60. rocznica śmierci Władysława Łukasiuka ps. "Młot" - najwybitniejszego partyzanta Podlasia
Treść
Są ludzie, o których nie wahamy się powiedzieć, że stanowią "sól ziemi", że  są najlepszymi z najlepszych. Gdy mówimy o takich postaciach - związanych z  partyzantką i z okresem walki o niepodległość, często mamy na myśli ludzi  dzielnych. Jednak tak naprawdę ich wielkość wyznacza nie tylko odwaga osobista i  poświęcenie, ale przede wszystkim - postawa służby i ofiarności wobec własnego  państwa i Narodu. Takim człowiekiem, o którym jako historycy śmiało możemy  powiedzieć, że był "solą ziemi podlaskiej", jest Władysław Łukasiuk pseudonim  "Młot", którego imię przez lata wspominane było z szacunkiem przez mieszkańców  Podlasia po obu stronach Bugu. Był symbolem oporu przeciw narzuconej Polakom  obcej, komunistycznej władzy.
Na przestrzeni lat o "Młocie" i jego  towarzyszach broni powiedziano i napisano wiele kłamstw, dlatego też warto  przypomnieć podstawowe informacje na temat tego najsłynniejszego partyzanta  Podlasia. 
Władysław Łukasiuk urodził się 16 lutego 1906 r. we wsi Tokary,  pow. Siedlce, w rodzinie chłopskiej, jako najstarszy z czworga dzieci Marcina i  Marianny (z domu Swentkowskiej). Mimo że jego rodzice byli ludźmi prostymi,  zadbali o wykształcenie pierworodnego syna. Po ukończeniu szkoły podstawowej w  Tokarach uczył się w gimnazjum im. J. Kraszewskiego w Drohiczynie, a po krótkiej  przerwie w 1923 r. spowodowanej trudną sytuacją rodzinną ponownie podjął naukę w  prywatnym gimnazjum w Sokołowie Podlaskim. W efekcie ukończył 6 klas gimnazjum,  co - jak na młodzieńca z niezamożnej rodziny wiejskiej - było wykształceniem  znaczącym. Po zakończeniu edukacji pracował jako pisarz - buchalter w tartaku w  Korczewie (pow. Siedlce). Nie uchylał się również od pracy społecznej i około  1927 r. został prezesem Ochotniczej Straży Pożarnej w rodzinnej wsi. W 1929 r.  młody Łukasiuk został powołany do wojska. Służbę odbywał w 3. pułku strzelców  konnych w Wołkowysku. Wykształcenie, dobra kondycja fizyczna i predyspozycje  psychiczne stwarzały mu możliwość podoficerskiej, zawodowej kariery wojskowej,  bardzo atrakcyjnej dla młodego chłopaka ze wsi. Niestety, podczas ujeżdżania  konia na placu koszarowym uległ wypadkowi, doznając poważnych obrażeń głowy i  złamania w kolanie lewej nogi. Po powrocie do zdrowia wyszedł z wojska w 1933 r.  w stopniu plutonowego. Następstwem wypadku było jednak trwałe kalectwo - lewa  noga na zawsze pozostała sztywna (dla człowieka żyjącego na wsi i prowadzącego  gospodarkę było to wielkie utrudnienie). Życie toczyło się jednak dalej.  Władysław Łukasiuk po zawarciu związku małżeńskiego z Jadwigą Oksiutówną  osiedlił się w Mężeninie nad Bugiem (gm. Sarnaki, pow. Siedlce), skąd pochodziła  jego żona. Miał z nią troje dzieci: synów Zbigniewa i Andrzeja (urodzonych w  1937 i 1939 r.) oraz córkę Martę (urodzoną w 1942 r.). Do wybuchu wojny pełnił  funkcję zastępcy wójta gminy Sarnaki. Utrzymywał się z prowadzenia wiejskiego  sklepiku, w którym miał prawo prowadzenia wyszynku, czyli sprzedaży alkoholu  połączonej z możliwością konsumpcji na miejscu. Starostwo siedleckie  wydzierżawiło mu także dwa odcinki rzeki Bug. Każdy, kto chciał tu łowić ryby  lub uprawiać sporty wodne, musiał uzyskać zgodę Władysława Łukasiuka.  
