Przejdź do treści
Przejdź do stopki

100 lat misji parafialnych redemptorystów na Syberii

Treść

Z o. Andrzejem Legieciem CSsR, misjonarzem na Syberii, rozmawia Maria Popielewicz W tym roku obchodzony jest jubileusz 100-lecia misji redemptorystowskich na Syberii. Jaka była tam sytuacja katolików na początku XX wieku? - Syberia przez władze państwowe traktowana była jako więzienie dla tych, którzy zostali uznani za przestępców kryminalnych, politycznych i religijnych, zsyłanych tam na katorgę, trwającą określony czas lub na osiedlenie czasowe lub na zawsze. Do końca XIX w. katolikami na Syberii byli głównie zesłańcy religijni i polityczni z polskich ziem podbitych przez Rosję. Wielu z nich włączyło się aktywnie w poznanie Syberii, szczególnie w dziedzinie badań etnograficznych i przyrodniczych. Zesłańcy wracali do Ojczyzny po odbyciu kary, ale wielu z różnych przyczyn pozostawało na Syberii na zawsze. Na przełomie XIX i XX w. na Syberię zaczęli przybywać również dobrowolni osadnicy - chłopi, robotnicy, rzemieślnicy i inteligenci, którzy otrzymywali tam ziemię i pracę. Liczną grupę ściągnęła budowa kolei transsyberyjskiej. Również wielu wojskowych było katolikami. Polscy inżynierowie, kupcy i lekarze żyli tam dostatnio i darzono ich szacunkiem. Zesłaniec z 1863 r. Poklewski doszedł do wielkiego majątku i ufundował kościoły w Jekaterynburgu i Tiumeni. Jego syn odziedziczył po ojcu wielkie obszary ziemi, kopalnie, gorzelnie i browary. Większa część parafian posiadała urzędnicze stanowiska w jego zakładach. Urzędnicy katoliccy zajmujący wyższe stanowiska byli przykładem gorliwości dla innych. Syberia obejmowała całą azjatycką część Rosji. Ogromne terytoria zamieszkiwały liczne ludy. Katolikami zamieszkującymi Syberię byli przeważnie Polacy. Katolicy Niemcy, Łotysze, Litwini i Białorusini stanowili zaledwie 5 procent. Ogromną większość katolików stanowili wygnańcy. Rzuceni w obce strony, w obcą kulturę, musieli z czasem przystosować się do nowej rzeczywistości. Pewna część ulegała rusyfikacji, a jedną z przyczyn były małżeństwa mieszane, z których dzieci musiały być wychowywane w prawosławiu. Inni trwający mocno przy katolicyzmie starali się o zapewnienie możliwości spełniania praktyk religijnych. Podejmowali ogromny wysiłek budowania kościołów i zakładania parafii. Ukaz tolerancyjny z 1905 r. dał Kościołowi katolickiemu w Rosji nowe możliwości. Czy to ten dokument pozwolił na wysłanie misjonarzy? - Tak. Absolutną nowością była możliwość porzucenia prawosławia i przyjęcie dobrowolnie wybranego wyznania. Ukaz nakazywał otwarcie wszystkich domów modlitwy. Niezmiernie ważnym był punkt 14, w którym car przyznawał prawo do nauczania religii w języku ojczystym uczniów. Inną ważną rzeczą było udzielanie całkowitej łaski wszystkim, którzy byli skazani za tzw. przestępstwa przeciw wierze. Ukaz tolerancyjny i bazujące na nim zarządzenia stały się podstawą do ożywionych działań na gruncie kościelnym. Również na tej podstawie mogły być prowadzone misje parafialne w granicach imperium rosyjskiego. Którzy ojcowie wyjechali jako pierwsi na Syberię? - Ojciec Władysław Bohosiewicz, o. Marcin Nuckowki i o. Józef Palewski wyjechali z Warszawy 27 maja 1908 roku. Były to pierwsze misje parafialne przeprowadzone na rozległych terenach Syberii. Administracyjnie cała Syberia należała do archidiecezji mohylewskiej. W roku 1908 zarządzał nią administrator ks. Stefan Denisewicz mieszkający na stałe w Petersburgu. To on wspólnie z ks. abp. warszawskim Wincentym Popielem poczynił starania, by redemptoryści mogli przeprowadzić misje. Misjonarze w ciągu czterech miesięcy pokonali szlak misyjny przez całą Syberię, głosząc Słowo Boże w następujących parafiach: Czelabińsk (5-12 VI), Jekaterynburg (13-19 VI), Tobolsk (22-27 VI), Omsk (2-11 VII), Tomsk (14-24 VII), Krasnojarsk (26 VII - 2 VIII), Irkuck (8-16 VIII), Czyta (19-25 VIII), Charbin - miasto to wówczas było wydzierżawione przez Rosję od Chin (29 VIII - 5 IX), Władywostok (9-13 IX). Szlak ich misyjnej wędrówki wiódł w zasadzie wzdłuż kolei transsyberyjskiej. Podróż z Tiumeni do Tomska, a później do Omska ojcowie