Polak poprowadzi politykę zagraniczną w PE
Treść
Polak zostanie szefem Komisji Spraw Zagranicznych w Parlamencie Europejskim. Czy będzie nim Jacek Saryusz-Wolski, czy też Bogdan Klich - obaj z PO - dowiemy się w ciągu najbliższych dni. Wszystko jednak wskazuje na to, że faworytem Platformy jest ten pierwszy. Polacy obejmą także stanowiska wiceprzewodniczących w komisjach rozwoju regionalnego oraz budżetowej - komisjach ważnych, gdyż odpowiedzialnych za dysponowanie środkami europejskimi. Polak będzie również przewodniczył delegacji PE zajmującej się sprawami Białorusi, której szefem pozostanie Bogdan Klich.
Jeszcze w środę mówiło się, że zdecydowanie większe szanse na objęcie stanowiska szefa Komisji Spraw Zagranicznych ma Bogdan Klich (PO). Argumentowano to tym, jakoby był on bliższy przewodniczącemu Platformy. Jednak już wczoraj rano częściej padało nazwisko Jacka Saryusza-Wolskiego.
Donald Tusk w porannych "Sygnałach dnia" mówił, że "prawdopodobnie" stanowisko to otrzyma Saryusz-Wolski. - Już wczoraj otrzymałem informację, że postulaty polskiej strony zostały uznane za wygórowane. Mówię o tych postulatach, które negocjował Jacek Saryusz-Wolski, a więc Komisja Budżetowa, ale także wiceszefowanie w sprawie polityki wschodniej i kilka innych mniejszych stanowisk dla polskiej delegacji. I dlatego najprawdopodobniej skończy się tak, jak przewidywali, że zdecydujemy się na wzięcie komisji zagranicznej, którą obejmie prawdopodobnie Jacek Saryusz-Wolski - przyznał przewodniczący PO. Opinię tę uprawdopodobnił, kiedy w Sejmie, zapytany przez dziennikarzy, oświadczył, że właśnie Jacka Saryusza-Wolskiego rekomenduje na stanowisko szefa Komisji Spraw Zagranicznych. Nie bez znaczenia dla ucięcia wszelkich spekulacji była też wypowiedź Grzegorza Schetyny, sekretarza generalnego PO, który w TVN 24 mówił, że Saryusz-Wolski jest najlepszym kandydatem i na 99 procent zajmie stanowisko szefa Komisji Spraw Zagranicznych. Dodał też, że atmosfera, jaka towarzyszyła negocjacjom w Parlamencie Europejskim, nie służyła podjęciu decyzji. - Niepotrzebnie zrobiono z tego ogromny problem polityczny, międzynarodowy, a sprawa była prostsza, niż się wydaje. Saryusz-Wolski jest najlepszym kandydatem i wszystko wskazuje na to, że zostanie szefem komisji. Na pewno negocjacje są trudne w sytuacji, gdy sprawa jest tak nagłośniona i niemalże europejska, trudno było zachować dyskrecję - mówił.
- To był cel trudny do osiągnięcia, ale z dużą ulgą przyjąłem ten komunikat, czyli można mówić z całą pewnością o umiarkowanym sukcesie - ocenił zakończenie negocjacji Donald Tusk.
Platforma Obywatelska zyskała wprawdzie przewodnictwo w Komisji Spraw Zagranicznych, ale straciła Komisję Budżetową. Jej szefem został niemiecki polityk CDU Raimer Boege. Dotąd komisji przewodniczył Janusz Lewandowski, który teraz najprawdopodobniej obejmie w niej wiceszefostwo. Nikomu chyba jednak tłumaczyć nie trzeba, że różnica między byciem pierwszym a drugim jest zasadnicza.
PO otrzymała też stanowisko wiceprzewodniczącego Komisji ds. Polityki Regionalnej, zajmującej się rozdysponowaniem pieniędzy dla ubogich regionów UE. Prawdopodobnie rekomendowany na nie będzie Jan Olbrycht.
Jeszcze kilka dni temu Platforma proponowała: oddamy Komisję Spraw Zagranicznych Niemcom, jeśli dostaniemy Komisję Budżetową i inne stanowiska we frakcji chadeckiej. Na to jednak chadecy się nie zgodzili. W mediach się mówiło, że żądania PO uznali za niewspółmierne do przedstawionej oferty.
Jako "korzystną" ocenił ostateczną decyzję płynącą z Brukseli także eurodeputowany Konrad Szymański (PiS). - Od początku uważaliśmy, że Komisja Spraw Zagranicznych jest kluczowa i dlatego warto, żeby Polak stał na jej czele. Zwłaszcza że wynikało to z wewnętrznych mechanizmów frakcji EPP [Europejska Partia Ludowa - Europejscy Demokraci - przyp. AMJ]. To nie była walka polityczna jednej delegacji politycznej z drugą, tylko wykonanie konsekwencji pewnych technicznych uzgodnień, które panują wewnątrz grupy EPP. Dlatego było dla nas dziwne, że w ogóle bierze się pod uwagę to, by nie podejmować przewodniczenia tej komisji - mówił w rozmowie z "Naszym Dziennikiem".
Jednak europoseł Mirosław Mariusz Piotrowski już nie jest takim optymistą. W rozmowach zakulisowych pojawiały się bowiem informacje, że Niemcy zamierzają podzielić Komisję Spraw Zagranicznych na dwie lub trzy podkomisje - ds. obronności, bezpieczeństwa i obrony oraz praw człowieka. Jeśli nasi zachodni sąsiedzi zrealizowaliby tenże plan, komisja automatycznie straciłaby na znaczeniu. - Podobnie było z Komisją Budżetową. Kiedy przypadła Januszowi Lewandowskiemu, to natychmiast wyodrębniono z niej komisję nadzwyczajną ds. perspektyw budżetowych, która ustala budżet na lata 2007-2013. I wówczas Komisja Budżetowa z Polakiem na czele już nie miała wiele do roboty, bo większość decyzji dotyczących finansów zostało przeniesionych do drugiej komisji - powiedział poseł Piotrowski w rozmowie z nami. Podkreślił, że dopiero najbliższe dni pokażą, jakie będą ostateczne kompetencje komisji.
Aneta Jezierska
"Nasz Dziennik" 2007-01-26
Autor: wa