Tajna misja w Mężeninie
Istnieje uzasadnione przypuszczenie,  że otrzymanie koncesji na prowadzenie sklepu - w którym skupiało się życie  towarzyskie Mężenina - oraz dzierżawa odcinków Bugu wiązały się z pracą  Władysława Łukasiuka na rzecz wywiadu. Niektórzy towarzysze broni z powojennej  partyzantki oceniali na podstawie prowadzonych z nim rozmów, że pracował dla  wywiadu (lub raczej kontrwywiadu) wojskowego. Natomiast jeden z badaczy historii  Podlasia, Janusz W. Nowosielski, podaje, że: "starostwo siedleckie złożyło  Łukasiukowi, człowiekowi o sprawdzonej w wojsku lojalności, propozycję pracy w  wywiadzie na swoim terenie". Według tej wersji, byłby zatem raczej wywiadowcą  policyjnym, a nie wojskowym. Ponieważ brak jest dokumentów dotyczących tej  sprawy, pozostaje ona otwarta. Praca wywiadowcza Władysława Łukasiuka wiązała  się z rozpracowywaniem środowisk komunizujących, podatnych na penetrację  sowieckich służb specjalnych. W tym okresie dwór w Mężeninie został bowiem  zakupiony przez Zakon Wszechświatowego Zjednoczonego Wolnomularstwa "Le Droit  Humain" oraz Polskie Towarzystwo Teozoficzne, występujących pod oficjalnym  szyldem "Spółdzielni dla prowadzenia kolonii letnich". We dworze odbywały się  rytualne zebrania wolnomularskie (masońskie). Co roku w czerwcu organizowane  były w Mężeninie zjazdy dla "braci" wyższych stopni wtajemniczenia. Nasuwa się  tu refleksja, że wolnomularstwo, niezależnie od głoszonych - pozornie  humanitarnych i wzniosłych - haseł na przestrzeni dziejów nigdy nic dobrego dla  Polski nie zrobiło, wręcz przeciwnie, zawsze stawało się instrumentem działania  dla wrogów wiary katolickiej i państwa polskiego. Tak było również w  dwudziestoleciu międzywojennym. W mężenińskim dworze masońscy gospodarze  udzielali gościny działaczom komunistycznym pracującym na szkodę niepodległego  państwa polskiego (np. przebywał tu po wyjściu z więzienia członek KPP  Włodzimierz Sokorski). Stałym gościem bywała w Mężeninie komunistyczna  działaczka Wanda Wasilewska, która tak złowrogo zapisała się w historii Polski.  Niektóre relacje wskazują na to, że właśnie rozpracowywanie Wasilewskiej było  jednym z głównych zadań Władysława Łukasiuka. 