odbyli statkiem po rzekach. Dużo ludzi w nich uczestniczyło? - Należało się spodziewać, że misje głoszone na Syberii ściągną wszystkich katolików. Tak niestety nie było. Niektórzy pokonywali dziesiątki kilometrów, by uczestniczyć w misjach, ale byli i tacy, którzy nawet z bliska nie przychodzili. Dawni zesłańcy garnęli się do Kościoła, czego nie stwierdzano u przybyłych tam po 1905 roku. Z nich tylko nieliczni przychodzili na nauki. Taki stan stwierdzał misjonarz po misji w Tobolsku. Katolicy Łotysze i Białorusini przychodzili na misje bardzo chętnie. Dla katolików Niemców w Czelabińsku o. Palewski wygłosił kilka kazań po niemiecku i jedno w Omsku, gdzie Niemcy spowiadali się w czasie całej misji. Miały również miejsce nieliczne przejścia na katolicyzm: 8 osób w Omsku, po kilka w Tomsku i Jekaterynburgu. Na uwagę zasługuje przychylna postawa miejscowych władz do katolików na Syberii. Gdzie powstawała nowa parafia, proboszcz dostawał dość znaczny kawał pola, pensję roczną, a nawet fundusz na koszta objazdów po swej wielkiej parafii. W porównaniu z prześladowaniami w Królestwie i na Litwie, aż dziwna wydaje się ta praktyka. Na tych terenach rząd nie obawiał się katolicyzmu, ale z nim związanego "elementu" polskiego, ponieważ ginął on w morzu prawosławia. Z zachowanych sprawozdań wynika, że w misjach parafialnych uczestniczyło około 12,5 tys. katolików, a ponad 8 tys. przystąpiło do sakramentów. W niektórych miejscowościach (Czelabińsk, Czyta) prawie wszyscy mieszkańcy przystąpili do sakramentów. W pozostałych przeważnie połowa. Czy po tylu latach można mówić o owocach tych misji? - Z zachowanych planów misji syberyjskich wynika, że tematy kazań i plan misji nie odbiegały od przyjętych norm stosowanych w innych regionach. Po misjach, wielu katolików powracało do praktyk religijnych. Wielu pierwszy raz przystępowało do sakramentów. Pewien mężczyzna z Tomska, mając 45 lat, był pierwszy raz u spowiedzi, mimo że zawarł małżeństwo w cerkwi. Po misji w Czelabińsku uczestnicy stwierdzali, że lżej im będzie żyć, bo doświadczyli, że Bóg jest i opiekuje się nimi daleko od ojczyzny. Wielu dopiero podczas misji przyznało się do tego, że byli katolikami. W Jekaterynburgu katolicy, żegnając ojców na stacji, wypowiadali swoją radość i umocnienie w wierze katolickiej. Misje zakończono we Władywostoku 13 IX 1908 roku. Droga powrotna prowadziła tym samym szlakiem kolejowym. Podczas podróży ojcowie zatrzymywali się w niektórych parafiach między innymi w Irkucku i Czelabińsku, gdzie głosili kazania i spowiadali. W dalszej podróży zatrzymali się w Moskwie. W kościele św. Piotra i Pawła jeden z ojców odprawił Sumę, a drugi wygłosił kazanie. 6 października powrócili do Warszawy. Obecnie Ojcowie Redemptoryści mają kilka klasztorów w tym rejonie świata. Kiedy one powstawały? - Po upadku komunizmu w krajach byłego ZSRS pierwsi współbracia wyjechali w 1992 roku. Pierwsza placówka powstała w Pietropawłowsku w Kazachstanie, później w Orenburgu na granicy Europy i Azji. W 1996 r. powstała placówka w Kemerowo na Syberii. Następnie Orsk, Tagliatti. Najmłodszą placówką redemptorystów jest Pioniersk (Kulikowo) w obwodzie kaliningradzkim. Należy również wspomnieć o redemptorystach obrządku bizantyńskiego. Wielu współbraci z Ukrainy było wysłanych na Syberię do łagrów. Jeden z nich to o. Bazyli Rudka, który po wyjściu z łagru w 1959 r. osiadł w Prokopiewsku (ok. 200 km od Kemerowa) i do swojej śmierci w 1991 r. służył greko- i rzymokatolikom zamieszkującym pobliskie miejscowości. W chwili obecnej nasi współbracia z lwowskiej prowincji kontynuują pracę duszpasterską w Prokopiewsku. Ilu redemptorystów obecnie pracuje w miejscach zsyłek Polaków? - W chwili obecnej w Rosji i Kazachstanie pracuje 15 redemptorystów z Polski i 1 z Irlandii. Od dwóch lat tworzymy w tej części świata regię św. Gerarda. Ojciec również pracuje na Syberii. Proszę powiedzieć, jaka jest specyfika tamtejszej pracy? - W Kemerowie pracuje 3 redemptorystów i 3 siostry ze Zgromadzenia Służebnic Ducha Świętego. Teren naszej pracy duszpasterskiej jest dość rozległy. My posługujemy w północnej części kemerowskiego