Przejdź do treści
Przejdź do stopki

"13 grudnia Polakom zabrakło wściekłości. I skutki odczuwamy do dziś"

Treść

Stan wojenny zniszczył potencjał największego ruchu społecznego na świecie. Trwał kilkanaście miesięcy, ale jego skutki obserwujemy do dzisiaj - mówi socjolog dr Michał Łuczewski.

Fronda.pl: IPN ujawnił notatkę, która jest kolejnym dowodem, że gen. Jaruzelski w grudniu 1981 roku nie tylko nie bał się interwencji sowietów, ale wręcz o nią zabiegał. Tym żyją dzisiaj ci, którzy świadomie, i często bardzo boleśnie, tamto wydarzenie przeżyli. Odchodząc jednak od aspektu politycznego spróbujmy opisać jaki wpływ miał fakt wprowadzenia stanu wojennego na polskie społeczeństwo?

Michał Łuczewski:
Gdy się pyta Polaków o to, jakie wydarzenia z historii kraju pamiętają najbardziej, to bardzo często pada odpowiedź „wybuch stanu wojennego”. Od strony socjologicznej ciekawe są losy naszej pamięci o stanie wojennym. Pokazują to cykliczne badania publikowane przez CBOS. Na początku, Polacy uważali wydarzenia spowodowane decyzją gen. Jaruzelskiego za straszne i zbrodnicze.

Później jakby przestano ufać swojemu doświadczeniu. Coraz częściej powtarzano, że wprowadzenie stanu wojennego było uzasadnione. Częściej rozmawiano o postaci samego Jaruzelskiego. O wydarzeniach stanu wojennego zaczęto też mówić nowym językiem.

Jednak w ostatnich latach widać odwrócenie tej oceny. Młodzi ludzie podkreślają, że wprowadzenie stanu wojennego było zbrodnią.

Skąd się to bierze?


Można powiedzieć, że wraca ufność we własne doświadczenia. Młodzi ludzie wykazują się logiką i intuicją. Chęć sprowadzenia obcych czołgów na własny naród nazywają zdradą i zbrodnią. Odwrócenie oceny to nie tylko kwestia logiki, ale i skuteczności akcji obywatelskich. Np. akcja „Młodzi pamiętają” przygotowana przez Fundację Odpowiedzialność Obywatelska.

Mnie osobiście nie tyle przeraża sam wybuch stanu wojennego i doprowadzenie do niego, co próby wytłumaczenia tamtych wydarzeń. Ciężko się z tym pogodzić, że wygrała wtedy chęć świętego spokoju.

Jakie skutki spowodowało w społeczeństwie to zwycięstwo świętego spokoju?


Ten święty spokój często okazuje się spokojem cmentarza. Gdy Jaruzelski wprowadził stan wojenny w polskim społeczeństwie zabrakło wściekłości. Nastąpiła demobilizacja społeczeństwa.

Tylko dlaczego komunistom poszło tak łatwo? Istniała wtedy pewna "infrastruktura" do buntu, istniała opozycja polityczna, Kościół...


Chociaż stan wojenny trwał kilkanaście miesięcy, to jego skutki nadal obserwujemy w społeczeństwie. Dlatego w swoim opisie śmiało wybiegam poza te kilkanaście miesięcy. Z jednej strony były Msze za Ojczyznę i dawały one otuchę. Ale jednak ogólnie panowała beznadzieja.

Rozmawiałem z wieloma opozycjonistami lat 80. Ich walka nie trwała roku. Niektórzy byli w opozycji przez lat 10. Musieli się ukrywać. A tyle lat podziemia nie może pozostać bez negatywnego wpływu na człowieka i jego rodzinę.

Społeczeństwo rozbiła emigracja, która wśród działaczy szerokiej opozycji była bardzo wysoka. A wyjeżdżał przede wszystkim nazwijmy to „drugi garnitur Solidarności”. A na kim jak nie na ludziach „drugiego szeregu” opiera się każdy ruch społeczny. Stan wojenny brutalnie stłamsił potencjał największego na świecie ruchu społecznego, jakim była Solidarność i sprawił, że nie mogliśmy go wykorzystać.

Gdzie w społeczeństwie
nadal widać skutki stanu wojennego?

Pokazują to badania prowadzone po 89. roku. Niski poziom zaufania społecznego, mała frekwencja w wyborach, dość niski poziom gotowości do pomocy innym ludziom.

Skutkiem komunizmu w tym też stanu wojennego jest słabość i unicestwienie państwa. Ludzie dbali o własne interesy, dlatego wzrósł poziom indywidualizmu. Kilkanaście miesięcy stanu wojennego wprowadziły klimat strachu w społeczeństwo i spowodowały, że ludzie myśleli bardziej o przetrwaniu niż buncie. To skutki rozbicia społeczeństwa obywatelskiego.

Rozbicie Solidarności jako ruchu społecznego było preludium do tego, co się z ludźmi "S" działo w III RP? Może te niezliczone podziały i rozłamy by się w innym przypadku nie wydarzyły?


Kiedy ruch społeczny zostaje rozbity na kilka małych nurtów nie może już wpływać na rzeczywistość. Musi szukać jakichś patronatów, kompromisów. Dlatego stan wojenny, rozbicie Solidarności przygotowały późniejsze porozumienie przy okrągłym stole i proklamowanie III RP oparte na porozumieniu elit i pominięciem społeczeństwa. Polskie społeczeństwo obywatelskie praktycznie przestało istnieć.

W Niemczech, gdy upadał mur berliński, atakowane były siedziby tamtejszej służby bezpieczeństwa. W te miejsca powstawały muzea komunizmu. Miejsca pamięci prowadzone przez byłych więźniów systemu. W Polsce społeczeństwo przestało być podmiotem. Ludzie tajnych służb zasiedli do okrągłego stołu. Na próżno też szukać w Polsce jakiegoś muzeum komunizmu.

Może Kościół mógł temu wszystkiemu zeszkodzić?


Kuroń, Geremek, Michnik. Polska opozycja po 56. roku często ma korzenie komunistyczne albo socjalistyczne. Do tego stopnia, że wydarzenia marca 68. Nazwano kłótnią w rodzinie. Opozycjoniści chcieli zniszczyć system od środka. Zostali jednak brutalnie wypchnięci i wykluczeni.

Gdy znaleźli się poza instytucjami politycznymi i ekonomicznymi nie mieli wyjścia. Musieli szukać innej, skutecznej formy mobilizacji. A ruch społeczny doskonale się do tego nadawał. Aby kierować takim ruchem trzeba być w pewnym sensie prorokiem.

Dlatego opozycjoniści, żeby pociągnąć za sobą ludzi zaczęli używać retoryki moralnej. Poza tym Kościół zawsze był znakiem sprzeciwu wobec zła. Dlatego rząd dusz sprawował ten, kto potrafił balansować między Kościołem a opozycją laicką.

Ale później nastąpiła zmiana.


Nastąpiło przejście od języka moralności do języka układów. Liczyła się polityka kompromisu. Michnik dobrze wyczuł skąd wieje korzystny wiatr i od Kościoła przeszedł bliżej komunizmu.

Komuniści wiedzieli, że aktywność wymaga energii. Prowadzili propagandę, która miała męczyć społeczeństwo. Do tego panował kryzys ekonomiczny. Stwarzane przez propagandę poczucie strachu, że lada chwila mogą wejść Rosjanie skutecznie dezorganizowało społeczne działania Polaków.

Rozmawiał Mariusz Majewski

Fronda 2009-12-13


Autor: wa