Rozpracowywanie rakiet  V-2
W wojnie obronnej 1939 r. Władysław Łukasiuk nie brał udziału, gdyż  ze względu na swoje kalectwo nie został zmobilizowany do wojska. Natomiast od  pierwszych miesięcy okupacji uczestniczył w konspiracyjnej pracy  niepodległościowej. Już 4 lutego 1940 r. został zaprzysiężony jako żołnierz ZWZ  (następnie AK). Występował pod pseudonimem "Młot II" (znany był jednak zazwyczaj  po prostu jako "Młot"). Dowodził drużyną konspiracyjną z Mężenina wchodzącą w  skład 8. kompanii utworzonej na terenie IX Ośrodka Sarnaki - Górki Obwodu AK  Siedlce. Najpoważniejszym przedsięwzięciem organizacyjnym, w którym "Młot"  uczestniczył ze swą drużyną, była "akcja V" polegająca na zbieraniu elementów  niemieckich rakiet V-2 (słynnej "cudownej broni" Hitlera, która miała zmienić  losy wojny). Od 20 kwietnia do 7 maja 1944 r. w rejonie Mężenina stwierdzono 19  prób ze wspomnianymi rakietami. Na ogół wybuchały w powietrzu (zbierano wówczas  części), zaś w jednym przypadku rakieta, nie wybuchając, wpadła do Bugu. Została  zabezpieczona i ukryta przez podkomendnych "Młota", a następnie jej istotne  elementy drogą lotniczą dostarczono do Londynu. Można więc śmiało powiedzieć, że  to m.in. dzięki "Młotowi" i jego żołnierzom alianci szybko poznali tajniki  najnowszej broni III Rzeszy.
W oddziale "Szumnego"
"Młot" wraz  ze swymi podkomendnymi został zmobilizowany do akcji "Burza", co automatycznie  spowodowało ich dekonspirację wobec osób niezorganizowanych, w tym także wobec  agentury komunistycznej. Po mężenińskich akowców grupa operacyjna NKWD  przyjechała już 4 października 1944 roku. "Młot", nieobecny w domu, cudem  uniknął aresztowania, inni mieli jednak mniej szczęścia. Od tego dnia nasz  bohater zmuszony był do końca życia pozostawać w konspiracji. Wkrótce zebrała  się wokół niego grupka podobnych mu "spalonych". Zimą na przełomie 1944 i 1945  r. "Młot" nawiązał pierwszy kontakt organizacyjny z Obwodem Bielsk Podlaski  należącym do Białostockiego Okręgu AK. 18 marca 1945 r. patrol "Młota" wspólnie  z bielskim oddziałem Tadeusza Chomki "Gerwazego" rozbił grupę operacyjną NKWD na  drodze Mężenin - Figały, zadając jej wysokie straty i uwalniając kilkunastu  aresztowanych. Wkrótce potem grupa "Młota" weszła w skład oddziału  partyzanckiego AK - AKO Bielsk Podlaski dowodzonego przez ppor. Teodora  Śmiałowskiego "Szumnego", gdzie "Młot" objął funkcję zastępcy komendanta i  zarazem dowódcy pierwszego plutonu, który wyróżniał się bojowością na tle innych  pododdziałów tej jednostki. W szeregach oddziału "Szumnego" "Młot" i jego  żołnierze uczestniczyli w wielu udanych akcjach bojowych, m.in. w walce z grupą  operacyjną NKWD, KBW i MO w rejonie Ostrożan. Najsłynniejszą akcją oddziału  ppor. "Szumnego", w której pluton "Młota" odegrał główną rolę, było uderzenie 11  maja 1945 r. na kompanię 11. pułku KBW kwaterującą w Siemiatyczach (akcję  wykonano w odwecie za zbrodnie popełniane przez KBW na ludności, zdobyto ponad  100 sztuk broni). 
"Młot" podczas służby w oddziale "Szumnego" złożył egzamin  Kursu Szkoły Podchorążych Rezerwy Piechoty zorganizowanego dla kadry dowódczej  Obwodu Bielsk Podlaski (otrzymał stopień sierżanta podchorążego). Dwa miesiące  później, w sierpniu 1945 r., został awansowany do stopnia podporucznika. Opinia  na jego wniosku awansowym była sformułowana następująco: "W czasie akcji 'Burza'  odznaczył się odwagą i inicjatywą. Następnie był dowódcą plutonu partyzanckiego,  dokonał szeregu pomyślnych akcji, zlikwidował wielu szpiclów, był wzorem odwagi  w walce". Kolejne awanse "Młota" do stopnia porucznika miały miejsce w  październiku 1946 r., a do stopnia kapitana 11 listopada 1947 roku. W sierpniu  1945 r. został też odznaczony Krzyżem Walecznych.