obwodu. Mamy 13 wspólnot rozrzuconych na obszarze dwóch polskich województw. Miasto Kemerowo liczy ponad 500 tys. mieszkańców. Odległości warunkują naszą pracę, często musimy jechać 100 km, a niekiedy i więcej, by odwiedzić wspólnoty. Inną ważną rzeczą jest różnorodność wyznań. Katolicy są rozproszeni między innymi wyznaniami. Zdecydowana większość mieszkańców Rosji to prawosławni, ale są też i muzułmanie, buddyści, jest bardzo dużo wspólnot protestanckich. Czym przede wszystkim trzeba się zająć? - W tym roku mija 17 lat od odnowienia w krajach byłego ZSRS struktur kościelnych. Przez ten czas dokonano bardzo dużo. Ale ciągle jest wiele rzeczy do zrobienia. Nasza wspólnota stoi przed ważnym wyzwaniem dokończenia budowy kościoła w Kemerowie. Bardzo ważna jest katechizacja, przygotowanie ludzi do życia sakramentalnego, pomoc w umacnianiu wiary. Troska o rodziny. Cieszy nas fakt, że jest młodzież, są dzieci. Pojawiają się młode rodziny - to są momenty, które mówią o małym, ale o rozwoju. Innym ważnym wyzwaniem jest poszukiwanie katolików na tych olbrzymich terenach. Oczywiście praca socjalna, pomoc ubogim, potrzebującym. Jakie trudności mają pracujący tam ojcowie? - Na pewno pierwszą trudnością są odległości, o których mówiłem wcześniej. Innym problemem są małe wspólnoty. Wcześniej w tyrospolskiej diecezji służyło się 3-4 tys. wiernych, ale oni żyli w jednej miejscowości. Dzisiaj ich potomkowie są rozrzuceni po dużym obszarze i potrzeba 10-20 kapłanów, by do nich dotrzeć. Innym problemem jest spuścizna po czasie komunizmu: problemy społeczne, rozbite rodziny, aborcja, alkoholizm, narkomania etc. Widać duży materializm. I ten klimat nie pomaga w poszukiwaniu Boga. Warto też wspomnieć o problemach z utrzymaniem naszych parafii. Na dzień dzisiejszy nie można mówić o samofinansowaniu się Kościoła na tamtych terenach. W tym miejscu chciałbym podkreślić, że doświadczamy wielkiej solidarności z naszymi braćmi z różnych stron świata. To dzięki ofiarności katolików z Polski, Niemiec, Austrii, Szwajcarii, Irlandii, USA, Włoch i innych krajów możemy tam ewangelizację prowadzić. Prowadzą ojcowie kursy przygotowywania do odnowy ewangelizacyjnej. Mógłby je Ojciec przybliżyć? - Dla naszej regii św. Gerarda jubileusz misji parafialnych z 1908 r. jest okazją do rozpoczęcia prowadzenia tego typu ćwiczeń duchowych dla dzisiejszych parafii w Rosji. Natomiast na Syberii będą to pierwsze ćwiczenia duchowe w ramach odnowy ewangelizacyjnej parafii poprowadzone przez redemptorystów po 100 latach... Obecnie na Syberii są dwie diecezje katolickie: diecezja Przemienienia Pańskiego w Nowosybirsku i diecezja Świętego Józefa w Irkucku. Aktualnie przygotowujemy odnowę ewangelizacyjną w diecezji Przemienienia Pańskiego. Ufamy, że w parafiach Krasnojarska, Irkucka, Czyty i Władywostoku należących do diecezji Świętego Józefa przeprowadzimy ją w następnym etapie. W ubiegłym roku rozpoczęliśmy tzw. kursy przygotowania do odnowy ewangelizacyjnej, przeznaczone przede wszystkim dla wiernych, którzy chcą się bardziej zaangażować w apostolat w parafii. Mają one na celu znalezienie liderów, zachęcenie osób świeckich do większego włączenia się w życie parafii, do pomocy podczas właściwych ćwiczeń duchowych. Proponujemy dwie serie takich kursów. Najczęściej odbywają się one od piątku do niedzieli. Takie kursy odbyły się już w parafiach w: Omsku, Tiumeni, Czelabińsku, Jekaterynburgu, Tomsku i Kurganie. Pierwsze misje parafialne były w tym roku przeprowadzone w parafiach w Omsku i Tiumeni, na jesień zaplanowane są w Czelabińsku i Tomsku, na zimę w Jekaterynburgu. Czy są powołania kapłańskie i zakonne z tamtych terenów? - Tak, trzeba dziękować Panu Bogu, że są powołania z tamtych terenów. W naszej diecezji Przemienienia Pańskiego wszystkich księży i zakonników jest ok. 50, ok. 10 to osoby, które urodziły się w Rosji czy też w Kazachstanie. Jest też wiele sióstr zakonnych. Większość z nich pochodzi z rodzin o katolickich korzeniach (polskich, niemieckich, łotewskich i innych), ale są też księża z rosyjskich rodzin. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-10-21

Autor: wa