Przejdź do treści
Przejdź do stopki

2,5 roku więzienia i 100 tys. zł grzywny za oszustwo

Treść

"Sąd nie tracił z pola widzenia faktu, że oskarżony nie był dotąd karany, jego wieku i stanu zdrowia, wkładu w rozwój polskiej kinematografii, ale to wszystko nie równoważy ogromnej szkodliwości społecznej jego czynu" - w ten sposób uzasadniała wczoraj wyrok dla Lwa Rywina sędzia Ewa Szmitkowska-Grochowska. Nazwała oskarżonego "moralnym daltonistą", który złamał kariery wielu osobom. Rywin przyjął decyzję sądu bez emocji, pokręcił jedynie głową.
Sąd, zgodnie z zapowiedzią, zmienił kwalifikację prawną czynu z płatnej protekcji na oszustwo. "Niezgodnie z prawdą przedstawił się jako wysłannik Leszka Millera" - powiedział, odczytując wyrok, przewodniczący składu sędziowskiego Marek Celej, który złożył zdanie odrębne i odnośnie do kwalifikacji czynu, i wysokości kary. Dwa i pół roku więzienia oraz 100 tys. złotych grzywny to mniej, niż chciała prokuratura (3 lata i 250 tys.), ale rozmiar kary chyba nikogo nie zaskoczył. Sąd tłumaczył, że niemożliwe było sądzenie Rywina za płatną protekcję, bo fakt wymienienia premiera w rozmowie z Adamem Michnikiem "nie wypełnia kodeksowego znaczenia terminu powołania się na wpływy w instytucjach państwowych".
- Należałoby mieć dowód, że Rywin może wpłynąć na premiera, by w ustawie znalazło się to, czego chce Agora - mówiła Szmitkowska-Grochowska. W uzasadnieniu przypomniała słowa Stańczyka z czasów Zygmunta Starego, który stwierdził, iż największą grupą ludzi w Polsce są lekarze.
- Gdy idę przez Kraków i bolą mnie zęby, każdy ma dla mnie jakąś radę, co z tym zrobić - mówiła sędzia.
- Obecnie śmiało można powiedzieć, że najliczniejszą grupą są sędziowie, bo każdy, kto coś znaczy, wydał już wyrok w tej sprawie - dodała Szmitkowska-Grochowska.
W tym kontekście mocno zabrzmiało oświadczenie sędziego Celeja, który nazwał artykuł "Przed wyrokiem" zamieszczony 21 kwietnia br. w "Gazecie Wyborczej" "bezprecedensową próbą wywarcia wpływu na sąd". Przypomnijmy, że artykuł zawierał tezę, że niezależnie od tego, za co i na jaką karę zostanie skazany Rywin, największa korupcyjna afera III RP zakończy się porażką wymiaru sprawiedliwości.
- Co nie stanowiłoby tej porażki? Wyrok taki, jakiego życzyłaby sobie gazeta? - pytał sędzia.
Sąd tłumaczył, że jego zadanie było inne niż sejmowej komisji śledczej.
- Nie było nim dokonywanie ocen innych niż przepisane ustawą Kodeks karny - zaznaczał. Sędzia Szmitkowska-Grochowska dodała, że celem sądu było zbadanie, czy między 15 a 22 lipca 2002 r. oskarżony zachowywał się tak, jak opisuje akt oskarżenia.
Obrona zapowiedziała złożenie apelacji od wyroku, bo zdaniem mecenasa Wojciecha Tomczyka, zmiana kwalifikacji prawnej czynu jest nieuzasadniona.
Mikołaj Wójcik



Rywin nie był sam
Raport posłanki SLD Anity Błochowiak i wyrok sądu, choć brzmią łudząco podobnie, w rzeczywistości są dwiema różnymi sprawami. Sprawozdanie sejmowej komisji śledczej musi zawierać oceny polityczne i być rozsądnym wywodem opisującym możliwie najdokładniej przebieg afery. Sąd w swoim wyroku jest zobowiązany oprzeć się wyłącznie na zgromadzonym materiale dowodowym i respektować zasadę domniemania niewinności. Czym innym jest więc stwierdzenie posłanki Błochowiak, że Rywin był sam, a czym innym uznanie tego przez sąd. Teza raportu komisji śledczej świadczy o tym, że posłom, którzy głosowali za jego przyjęciem, najnormalniej brakuje zdrowego rozsądku i usiłują wmówić (bezskutecznie) społeczeństwu, że propozycja Rywina zrodziła się w głowie producenta filmowego. Wyrok sądu to raczej wystawienie cenzurki prokuraturze, która nie tylko nie potrafiła udowodnić oskarżonemu zarzutu płatnej protekcji, ale jeszcze na dodatek sama deprecjonowała poszlaki (billingi), które mogły pomóc obronić tę kwalifikację czynu.
Czy wyrok jest porażką wymiaru sprawiedliwości? Nie, jest klęską upolitycznionej prokuratury, która robiła wszystko, by nie znaleźć niczego, co mogłoby obciążyć Roberta Kwiatkowskiego, Włodzimierza Czarzastego, Aleksandrę Jakubowską czy Leszka Millera. Dziś wszystkie te osoby mogą czuć satysfakcję, bo skazanie Rywina za oszustwo wybiela ich w obliczu całej afery. Ale Rywin nie był sam...
MW
Nasz Dziennik 27-04-2004

Autor: DW