14. kolejka Orange Ekstraklasy
Treść
Po 73 meczach z rzędu bez porażki na własnym stadionie piłkarze krakowskiej Wisły znaleźli wreszcie pogromcę. W meczu na szczycie Orange Ekstraklasy okazał się nim GKS Bełchatów, który udzielił wicemistrzom Polski surowej lekcji nowoczesnego i skutecznego futbolu. Zespół prowadzony przez Oresta Lenczyka został dzięki temu nowym liderem tabeli i wiele wskazuje na to, że pozycję utrzyma aż do wiosny. Na przeciwległym biegunie znalazła się Wisła Płock, która konsekwentnie dryfuje ku drugiej lidze.
- Jedziemy do Krakowa po zwycięstwo - deklarował przed meczem z Wisłą napastnik Bełchatowa Radosław Matusiak. Sam jednak nie spodziewał się, że przyjdzie ono tak łatwo, a "Biała Gwiazda" zostanie rozłożona na łopatki już po 4 minutach. Tyle czasu potrzebowali bowiem goście, by zdobyć 2 bramki (piękna "główka" Mariusza Ujka i finezja Matusiaka w sytuacji sam na sam) i pogrążyć rywali poruszających się jak zagubione we mgle dzieci. To był nokaut, a podopieczni Lenczyka jak wytrawni bokserzy na tym nie poprzestali, tylko ruszyli dobić załamanych wiślaków. I to się im udało. W 23. minucie Matusiak wykorzystał kolejny kiks krakowskiej obrony i podwyższył na 3:0. Gospodarzom nie pomogła nawet czerwona kartka, jaką chwilę później ujrzał Ujek. Nadal grali chaotycznie, bezmyślnie, popełniali proste błędy. A bełchatowianie mądrze się bronili i wyprowadzali zabójcze kontry. Tuż po przerwie było już po meczu - po raz kolejny Matusiak ośmieszył defensorów Wisły, wystawił piłkę Tomaszowi Jarzębowskiemu, a ten uderzył nie do obrony. Było 0:4 i w tym momencie wiślacy przypomnieli sobie, że od zawodowego piłkarza wymaga się zaangażowania i poświęcenia w wykonywanym zawodzie. Ruszyli do przodu i zdołali zdobyć dwie bramki. Na więcej ich jednak nie było stać, choć po meczu Matusiak przyznał, że przez chwilę drżał o wynik.
Bełchatów wygrał jednak jak najbardziej zasłużenie, bo był drużyną zdecydowanie lepszą od wiślackich "gwiazdek". A trener Lenczyk udzielił wspaniałej lekcji fachu prowadzącemu Wisłę Dragomirowi Okuce. Senior polskich szkoleniowców wręcz upokorzył kolegę po fachu, wszak pod względem przygotowania fizycznego, motorycznego, wolicjonalnego i taktycznego jego piłkarze przewyższali krakowian o kilka klas. GKS pod wodzą Lenczyka stał się jedną z głównych sił w lidze, Wisła pod okiem Okuki spada w przeciętność.
Na drugie miejsce w tabeli awansowała Legia, która bez problemów pokonała Odrę. Po raz pierwszy od dawna w warszawskiej drużynie zagrali bramkarz Łukasz Fabiański (praktycznie nie miał pracy) oraz napastnik Piotr Włodarczyk (odsunięty od składu po porażce ze Stalą Sanok w Pucharze Polski). Pewnie trzy punkty zdobyło w Łodzi Zagłębie Lubin, choć dopiero w końcówce udowodniło swą wyższość nad Widzewem. Kolejny niezły mecz rozegrała Korona, pokonując ŁKS. Niespodzianka w Poznaniu - Lech mimo przewagi tylko zremisował z Arką. Sensacja w Łęcznej - Górnik zasłużenie pokonał dużo wyżej notowaną Cracovię. Sprawiedliwy podział punktów w Szczecinie, choć Pogoń sprawiała lepsze wrażenia niż Groclin. Dna sięgnęła Wisła Płock - tym razem w beznadziejnym stylu przegrała z ambitnym Górnikiem Zabrze.
Piotr Skrobisz
Wyniki: Legia Warszawa - Odra Wodzisław 2:0 (1:0). Janczyk (11.), Burkhardt (88.); Widzew Łódź - Zagłębie Lubin 0:2 (0:0). Chałbiński (71.), Piszczek (75.); Górnik Łęczna - Cracovia Kraków 1:0 (1:0). Bajevski (25. - karny); Pogoń Szczecin - Groclin Dyskobolia Grodzisk Wlkp. 1:1 (0:1). Batata (82.) - Piechniak (36.); Wisła Płock - Górnik Zabrze 1:3 (0:1). Magdoń (48.) - Radler (5.), Aleksander (62.), Andraszak (71.); Lech Poznań - Arka Gdynia 1:1 (1:0). Wilk (41.) - Niciński (70.); Wisła Kraków - BOT GKS Bełchatów 2:4 (0:3). Błaszczykowski (64.), Paweł Brożek (74.) - Matusiak (4., 23.), Ujek (1.), Jarzębowski (51.); Kolporter Korona Kielce - ŁKS Łódź 1:0 (0:0). Kaczmarek (72.).
"Nasz Dziennik" 2006-11-13
Autor: wa