Przejdź do treści
Przejdź do stopki

20-lecie krakowskiego oddziału Związku Sybiraków

Treść

Już od dwóch dekad działa pod Wawelem liczne wciąż grono osób, które doświadczyły tragicznego losu zesłańca. W tym miesiącu mija dokładnie 20 lat od powstania krakowskiego oddziału Związku Sybiraków, co nastąpiło 13 maja 1989 roku. Okrągła rocznica zbiegła się w czasie z 90. rocznicą urodzin Wiesława Krawczyńskiego - współzałożyciela oddziału i jego pierwszego prezesa, autora wielu zbiorów wierszy upamiętniających syberyjski los Polaków.

Z tej okazji w krakowskim klasztorze Ojców Kapucynów zorganizowano uroczystość, która poprzedzona została Eucharystią sprawowaną w zabytkowej kaplicy Matki Bożej Loretańskiej przez o. Jerzego Pająka OFMCap. - kapelana środowisk kombatanckich w archidiecezji krakowskiej. Łączność krakowskich sybiraków ze słynącym z pięknych tradycji historycznych i patriotycznych Zakonem Kapucynów nie jest przypadkowa. Tutaj działał bowiem znany sybirak - ojciec Albin Janocha OFMCap., który spędził na zesłaniu 17 długich lat i wrócił do Polski tym samym transportem, co późniejszy pierwszy prezes Związku Sybiraków w Krakowie. Zadzierzgnięta przyjaźń zaowocowała m.in. wmurowaniem i odsłonięciem 17 września 1989 r. w krużgankach Domku Loretańskiego pierwszej w Polsce tablicy poświęconej pamięci rozstrzelanych, zamordowanych i zamęczonych w łagrach i na zesłaniu Polaków. Wspomniała o tym wygłaszająca okolicznościowe słowo Aleksandra Szemioth, wiceprezes krakowskiego oddziału Związku Sybiraków, która sięgając do jego genezy, przypomniała, że dzięki inicjatywie dwóch osób - Wiesława Krawczyńskiego i Tadeusza Wilczyńskiego, doszło do powstania licznego oddziału Związku Sybiraków w podwawelskim grodzie. - To właśnie na apel ogłoszony w lokalnej prasie, od lutego 1989 r. do maja 1989 r., do Związku zgłosiło się prawie dwa tysiące osób, co w Krakowie, tak dalekim od Kresów, gdzie rozgrywały się dramatyczne wydarzenia, było - przynajmniej dla mnie - pewnym zaskoczeniem - mówiła Aleksandra Szemioth. 13 maja 1989 r. w budynku Wyższej Szkoły Pedagogicznej odbyło się I Walne Zebranie, a na prezesa zarządu oddziału wybrany został Wiesław Krawczyński, który pełnił swą funkcję do czerwca 1992 roku. - W czasie tej kadencji powstały wszystkie nasze dotychczasowe tradycje, obchody różnych uroczystości, sposoby działań, sztandar Związku. Jesteśmy za to bardzo wdzięczni - powiedziała wiceprezes oddziału ZS, dodając, że działalność Krawczyńskiego nie skończyła się w Krakowie, gdyż wkrótce został on powołany do Zarządu Głównego ZS i tam rozwinął dalsze inicjatywy, m.in. współredagując biuletyn ogólnopolski i kwartalnik "Zesłaniec". Ponadto przez długie lata i bardzo intensywnie pracował na rzecz Polaków na Wschodzie w ramach Stowarzyszenia "Wspólnota Polska" w Krakowie.
W czasie uroczystości odczytano adresy dziękczynne skierowane do jubilata. Jako pierwsi złożyli życzenia gospodarze spotkania - członkowie obecnego zarządu ZS w Krakowie wraz z jego prezesem Janem Grodzickim, przekazując pismo gratulacyjne, w którym podkreślono jego aktywność i wkład w rozwój Związku Sybiraków, co przyczyniło się do tego, że ZS zyskał uznanie społeczności Krakowa i wpisał się w najnowszą historię miasta. Pisma nadesłane zostały także przez prezesa Zarządu Głównego ZS Tadeusza Chwiedzia oraz redaktora naczelnego "Zesłańca" - prof. Antoniegto Kuczyńskiego, który na ręce dostojnego jubilata przesłał także książkę - wspomnienia Wiesława Krawczyńskiego pt. "Przez tundrę i tajgę po sowieckich łagrach". Praca, stanowiąca najnowszy tom z serii Biblioteki Zesłańca (redagowanej przez prof. A. Kuczyńskiego), jest pamiętnikarskim zapisem przeżyć autora, odzwierciedlającym dramat jego syberyjskich doświadczeń rozpoczynających się aresztowaniem przez NKWD w 1945 r. we Lwowie. Już sam fakt przynależności do AK wystarczył, aby został on skazany na 10 lat pobytu w sowieckich łagrach. Jego katorżnicza droga na syberyjskiej Golgocie wiodła przez łagry Komi ASR, Irkuckiej obłasti i Krasnojarskiego Kraju. W 1956 r. dane mu było powrócić do Ojczyzny i do oczekujących go w Krakowie rodziców.
Marek Żelazny, Kraków
"Nasz Dziennik" 2009-05-21

Autor: wa