny Sowietów".
Dr Tomasz Łabuszewski, Kazimierz Krajewski
Dr Tomasz Łabuszewski i Kazimierz Krajewski są pracownikami Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN w Warszawie.
Msza św. w intencji śp. Władysława Łukasiuka w 60. rocznicę jego śmierci zostanie odprawiona w najbliższą sobotę w Czajach Wólce koło Ciechanowca o godzinie 12.00.
"Nasz Dziennik" 2009-06-25
Autor: wa