Pod rozkazami  "Łupaszki" w 6. Brygadzie Wileńskiej
Po śmierci ppor. "Szumnego" 26 lipca  1945 r. w walce z grupą operacyjną 1. Brygady Pancernej im. Bohaterów  Westerplatte dowodzony przezeń oddział został rozformowany. Jednak "Młot" wraz  ze swoim plutonem już kilka dni potem dołączył do 5. Brygady Wileńskiej AK,  dowodzonej przez mjr. Zygmunta Szendzielarza "Łupaszkę". W sierpniu 1945 r.  walczył zwycięsko wraz z 1. szwadronem por. Zygmunta Błażejewicza "Zygmunta" z  komunistycznymi grupami operacyjnymi pod Sikorami, Zalesiem i w Miodusach  Pokrzywnych (w tym ostatnim boju zniszczono ekspedycję karną NKWD terroryzującą  ludność). Po demobilizacji 5. Brygady Wileńskiej Władysław Łukasiuk pozostał  wraz z ppor. Lucjanem Minkiewiczem "Wiktorem" w polu - na czele oddziału  kadrowego. Na zlecenie Obwodu WiN Bielsk Podlaski wykonał jesienią 1945 r.  szereg udanych akcji bojowych (najbardziej spektakularną z nich był zwycięski  bój z grupą operacyjną NKWD 30 listopada 1945 r. pod Łempicami). Od lutego 1946  r. oddział dowodzony przez "Wiktora" i "Młota" przeszedł ponownie pod rozkazy  mjr. "Łupaszki" i otrzymał nazwę 6. Brygada Wileńska (stając się tym samym  jednostką partyzancką eksterytorialnego Okręgu Wileńskiego AK). 
W 6.  Brygadzie Wileńskiej "Młot" początkowo pełnił funkcję zastępcy dowódcy  (odpowiedzialnego za organizację zaplecza w terenie), zaś od 18 października  1946 r. mianowany został przez mjr. "Łupaszkę" jej dowódcą. Przez dalsze trzy  lata dowodził brygadą, stale w polu, nawet w najtrudniejszych okresach. To, że  oddziały "Młota" przez tyle lat utrzymały się w terenie, walcząc z całą machiną  państwa komunistycznego, stało się możliwe głównie dzięki umiejętnej współpracy  z miejscową ludnością, która widziała w nich swych obrońców przed bezprawiem  "bezpieki" i przestępcami pospolitymi (jeden z pododdziałów "Młota", zwany  żandarmerią, zajmował się głównie zwalczaniem złodziejstwa i bandytyzmu). Bez  autentycznego poparcia ludności żaden oddział nie byłby w stanie utrzymać się w  polu przez tyle lat! Wieś widziała w "Młocie" i jego podkomendnych jedynych  obrońców przed terrorem i bezprawiem władz komunistycznych, a także przed  spodziewaną kolektywizacją rolnictwa, której wszyscy się bali - wiedząc, że  przyniesie, tak jak w Rosji - głód, terror, wywózki i śmierć.
Po tzw.  amnestii 1947 r. 
Komendant "Młot" dał swym podkomendnym możliwość wyboru  - kto chciał, mógł wówczas odejść z oddziału. Większość żołnierzy pozostała  jednak ze swym dowódcą, mając świadomość, iż nie będzie już miała drogi odwrotu  "z lasu". Po "amnestii" "Młot" zbudował silną organizację terenową, włączając do  niej pozostałości po strukturach AK-WiN oraz NSZ-NZW w powiatach: Bielsk  Podlaski, Wysokie Mazowieckie, Sokołów Podlaski, Siedlce, Węgrów, Mińsk  Mazowiecki, Ostrów Mazowiecka, a nawet Biała Podlaska. W Wysokomazowieckiem  podporządkował się mu słynny dowódca oddziałów AK-WiN, kpt. Kazimierz Kamieński  "Huzar", a w Sokołowskiem - por. Józef Małczuk "Brzask" z oddziałem Kazimierza  Wyrozębskiego "Sokolika". W Bielskopodlaskiem siatkę terenową "Młota" tworzył  Władysław Korzeniewski "Ryg".
