Przejdź do treści
Przejdź do stopki

2:0 dla Lakers w finale NBA

Treść

Koszykarze Los Angeles Lakers uczynili drugi krok w drodze do mistrzostwa ligi NBA. Wczoraj podopieczni Phila Jacksona pokonali 101:96 (15:15, 25:20, 23:30, 25:23, 13:8) Orlando Magic z Marcinem Gortatem w składzie i w toczonej do czterech zwycięstw rywalizacji prowadzą 2:0.

O ile pierwsze starcie obu drużyn było widowiskiem jednostronnym i pozbawionym większych emocji, o tyle wczoraj na parkiecie trwała kapitalna walka, a Magic byli bardzo blisko sukcesu. Wynik cały czas oscylował wokół remisu. Ani jednej z drużyn nie udało się zdobyć większej niż siedmiopunktowa przewagi (po "trójce" Kobego Bryanta gospodarze pod koniec drugiej kwarty objęli prowadzenie 36:29, ale po chwili dwoma celnymi rzutami zza linii 7,24 m odpowiedział Rashard Lewis). Goście mogli przechylić szalę na swoją stronę... 0,6 s przed ostatnią syreną, lecz Courtney Lee spudłował w doskonałej sytuacji. O wszystkim miała zatem zadecydować dogrywka, w której Lakers wykazali się lepszą odpornością na stres. Magic uciekali się do fauli, gospodarze rzuty wolne wykonywali perfekcyjnie, trafiając aż dziewięć.
Tradycyjnie już w barwach "Jeziorowców" wyróżnił się Bryant, który zdobył 29 punktów, zapisał też na swe konto 8 asyst. Wspierali go Pau Gasol (24 pkt) i Lamar Odom (19). Wśród pokonanych fantastycznie wypadł Lewis (34 punkty i 11 zbiórek), świetnie Hedo Turkoglu (22 pkt). Gortat spędził na parkiecie ponad kwadrans, w tym czasie zdobył 4 punkty (ale przy kiepskiej skuteczności, trafił raz na cztery próby z gry), zebrał trzy piłki.
Lakers są już zatem blisko piętnastego w historii tytułu mistrzowskiego, całe Orlando jednak wierzy, że nic nie jest jeszcze przesądzone. W historii ligi rzadko, ale jednak zdarzały się przypadki, w których po tytuł sięgała drużyna, która przegrała pierwsze dwa pojedynki.
Pisk
"Nasz Dziennik" 2009-06-09

Autor: wa