Do najpoważniejszych operacji bojowych  oddziałów "Młota" należy zaliczyć ciężkie walki prowadzone wspólnie z oddziałem  PAS NZW kpt. Romualda Rajsa "Burego" w powiecie Wysokie Mazowieckie w kwietniu  1946 r. (Muzyły, Śliwowo - Czochania Góra), opanowanie Łosic i ciężkie walki z  operacją przeciwpartyzancką w rejonie tego miasteczka w lipcu 1946 r., rozbicie  szeregu posterunków MO jesienią 1946 r. (m.in. Sterdyń, Kosów Lacki, Prostyń,  Łapy, Łosice, Janów), likwidację tzw. robotników z Chodakowa w grudniu 1946 r.  (aktywistów PZPR oddelegowanych do pracy w PUBP Sokołów Podlaski przy  fałszowaniu wyborów do Sejmu), rozbicie kolejnych posterunków MO w Międzylesiu,  Brańsku, Wyszkach, Klukowie i Nurze zimą i wiosną 1947 r., rozbicie garnizonu  KBW ochraniającego most na Bugu w marcu 1947 r., opanowanie Wisznic i Rossosza  oraz walkę pod Utrówką w czerwcu 1947 r. oraz rozbicie grupy operacyjnej KBW pod  Krynicami w lipcu 1947 roku. W 1948 r. oddziały "Młota" stoczyły szereg ciężkich  i krwawych walk z obławami i grupami operacyjnymi UB i KBW (operacja "Z", do  której komuniści rzucili kilka tysięcy funkcjonariuszy KBW, UB i MO). Poległo  wówczas wielu partyzantów, a kilka oddziałów uległo zniszczeniu (m.in. szwadrony  por. Waleriana Nowackiego "Bartosza" i por. Antoniego Borowika "Lecha"). Po  rozbiciu głównych sił brygady wiosną-latem 1948 r. kpt. "Młot" raz jeszcze  podjął próbę sformowania większej jednostki polowej, łącząc niedobitki 2.  szwadronu "Bartosza" z oddziałem kpt. Kazimierza Kamieńskiego "Huzara" (łącznie  około 30 żołnierzy w zwartym oddziale). Na ich czele stoczył kilka dalszych walk  z obławami w powiecie Bielsk Podlaski. Jednak już w okresie wrzesień-październik  1948 r. oddział ten podzielony został na małe patrole, które miały większe  szanse przetrwania zimy w warunkach bezustannych obław i operacji  przeciwpartyzanckich prowadzonych przez UB i KBW. Sam komendant Władysław  Łukasiuk skrył się w lasach rudzkich, gdzie przezimował na czele niedużego  zespołu podkomendnych.
W tym czasie kpt. "Huzar" operował w powiecie Wysokie  Mazowieckie na czele niedużego oddziału lotnego, a por. "Brzask" na nowo  organizował siatkę i patrole partyzanckie na lewym brzegu Bugu, w powiecie  sokołowskim i siedleckim. Wiosną "Młot" planował reorganizację i połączenie sił.  Zamiaru tego nie zdołał jednak już zrealizować. 
Dwa strzały z broni  krótkiej 
Władysław Łukasiuk zginął zupełnie nieoczekiwanie 27 czerwca  1949 r. na kolonii wsi Czaje Wólka, w przeddzień połączenia się z "Huzarem" w  celu ponownego wyjścia w pole. Kapitan "Młot", nieuchwytny dla komunistów  bohater Podlasia, za którego głowę bezpieka wyznaczyła 100 tys. złotych nagrody  i przeciwko któremu "nastawiono" setki agentów i informatorów, zginął nie w  walce, lecz z ręki jednego ze swych podkomendnych. Do dziś mamy problem z oceną  opisanego powyżej zdarzenia. Na obecnym etapie badań musimy jednak poprzestać na  przyjęciu tezy, że do tragedii zakończonej śmiercią "Młota" doszło w wyniku  nieporozumienia, które możemy sobie wytłumaczyć jedynie skrajnym wyczerpaniem  psychicznym "ostatnich leśnych". Zachował się protokół z obdukcji zwłok  dokonanej w PUBP w Bielsku Podlaskim. Wynika z niego, że Władysław Łukasiuk  został zabity dwoma strzałami z broni krótkiej. Jeden postrzał otrzymał w klatkę  piersiową, drugi - w głowę. Pierwszy strzał spowodował wylew wewnętrzny, drugi -  uszkodzenie mózgu. Śmierć musiała nastąpić bardzo szybko. Co funkcjonariusze UB  zrobili z ciałem "Młota" - nie wiadomo. Miejsce ostatniego spoczynku  najsłynniejszego partyzanta Podlasia do dziś pozostaje nieznane, nie wiemy,  gdzie ubecy je zakopali. Śmierć "Młota" nie zakończyła walki ostatnich grup i  patroli partyzanckich na Podlasiu. Komendę nad pozostałością 6. Brygady  Wileńskiej AK objął kpt. Kazimierz Kamieński "Huzar". Odbudował i zreorganizował  oddział, dzieląc go na szereg niedużych lotnych patroli i kontynuował walkę z  komunistami do jesieni 1952 r. (został ujęty przez UB w wyniku prowokacji i  zdrady tzw. V Komendy WiN, utworzonej przez Ministerstwo Bezpieczeństwa  Publicznego, i zamordowany 11 października 1953 r. w więzieniu w  Białymstoku).
Człowiek legenda
To, co zostało napisane powyżej,  charakteryzuje komendanta "Młota" przede wszystkim jako żołnierza i dowódcę  jednostki partyzanckiej. Warto jednak wspomnieć o nim jako o człowieku.  Najsłynniejszy partyzant Podlasia był znacznie starszy od swych podkomendnych,  miał większe niż oni doświadczenie życiowe, na które składały się: służba  wojskowa przed wojną, praca w wywiadzie państwowym przeciw komunistom w okresie  międzywojennym, założenie rodziny, wreszcie długotrwała służba konspiracyjna w  ZWZ-AK. Z rozmów, które przeprowadziliśmy z osobami znającymi go, zwłaszcza z  jego żołnierzami, wyłania się bardzo interesujący obraz. Był człowiekiem  solidnym, odpowiedzialnym i opanowanym, mającym przy tym doskonały instynkt  partyzancki. Wyróżniała go mocno zarysowana osobowość i bardzo silny charakter.  Odbiciem jego rzetelności w sprawach codziennych jest drobiazgowo prowadzona  księgowość 6. Brygady Wileńskiej (nie było mowy o lekkomyślnym szafowaniu ciężko  zdobywanymi środkami finansowymi). Z zachowanych dokumentów wynika, że Władysław  Łukasiuk cały czas troszczył się o rodzinę, która narażona była na represje  bezpieki (wśród zapisków o wydatkach - "na krzyż dla poległych", "na adwokata  dla aresztowanych", "na żywność dla patrolu" - znajdujemy zapisy, takie jak:  "buciki dla Martusi"). 
Jego żona Jadwiga, mimo że nie należała do  organizacji podziemnej i zajmowała się wychowaniem dzieci, została skazana na 10  lat ciężkiego więzienia (gdy odzyskała wolność, odszukała dzieci i zadbała o ich  dalsze wychowanie; cała trójka ma wyższe wykształcenie!). Osobiście Władysław  Łukasiuk był bardzo odważny. Miał doskonały kontakt z podwładnymi, dla których  stanowił niekwestionowany autorytet. Pomimo kalectwa zawsze maszerował z  oddziałem. Starzy mieszkańcy Podlasia pamiętają, że poruszanie się sprawiało mu  trudność, często opierał się na używanym przez siebie dziesięciostrzałowym  karabinie SWT (tzw. samozariadce). Z pozornie niewyróżniającego się niczym  szczególnym terenowego dowódcy niskiego szczebla w ciągu kilku lat "wyrósł" na  najwybitniejszego partyzanta Podlasia. Jego autorytetowi ulegali najlepsi  partyzanci i konspiratorzy, zdecydowani na kontynuowanie zbrojnej walki o  niepodległość po amnestii lutowej 1947 r. - kpt. "Huzar", por. "Brzask", plut.  "Sokolik", plut. Ryg" i inni. Cenił go i bardzo się z nim liczył sam major  "Łupaszka". Władysława Łukasiuka charakteryzował poprawny stosunek do ludności,  bez względu na pochodzenie narodowe, stanowe czy religijne. W oddziale  rekrutującym się głównie z ludności wiejskiej i małomiasteczkowej służyli  zgodnie zarówno żołnierze pochodzenia drobnoszlacheckiego, jak i włościańskiego;  w tym także prawosławni. Dbałość o ludność (przejawiająca się m.in. w skutecznym  zwalczaniu bandytyzmu i złodziejstwa), dyscyplina panująca w 6. Brygadzie, a  także konsekwencja w walce z kolejnymi okupantami sprawiły, że jeszcze za życia  stał się wśród ludności Podlasia postacią niezwykle popularną, można powiedzieć  - legendarną. Wśród podkomendnych był niezwykle lubiany i szanowany. Z kolei  władze komunistyczne przez pół wieku budowały oszczerczą "czarną legendę"  "Młota", której pokłosie zbieramy do dziś. Dla współczesnych historyków kpt.  Władysław Łukasiuk "Młot" jawi się po latach urzędowych kłamstw jako ktoś  doprawdy niezwykły. Podejmując próbę scharakteryzowania go, można o nim śmiało  powiedzieć: dobry obywatel, odważny żołnierz, świetny oficer obdarzony charyzmą  i naturalnymi zdolnościami przywódczymi, a także - a może przede wszystkim -  uczciwy i szlachetny człowiek. Nie zawahał się stanąć w obronie wartości  najwyższych - niepodległości swej Ojczyzny, wiary przodków i wolności człowieka,  choć przyszło mu walczyć z dwoma najstraszniejszymi, nieludzkimi systemami -  hitleryzmem i komunizmem.
Przez oddziały "Młota" przewinęło się łącznie około  300 żołnierzy walczących w polu z bronią w ręku (nie licząc setek uczestników  siatki terenowej). Ponad 140 zginęło w walce, w katowniach UB lub przed lufami  plutonów egzekucyjnych. Pozostali w większości przeszli przez okrutne śledztwa i  odbyli wieloletnie wyroki więzienia. Dziś żyją już tylko nieliczni. Spośród  dowódców pododdziałów podlegających "Młotowi" nie przeżył ani jeden. Stało się  tak, jak zapisano w jednej z ulotek 6. Brygady Wileńskiej: "Do ostatniego  legniemy, by wyrzucić precz z naszej Ojczyzny Sowietów".
Dr Tomasz  Łabuszewski, Kazimierz Krajewski
Dr Tomasz Łabuszewski i Kazimierz  Krajewski są pracownikami Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN w  Warszawie. 
Msza św. w intencji śp. Władysława Łukasiuka w 60. rocznicę  jego śmierci zostanie odprawiona w najbliższą sobotę w Czajach Wólce koło  Ciechanowca o godzinie 12.00.
"Nasz Dziennik" 2009-06-25
Autor: wa
 
                    